XXIV. First step.

489 43 7
                                    

LOUIS
Pierwszy tydzień bez Harry'ego nie należał do najgorszych.
Może nawet przypominał te chwile, gdy nie utrzymywałem z nim kontaktów. Jednak dopiero następny pokazał, że czas spędzony bez Harry'ego do najłatwiejszych należał nie będzie..

Kiedyś może nie spędzałem z nim każdej wolnej chwili, ale widziałem go co najmniej kilka godzin w ciągu dnia.
Chociaż raz mogłem zobaczyć jego uśmiech i spojrzeć mu w oczy.

Bez niego miałem wrażenie, jakby ktoś zabrał z mojego dotychczasowego życia jakąś ważną część.
Brakowało mi tych drobnych, na pozór nic nie znaczących momentów.
Tego czasu, który mogłem z nim spędzić.

W pracy też ciężej było mi się skupić. Miałem wrażenie, że nie ma ze mnie pożytku. Starałem się dawać z siebie wszystko, ale mimo starań moje myśli znajdowały się daleko.

Z tego też powodu, po zamknięciu wszelkich formalności, udało mi się tak ustalić wizyty, że miałem możliwość wzięcia kilku dni wolnego.

Prawdę mówiąc dużo czasu spędzałem z przyjaciółmi Harry'ego.
Wiem, że to dosyć zadziwiające, jednak wiedziałem, że im było równie ciężko.

Nie wiedzieli jak ma się Styles, nie mieli pewności jak chłopak będzie się zachowywał po powrocie ze szpitala.
Wszystko było niepewne i to tylko dominowało rosnące napięcie.

Wyłączyłem się z rozmowy, którą prowadzili chłopcy i skupiłem się na czytaniu książki.

Nagle poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramię.
Uniosłem spojrzenie. - Napewno coś o tym wiesz - westchnął Zayn.

-O czym? - zapytałem, dając chłopakom do zrozumienia, że nie słuchałem ich rozmowy. - Chodzi o Harry'ego?

-Jak będzie się zachowywał? Wróci ze szpitala i będzie jakiś.. inny?

-Z każdym pacjentem jest inaczej, nie da się tego dokładnie określić. Czasem obserwuje się, że są dużo spokojniejsi - wzruszyłem ramionami i odłożyłem książkę na bok. - Nie wiem Zayn, mimo że bardzo chciałbym..

Mulat usiadł przy stoliku i zaczął przygryzać paznokcie u rąk.

-Wszyscy się martwimy Zen - uśmiechnąłem się do niego pocieszająco. - Ale ten szpital ma mu tylko pomóc.

-Wiem, ale.. - zawahał się. - To dla niego coś zupełnie innego i boję się, że ciężko mu się będzie odnaleźć - wyznał.

***
Zerknąłem przez okno i gdy zorientowałem się, że jest już dość ciemno, podniosłem się do pozycji stojącej. - Będę się zbierał - klasnąłem w dłonie.
Zacząłem odchodzić w stronę wyjścia, jednak zatrzymałem się, gdy zobaczyłem twarz Zayna.

Usiadłem obok niego i automatycznie objąłem go ramieniem. - Nie martw się tak.

Chłopak wplótł palce we włosy.  -Wykończę się przez ten czas, kiedy on jest w szpitalu - wyznał.

kilka dni później

Z dłońmi w kieszeniach wracałem po zakończonej pracy do domu. Tego dnia w Londynie padał deszcz, dlatego chciałem być na miejscu możliwie jak najszybciej.
Nie miałem samochodu, który byłby moim wybawieniem. Rano nic nie wskazywało na deszcz, więc stwierdziłem, że chociaż raz na jakiś czas zrobię coś 'dla zdrowia'.
Ta sytuacja tylko udowodniła mi, że skoro jestem najlepszy w jedzeniu i spaniu to nie powinienem tego psuć zdrowym trybem życia.

Mimo chęci szybkiego powrotu do domu, gdy przechodziłem w okolicy szpitala psychiatrycznego, zatrzymałem się.
Dłuższy czas zawiesiłem wzrok na jednym z okiem. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego akurat na tym jednym, ale moją uwagę przyciągnęła chyba naklejka tęczy na szybie.

Uśmiechnąłem się pod nosem i chciałem zrobić krok dalej.
I zrobiłem, jednak w innym kierunku. Postawiłem pierwszy krok w stronę wejścia do budynku.

Co chciałem zrobić?
Tego nie wiem.

________________________
Witam!💞
Miałam być wczoraj, jestem dzisiaj, cieszmy się tak, czy inaczej😂
Dzisiaj wracam z Warszawy - ci co śledzą na snapie wiedzą, że byłam - więc nie będzie więcej rozdziałów.
Musze się nauczyc na 3 przedmioty, żeby zaliczyć na ocenę wyżej;-;

Niestety ;-;;;

ALE 
Do jutra wystawienie ocen i mam jedną nogą wakacje (?)
No w każdym razie😂😂

Zdradzę wam, że podoba mi się ten rozdział i nie wiem dlaczego😂
Dziękuję wam za przeczytanie i do jutra!
Natalie, Ney21_🏳️‍🌈


„Only You" • larry • korekta ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz