I. From the beginning.

773 59 11
                                    

HARRY
-Możesz stąd iść? - patrzyłem na nią słabym wzrokiem.

-Nie bój się, będzie dobrze - kobieta próbowała dotrzymać kroku lekarzom pchającym łóżko, na którym leżał chłopak.

Chłopak, który jeszcze kilka miesięcy temu był jednym ze szkolnej elity tych 'najpopularniejszych'.
Chłopak, na którego miejscu chciało być wielu innych, którego chciała mieć każda dziewczyna.
Chłopak, który miał w dupie wszystko i wszystkich - ja.

Zabawne jest jak bardzo życie może wywrócić się do góry nogami w ciągu zaledwie kilku miesięcy.

Twoja matka znajduje sobie nową, lepszą rodzinę.
Ma nowego syna.
Masz wrażenie, że ty nigdy nie byłeś wystarczający.
Nie chcesz spędzać z nią czasu. Nie chcesz jeszcze bardziej udowadniać sobie jak dużo gorszy byłeś.

Twój ojciec chce zapewnić ci dobre życie.
Masz wrażenie, że wszystko jakoś będzie.
Ale znów dzieje się coś, co zmienia wszystko.

Mężczyzna po prostu podcina sobie żyły.

Tak, dorosły mężczyzna, ojciec, syn, przyjaciel podcina sobie żyły.
I to jest moment kiedy całe życie przebiega ci przed oczami.

Mężczyzna, z którym jako radosny dzieciak grałeś w piłkę. Mężczyzna, który zawsze był ważną osobą w moim życiu. Mężczyzna, który jeździł z tobą na koncerty i jakoś znosił wszystkie twoje wybryki.

Ten sam, wiecznie radosny mężczyzna po prostu odbiera sobie życie.

Wszyscy ludzie mieli wyrobione zdanie na jego temat. Według wielu ludzi mój ojciec był egoistą. Przez to, że nie myślał o tym co będzie ze mną tylko tak po prostu się zabił.

Najgorsze było to, że nic nie wskazywało na to, że chce to zrobić. Wydawało się, że świetnie sobie radzi...

Cóż nie radził.

Kiedy matka dowiedziała się o jego śmierci wzięła mnie do siebie. Zgrywała opiekuńczą, ale chuj wiedziała.
Tak naprawdę w dupie miała co się ze mną dzieje. Mogłem robić dosłownie wszystko, bo ona nie zwracała na to najmniejszej uwagi.

Po śmierci ojca było ze mną coraz gorzej, jednak nie stałem się innym, lepszym człowiekiem.
Dosłownie z dnia na dzień zmieniłem się z zadufanego w sobie dupka w jeszcze gorszego i bardziej zadufanego w sobie kretyna.

Odkąd się taki stałem przestałem mieć jakichkolwiek przyjaciół.
Moje zachowanie odpychało ode mnie ludzi.
Większość ludzi po prostu bała się ze mną rozmawiać. Bali się, że powiedzą coś nie tak, a ja ich zniszczę.

I tak było.

Cokolwiek niszczyło mnie wewnątrz dobudowywało skorupę, która dzieliła prawdziwego Harry'ego od ludzi.

Chciałem taki być.

Nie chciałem, żeby ktokolwiek zobaczył chociaż cień tego słabego i złamanego chłopaka, którego ukrywałem wewnątrz siebie.

A matka ciągle w dupie miała moje zachowanie.
Zwracała uwagę na swojego drugiego, idealnego syna, którym ja nigdy nie byłem i nie chciałem być.

Dopiero teraz
W chwili gdy jechałem na salę operacyjną po nieudanej próbie samobójczej kobieta, która mnie urodziła zaczęła dawać oznaki, że chociaż odrobinę obchodzi ją co się ze mną dzieje..

Dlatego byłem dumny, że chociaż na krótką chwilę udało mi się zwrócić jej uwagę.

***

Słabe światło docierało do moich oczu.
Kiedy uchyliłem powieki zobaczyłem stojącego nade mną lekarza i pielęgniarkę.

Oh matki nie było?
Czemu mnie to nie dziwi..

-Jak się czujesz? - zapytał mężczyzna z dość długą, siwą brodą. Czułem jakby zaschło mi w gardle i choć chciałem odpowiedzieć to nie mogłem. Wzruszyłem lekko ramionami i znów zamknąłem oczy.

***

Z pomocą młodej pielęgniarki podniosłem się i oparłem plecy o metalowe oparcie łóżka.

-Pani Styles kazała przekazać, że jeśli się obudzisz to wróci do ciebie.

-Nie chcę jej tu - prychnąłem.

Kobieta westchnęła, pomajstrowała coś przy kroplówce i zostawiła mnie w pomieszczeniu samego.

Jak się później okazało nie na długo.

Niecałe dziesięć minut po wyjściu pielęgniarki drzwi znów się otworzyły. Początkowo nie odwróciłem głowy w tamtą stronę. Byłem pewien, że to była moja matka.

-Daruj sobie to udawanie troskliwej. Leć do Marcusa, bo jeszcze ucieknie - wywróciłem oczami.

-Cześć - usłyszałem głos, który napewno nie należał do mojej matki. Niepewnie odwróciłem głowę i zobaczyłem chłopaka, który wyglądał na trochę starszego ode mnie.

-Chyba sale pomyliłeś, czy coś.

-Harry, tak? - uniósł brew ciągle lekko się uśmiechając.

-Nie - syknąłem.

-Okej, więc dobrze trafiłem - on się ze mną przedrzeźniał. Już mnie wkurwiał.

________________
Pierwszy rozdział już za nami😂
To teraz już z górki😂😂
Zobaczycie, że nim się obejrzymy będę pisać tutaj epilog😂

Oto rozdział, dokładnie tak, jak obiecałam.
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej, żeby śledzić jak dalej potoczy się ta historia😁

Życzę wam dobrej nocki❤
Nataliaaa
Ney21_💕

„Only You" • larry • korekta ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz