Stoję na drodzę w deszczu w nieznanym mi miejscu. Czuję zimno, wiatr przeszywa moje całe ciało. Po chwili orientuję się, że jestem całkowicie naga. Najbardziej ruchliwa ulica w centrum Londynu świeci pustkami. Nagle moją nogę trąca łódka zrobiona ze zwykłej gazety, po czym odpływa w przeciwnym kierunku do nurtu wody. Wiem ze muszę za nią podążać. Czuję jakby ten właśnie kawałek papieru był, żywą istotą, która wskazuje mi drogę, jakby była kimś bardzo bliskim. Łódka zaczyna płynąć coraz szybciej, trudno jest mi ją dogonić, w piersiach zaczyna brakować mi powietrza. Przystaję na chwile aby złapać oddech. Rozglądam się i zdaje sobie sprawę, że zniknęła. Postanawiam wrócić, tylko gdzie? Odwracam się i widzę przed sobą starszego pana, wysokiego na 2 metry, w podartych ubraniach, który z pogodnym uśmiechem na twarzy podaje mi łódeczkę.
- To twoje słoneczko?
- Taak- skrępowana swoją nagością siadam na mokrym asfalcie. Na papierze w oczy rzuca mi się napis, który krzyczy do mnie
MASZ W SOBIE NAJWIĘKSZEGO PRZECIWNIKA, BROŃ WCALE NIE JEST TAK DALEKO, ZNAJDŹ JĄ !Słyszę przyjemny, ciepły głos...
Jeśli miałaś zamiar się poddać, pomyśl o osobie, która ciągle wierzy w twoja walkę.
Dopóki cię nie poznałem nie miałem pojęcia, że można kogoś tak mocno kochać...
Hej słoneczka wracamy na pokład, króciutki rozdzialik, który może wam coś zasugerować... XxxM