∆ Panda

384 25 25
                                    

∆RoChu • Nyo!Chiny • Nyo!Rosja∆

Chun-Yan nigdy nie poszłaby do wesołego miasteczka z własnej woli, w końcu była już na to stanowczo za stara. Inne zdanie na ten temat miała natomiast Anya, która uparcie trwała przy tym, że 21 lat to wcale nie jest wiek, w którym człowiek powinien zamknąć się w swoim pokoju tylko po to, żeby przez resztę życia harować jak wół, bądź tak jak to w ich przypadku było, zakuwać do całego tego studenckiego gówna, dlatego chcąc nie chcąc, Chun-Yan nie miała zbytniego wyboru.
Znaczy... Nie żeby jej się tutaj nie podobało. Musiała się przyznać sama przed sobą, że nie wytrzymała długo ze swoim typowym wydoroślonym podejściem i już chwilę po tym, jak przekroczyły razem bramę wesołego miasteczka, latała podekscytowana do wszystkich możliwych atrakcji, ciągnąc za sobą zmęczoną Anyę.

Jednak ona również nie miała nieskończonej wytrzymałości, dlatego też po obejściu kilku atrakcji zdecydowały obie, że pora na coś spokojniejszego. I tak właśnie wylądowały przy stoistku, gdzie zadaniem ich było zbicie kolorowych kubeczków ustawionych w piramidę za pomocą drobnych kuleczek.

-Zobaczysz, uda mi się to zrobić, aru. - powiedziała Chun-Yan z determinacją godną samych sióstr Vargas walczących o ostatni talerz pasty z sosem pomidorowym. Z powodu swojego niskiego wzrostu cel który sobie obrała był wyjątkowo trudny do zrealizowania, jednak ona nie miała zamiaru poddać się tak łatwo.

-Ależ ja wcale w ciebie nie wątpię, da? - odparła Anya uśmiechając się lekko. Na głowie miała opaskę z uszkami pandy, którą udało jej się zdobyć kilka stoisk temu. Stąd też pochodziły pozostałe nagrody, zarówno jej jak i Chun-Yan, którymi była obładowana. Nie sprawiało jej to jednak najmniejszego problemu.
Patrzyła się chwilę na zaciętą twarz swojej współlokatorki, która mierzyła właśnie kubeczki nienawistnym wzrokiem, po czym uśmiechnęła się pod nosem.

-Nie rób takiej uroczej miny, bo jeszcze dostanę cukrzycy, i co wtedy będzie. - powiedziała to głównie po to, żeby patrzeć jak chwilę później twarz młodszej dziewczyny zaczyna się rumienić, a ona sama spuszcza wzrok mamrocząc tylko pod nosem to swoje: "Nie mam pojęcia o co ci chodzi, a-aru."

W końcu wycelowała w kubeczek i cisnęła kuleczkami z całej siły. Jednak, ku jej nieszczęściu chybiła, tracąc tym swoją ostatnią szansę na zdobycie tak pożądanej przez nią nagrody w postaci wielkiej, pluszowej pandy.

-To twoja wina, aru. Gdybyś mnie nie rozpraszała, to bym wygrała. - Chinka nadęła uroczo policzki, zwracając się w stronę swojej współlokatorki.

-Z pewnością. - Anya uśmiechnęła się do niej.

-Śmiejesz się ze mnie, aru! - Chun-Yan skrzyżowała swoje rękawy... znaczy się ręce na piersi.

-Ależ nie. - Rosjanka starała się przybrać poważną minę, jednak słabo jej to wychodziło.

-Jak jesteś taka mądra, to sama spróbuj, aru.

-Wedle życzenia. - po tych słowach Anya podeszła do stoiska i chwyciła w dłoń jedną z kuleczek. Przymknęła lewe oko, po czym oceniając odległość między nią a celem przymierzyła się do rzutu.
I rzuciła.


•∆•∆•∆•

Dziewczyny siedziała sobie na niskim murku nieopodal stoisk.

-Ale to i tak nie było do końca sprawiedliwe, aru. - Chun-Yan nadal starała się bronić. - Ty jesteś wyższa, poza tym chodziłaś kiedyś na strzelnicę. To tylko dlatego.

-Wiem, wiem. - Anya zignorowała zażalenia młodszej dziewczyny, po czym położyła jej rękę na głowie, czochrając lekko ciemne włosy. - A tak poza tym, to ona jest dla ciebie.

Rosjanka odwróciła się wpychając wielką pandę w ramiona Chun-Yan, jednak ona pokręciła głową.

-Ty ją wygrałaś, więc jest twoja. - zaprzeczyła.

Anya patrzyła się na nią chwilę, po czym na jej ustach rozciągnął się szeroki uśmiech.

-Ale mi się do niczego nie przyda. Ja już przecież mam taką jedną pandę. - powiedziała wesołym głosem.

-Naprawdę? - Chinka posłała jej zdziwione spojrzenie.

-Oczywiście. - po tych słowach Rosjanka zdjęła opaskę z pandzimi uszkami i umieściła ją na głowie dziewczyny. Ta od razu pojęła przekaz. Jej policzki zrobiły się tak czerwone, że pomidory Antonia Fernandeza Carriedo mogłyby się przy nich co najwyżej schować. Chun-Yan chwyciła szybko pandę w swoje rękawy tylko po to, żeby zakryć nią twarz.

-A-aru. - wymruczała tylko, nie mając zielonego pojęcia co na to odpowiedzieć.

-Nie chowaj się tak przede mną. - zaśmiała się Anya, po czym odchyliła lekko maskotkę by móc spojrzeć dziewczynie w oczy.

A kiedy ich spojrzenia się spotkały, nagle wszystko ucichło. Patrzyły się na siebie, nie będąc w stanie odwrócić wzroku.
Chun-Yan mogła być pewna, że gdyby nie ten nagły impuls nigdy nie zdecydowała by się na tak odważny krok.
Jednak chwilę później, gdy niespodziewanie przycisnęła swoje usta do ciepłych warg Anyi, nie żałowała.
Ani trochę.

Ich pocałunek powoli zaczął się przeradzać w coś głębszego, kiedy niespodziewanie przerwał im ostry głos.

-Proszę mi tu nie demoralizować młodzieży! - strażnik w niebieskim mundurku zmierzył je groźnym wzrokiem.

-Lepiej sobie stąd chodźmy. - wyszeptała Anya, ciągnąc dziewczynę za sobą.

Lecz mimo wszystko uśmiech nadal nie schodził z jej twarzy.
Z twarzy Chun-Yan również.

04.04.2018

Pruskie gówno i te sprawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz