XV. Another suicide attempt?

514 46 11
                                    

HARRY
Bujałem się w przód i w tył, siedząc z kolanami przytulonymi do klatki piersiowej.
Tykanie zegara odbijało się echem w mojej głowie, którą swoją drogą rozrywał ból.

Nie orientowałem się w czasie, ale wiedziałem, że była noc.
Zaczynałem popadać w paranoję.
Mialem jakieś zwidy.
Bałem się tego, że jestem sam w domu. Czułem się jakbym był na jakimś odosobnieniu.

W pewnej chwili zacząłem słyszeć głos Louisa. Zatykałem sobie dłońmi uszy. Właściwie po chwili w mieszkaniu rozniósł się mój krzyk, którym chciałem zagłuszyć jego głos.

Bo jego tam nie było.

Tak spędziłem całą noc. Czyli czas do chwili, gdy słońce nie zaczęło docierać do pomieszczenia przez okno.
Do chwili, gdy wszystkie obrazy stworzone przez wyobraźnię zniknęły, żeby wrócić kolejnej nocy.

Kiedy po raz pierwszy od kilku dni mój telefon zaczął dzwonić nie odebrałem. Nie sprawdziłem nawet kto dzwonił.

Miałem za sobą kolejna nieprzespaną noc. Nie spałem tylko dlatego, że bałem się zasnąć.

Myślałem, że gdy nie odbiorę osoba, która za wszelką cenę chciała się ze mną skontaktować przestanie wydzwaniać. Nie było to jednak nic bardziej mylnego.

W końcu z trudem wyciągnąłem rękę po urządzenie i nie sprawdzając kto dzwoni odebrałem.

-Ha.. - odkaszlnąłem, próbując pozbyć się okropnej chrypy. - Halo?

-Chciałem zapytać jak się czujesz. Nie przychodzisz już na spotkania i nie ukrywam, że trochę się martwię.

-Jest dobrze - skłamałem słabym głosem.

-Harry mam przyjechać? Powiedz mi co się dzieje. Słyszę, że nie jest dobrze.

Mocno zacisnąłem powieki i przełknąłem ślinę. - Nie przyjeżdżaj, daj mi spokój - dodałem trochę bardziej ostrym tonem i zakończyłem połączenie.
Odrzuciłem telefon na bok i wróciłem do poprzedniego zajęcia.

Co jakiś czas przed oczami pojawiały mi się mroczki.
Byłem pewien, że to przez brak snu.
Chociaż.. może i nie byłem aż taki pewien.
Nie umiałem niczego określić. Byłem wyczerpany.

Sięgnąłem dłonią do opakowania po tabletkach na kaszel. Wszystkie, które miałem zjadłem w nocy, więc już nic mi nie zostało. Czytałem w internecie, że te tabletki w większych dawkach działają pobudzająco.
Miałem gdzieś inne skutki wzięcia takiej ilości tych leków.
Bałem się spać i chciałem zrobić wszystko, żeby nie musieć tego robić.

Drzwi do mojego domu się otworzyły, bo usłyszałem jak ktoś wchodzi do środka.

Przez tyle dni miałem otwarte drzwi?
Wspaniale.

Chciałem wstać, żeby zobaczyć kto przyszedł i czego chce, ale gdy tylko podjąłem próbę zakręciło mi się w głowie i znów opadłem na łóżko.

Przed oczami zrobiło mi się całkowicie ciemno.

-Harry co jest?

Jeśli to jest Louis to przysięgam, że mimo moich nikłych sił zaraz wyrzucę go z mieszkania.

-Słabo ci? Powiedz coś, albo pokiwaj głową. Dzwonię na pogotowie - oznajmił, a ja starałem się odszukać jego postać i przerwać tę czynność.

-Nie - zaprzeczyłem.
Byłem zły, że Louis bez zaproszenia wchodzi z butami w moje życie.

-Dlaczego nie dzwoniłeś? Miałeś dzwonić od razu jak tylko gorzej się poczujesz, a nie wierzę, że tylko w jeden dzień doprowadziłeś się...-

***
LOUIS
-No i co z nim? - zapytałem zdenerwowany.

Przez zły stan psychiczny Harry'ego i jego przyjazd do szpitala nie odwiozłem Danielle na samolot.
Początkowo była na mnie zła, ale koniec końców zrozumiała sytuację.
Miała dobre serce, wiedziałem, że zrozumie.

-Ze względu na to, że także jesteś jego lekarzem to myślę, że powinieneś wiedzieć, że wziął dużo tych tabletek. Podejrzewamy kolejną próbę samobójczą, bo nie widzimy innej przyczyny wzięcia takiej ilości.

Przygryzłem wargę i chwilę się zastanowiłem. - A jakie działanie mają te tabletki?

-Cóż.. Ogólnie mają działanie jak narkotyki. Uczucie błogostanu, stany euforyczne. Albo z drugiej strony powodują silne stany lękowe, czy ataki paniki. A w tak dużej ilości mogą doprowadzić do śmierci. Chcielibyśmy, żebyś zapytał go o motywy samobójstwa.

-Mogę już do niego wejść?

-Nie ma jeszcze wystarczająco dużo siły na taką rozmowę z psychologiem.

-Nie chcę z nim gadać jako psycholog.  Chcę zobaczyć jak się czuje..

-A więc proszę - skinął głową i wskazał na drzwi do sali, w której leżał.

-Powrot do wspomnień huh? Tutaj w sumie się poznaliśmy - uśmiechnąłem się lekko i usiadłem obok jego łóżka. - Wtedy powiedziałeś, że cię denerwuję.

-Denerwowałeś - odparł słabym, mocno zachrypniętym głosem.

Jego zachrypnięty głos brzmiał chyba nawet lepiej niż ten zwykły. Był taki.. inny. Fajny.

O czym ja myślę do cholery?!

-Myślałem, że już nie zmusisz mnie do przychodzenia tu i siadaniu obok łóżka szpitalnego, na którym leżysz - powiedziałem odrobinę zasmucony. -..szczególnie po próbie samobójczej.

-Próbie samo.. - zawahał się. - Co?

-Dlaczego po prostu do mnie nie zadzwoniłeś? Nie powiedziałeś, że znów źle się czujesz? Wiesz, że przyszedłbym do ciebie - złapałem go za rękę.

-Louis ja wcale nie.. - odkaszlnął.

-Obiecaj mi po prostu, że to był ostatni raz.

_______________________
Wczoraj bym dodała, bo miałam już napisany. Ale znowu zasnęłam..😒
Nie kontroluje tego XD

Dodam jeszcze jeden tutaj, bo dostałam weny takiej, że omg.

Powiem wam też, że do tego tajemniczego, nowego ff mam już prolog i dwa rozdziały 😂 Jak tak dalej pójdzie to już za jakiś tydzień będziecie mogli sobie przeczytać 😂

Życzę wam miłego dnia!
Natalia💙Ney21_💚

„Only You" • larry • korekta ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz