Około dwa tygodnie później..
LOUIS
-Byłeś u niego, tak? - upewniłem się, przygryzając paznokcie.
-Przed chwilą zmienił mnie Niall - potwierdził kolejny raz podczas tej rozmowy.
-Jak się czuje? - zapytałem, przykładając do ust pilota od telewizora.
-Bierze leki, daje radę. Ciągle nie chcesz się z nim zobaczyć? - pozwoliłem by na to pytanie odpowiedziała mu cisza. -Jesteście głupi, że od tak przestaliście mieć ze sobą kontakt. Mimo tego martwisz się o niego i codziennie dzwonisz..
-Był moim pacjentem. Interesuję się jego stanem zdrowia, bo zależy mi na jego powrocie do pełnego zdrowia - westchnąłem i przejechałem dłonią po twarzy.
-Dlaczego sam go nie odwiedzisz? Przecież tego chcesz Lou.
-Ale on tego nie chce Zayn. Nie mogę robić niczego przeciwko niemu, okej?
-Myślisz, że gościu, który bierze leki, żeby w ogóle kontaktować, wie czego chce? Bez obrazy Louis, ale to ty jesteś psychologiem i powinieneś wiedzieć jak jest.
-Nie zapominajcie o lekach, cześć - urwałem tym samym kończąc połączenie.
Rzuciłem telefon na stolik kawowy i znów zwróciłem wzrok na telewizor. Patrzyłem pusto w obraz przed sobą, jednak moje myśli tak naprawdę znajdowały się daleko.
Zayn miał rację, martwiłem się jak cholera.
Byłem psychologiem, ale nawet to nie sprawiało, że w życiu podejmowałem tylko dobre decyzje.
Jak każdy człowiek ciągle się potykałem, ponosiłem konsekwencje złych decyzji i płaciłem za swoje błędy.
Ale tak już jest i być musi.Znów spojrzałem na komórkę, a dokładniej na godzinę zapisaną dużymi, białymi cyframi na wyświetlaczu.
Chciałem wybrać numer i znów zadzownić.
Chciałem zapytać czy Harry napewno wziął leki.
Bałem się.
Tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy w jakim stanie jest zielonooki. Nie wiedziałem, czy nie chce go spotkać tylko ze względu na zasady, czy bardziej chodziło tu o moją reakcję na niego samego.Podobno przestał okazywać uczucia. Nie tylko znów przestał się uśmiechać, ale też nie pokazuje radości.
Słyszałem, że cały czas dają mu leki nasenne, bo nie chce spać. Nawet gdy powiedzieli, że przyjdę do niego, żeby łatwiej mu było zasnąć, on stanowczo zaprzeczał.-Halo? - powróciłem myślami do salonu w moim domu, gdy mój telefon ponownie dał o sobie znać.
-Chcą zamknąć Harry'ego w szpitalu psychiatrycznym. Nie mówiliśmy mu, ale dowiedział się i kurwa nie rozumie, że wypuszczą go do domu po dwóch, trzech tygodniach. Trumnę chciał szukać, żegna się z nami, zbiera jakieś noże, inne gówna i ma schowane pod łóżkiem w pokoju -
-Czemu Zayn nic mi nie powiedział? - przerwałem wypowiedź blondyna. - Niall słuchaj mnie teraz - powiedziałem stanowczo. - Nie zostawiajcie go samego, dobra? Kiedy mają go zabrać do tego szpitala?
-Nie wiem - słyszałem przerażenie w jego głosie.
-Nie płacz, bo to nie jest żaden wyrok - wiedziałem dobrze jak wygląda takie zamknięcie. Szpital psychiatryczny to nie wyrok na dożywocie. Często pacjenci są wypuszczani po kilku tygodniach, jednak oni sami nie są w stanie tego zrozumieć. - Jeśli Harry nie dopuszcza do siebie, że będzie tam tylko przez kilka tygodni to nie mówcie mu o tym na siłę. Będziecie go denerwować, a to nie jest wskazane - poleciłem. - Powiedz mi jeszcze.. - zawahałem się przed zadaniem tego pytania. - Co z jego matką?
-Chyba jest na jakichś wakacjach. Niby wie, że Harry będzie zamknięty w szpitalu, ale powiedziała, że wracają za cztery dni, więc wtedy go odwiedzi.
Wywróciłem oczami na jego słowa.
Odwiedzi go?
Ta jasne..-Przyjadę tam, może ze mną porozmawia i się uspokoi.. Nie wiem - westchnąłem bezsilny.
***
Wysiadając z samochodu, cały się trzęsłem.
Wziąłem głęboki oddech zanim zapukałem do drzwi.Niall zaprosił mnie do środka skinięciem głowy. - Dobrze, że jesteś - powiedział szeptem.
Zaprowadził mnie do pokoju, w którym siedział Harry.
Kiedy go zobaczyłem mimowolnie przygryzłem wnętrze policzka. Wyglądał jakby był już u schyłku życia, a przecież wcale nie umierał.Gdy zauważył w pokoju obecność kogoś więcej niż samego siebie uniósł na nas wzrok.
-Cześć Harry - powiedziałem cichym głosem.
I nie wiem na co liczyłem.
Że chłopak podbiegnie do mnie i rzuci się w ramiona? Że zapyta co u mnie?
Nie zrobił nic z tych rzeczy, ani nic innego. Zachował się, jakby nikogo nie zobaczył.Znów zwrócił swoje spojrzenie na kawałek papieru.
Podszedłem do chłopaka i zerknąłem przez ramię.Wiele razy miałem styczność z takim zachowaniem, ale widząc mojego Harry'ego w takiej sytuacji moje serce pękło..
Nie chciałem go już o nic więcej pytać, bo to, co zobaczyłem było jednoznaczne.
Młody chłopak, który siedział przede mną, właśnie zapisywał testament.
_______________________
Wcale nie umarłam.
Ani ja, ani moje konto na Wattpadzie.
Nie myślcie też, że gorzej z moją weną.
Wszystko jest winą czasu, którego ostatnio miałam po prostu za mało.
Wiem, że wielokrotnie mówiłam, że rozdziały będą regularnie, ale po prostu przeceniłam swoje możliwości.Wakacje już tuż tuż.
Przede mną już ostatnie dni tej 'cięższej' nauki i wszystko wróci do najlepszego porządku ❤️Więc jeśli mimo tych moich przerw ciągle tu ze mną jesteś i chcesz poznać zakończenie nie tylko tej, ale i wszystkich innych moich historii, to zapraszam do zostawienia po sobie śladu ❤️
Tak dla jasności:
Nie kończę mojej działalności na Wattpadzie.
Nie myślcie, że przestanę wam zatruwać życie 😂Znowu tu jestem i bardzo się z tego powodu cieszę, bo okropnie brakowało mi Wattpada ❤️
Kocham was!
Natalia aka Ney21_❤️🏳️🌈
CZYTASZ
„Only You" • larry • korekta ✓
FanficHarry musiał mierzyć się z wieloma problemami, które siedziały w jego głowie. Pustka. Chociaż.. nie. Tego też już nie czuł. Miał wrażenie, że przestał czuć cokolwiek i widzi tylko jak życie ucieka mu przez palce. Jednak nigdy nie przyznawał się do...