1.

2.2K 63 17
                                    

Właśnie się wybierałam na kolejną imprezę, z okazji premiery płyty od Kuby i jakiegoś tam gostka. Szczerze wisi mi kto współpracuje z Kubą, jeśli ma dobry alkohol to go już lubię. Przecież dobry alkohol to podstawa na imprezie.

Przez wyjściem z domu wyjęłam Żubra z lodówki, miałam jeszcze trochę czasu do początku imprezy, więc jednym ruchem otworzyłam piwko. Nie było jakoś bardzo mocne, ale przed imprezą trzeba się napić. Po skończeniu, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z domu. Kiedy już otwierałam drzwi to ktoś na mnie wpadł, jako że nie cierpię, kiedy ktoś mnie dotyka zbulwersowana krzyknęłam. - Czy ty nie możesz uważać?! W domu nie nauczyli manier?! - Zaczęłam syczeć. Tą osobą, na którą wpadłam był jego książeca mość, Quebahombre. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. - Co się tak patrzysz? Ducha zobaczyłaś? - Zapytałam z kpiną. Zaśmiałam się gardłowo. - Miałeś do mnie przyjść pół roku temu, zapomniałeś? - Podniosłam lekko brew do góry. Stanął na przeciwko mnie, na twarzy malował mu się coś w stylu "What the fuck"? Spojrzał na mnie niepewnie. - Naprawdę? Szlag.. Przepraszam Jagoda. Uśmiechnął się do mnie blagalnie. Uśmiechnęłam się jak zobaczyłam na jego twarzy uśmiech, słodko się uśmiecha. Jego uśmiech zawsze przynosił masę dobrych wspomnień z czasów gówniaka. - Czego chcesz? - Spytałam cicho.
Złapał mnie za rękę. - Idziemy na imprezę, co nie. Przyjechałem po ciebie, bo miałem chwilkę czasu. Dobra chodźmy już, nie mam ochoty stać tu jak kołek. - Otworzył drzwi i pociągnął mnie za rękę. Na podwórku stał jego samochód. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć, bo ten ciul wsadził mnie do auta, nie pytając o zdanie. - Aż tak ci się śpieszy? - Rozłożyłam się, nawet mi nie w głowie żeby zapiąć pasy. Dobrze wiem jaki on jest wyczulony na tym punkcie, zaraz się zdenerwuje, czuję to. Spojrzał na mnie ostrzegająco, co nigdy nie było dobrym znakiem. - Zapnij pasy.- Warknął. Przewróciłam oczami, nie miałam zamiaru tego robić. Zawsze się zachowywał jak rodzic, co że jest o siedemlat starszy, to nie oznacza, że może mną kierować. Fakt faktem, zawsze był dla mnie jak ojciec. Co było bardzo dziwne. - Nie, nie będziesz mi rozkazywać. - Widać było że zaraz nie wytrzyma. Szybkim ruchem zapiął mnie. Przy okazji dostałam do łbie. - Ała! Za co? - Zrobiłam minę złego buldoga. Przewrócił oczami i odpalił auto. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie było mi to dane. - Błagam siedź już cicho. - Spojrzał mi w oczy. - Wracając do tematu, nie myśl że wypijesz dużo, moja panno. To że jesteś pełnoletnia, to nie oznacza że możesz robić co chcesz. Będę miał na ciebie ciągle oko. - Odwrócił wzrok i powoli wyjeżdżając z parkingu.
Jazda minęła w ciszy. Nie miałam się odwagi odezwać. Po godzinie dojechaliśmy do jakiegoś ładnego domu. Był w jasnych barwach. Koło domu znajdowało się pełno aut, pewnie od gości.
Wysiadłam szybko z auta, ponieważ chciał mi robić jakiś wykład. Kto by się spodziewał, że Kuba ma tyle macierzyństwa w sobie. Oby o mnie zapomniał i dał mi się w spokoju napić. Byłam już przy drzwiach. Miałam dzwonić, gdy nagle usłyszałam czyjś krzyk. Później szybkiej kroki, które kierują się w moją stronę. - Nie łaska na mnie poczekać? - Tupał jedną nogą. Odwróciłam się Kjubonafajde. - Nie. - Zaśmiałam się szyderczo. - Tak przy okazji gratuluję wydania nowej płyty czy coś. - Wyszczerzyłam się. Poczochrał mi włosy i się uśmiechnął. Z kieszeni zaczęło mu coś dzwonić. Odszedł parę kroków i odebrał.
Rozmawiał przez całe trzydzieści sekund, wowo. - Coś się stało? - Spytałam paląc szluga. Wyjął mi z ręki papierosa i wyrzucił do krzaków. - Chodź, jesteśmy spóźnieni. - Otworzył drzwi bez pukanie. Wow ładny ten dom. Poszłam za nim. W dużym pokoju było pełno ludzi. Większość nie znałam. Kuba dał mi znać że mam czekać i poszedł do innego pokoju. Ja zobaczyłam Krzysztofa. Pobiegłam do niego w podskokach. Przytuliłam go od tyłu. - Siema Krzychu! - Krzyknęłam do niego. On wystraszony podskoczył, ale jak mnie zobaczył to się lekko uśmiechnął. - Elo młoda, to co zaczynamy pić? Imprezka już się zaczyna rozkręcać. - Pokazał na ludzi, którzy się świetnie bawili.
Ciekawe gdzie reszta wesołej ekipy, pewnie przyjść nie mogli. - Mam czekać na Kubę, bo coś tam, coś tam, ble, ble, ble. - Zaczęłam go udawać.
Krzychu podniósł brew. Jego mina była bezcenna. - Nieważne.. - Poszedł do baru się napić, ciekawe kiedy zacznie kogoś podrywać, ostatnim razem jak się upił to próbowałam całować Kubę. Usiadłam na kanapie, grzecznie czekając. Nikogo ciekawego nie widziałam, do czasu. Z tłumy zobaczyłam wyróżniającego się bruneta z wąsem. Zaraz, zaraz, to nie ten gostek, który nagrał płytę z Que? Chyba tak. Powoli chciałam wstać i do niego iść, ale zobaczyłam że idzie w moim kierunku. Usiadł beztrosko na kanapę. - Siema, Filip jestem. - Podał rękę, zrobiłam to samo. - Hej, Jagoda. To twój dom? - Spytałam zaciekawiona. - Tak. Słyszałem że też mieszkasz w Warszawie. Tak mi Kuba powiedział. Słyszałem też że on jest kimś w rodzaju niańki twojej, tym razem to wiem od Krzycha. - Zaczerwieniłam się. Nie lubię kiedy ktoś tak mówi, przecież jestem już pełnoletnia. Zacząłem przebierać nogami nerwowo. Ta cisza była niezręczna. Modliłam się w duchu żeby Que przyszedł. No i się spełniło.
Przyszedł, widać było że pił. - Czemu sam piłeś? - Byłam wściekła. Czemu on zawsze sam pije? - Bo ty dziś nie pijesz! - Powiedział to, prawie się wywalając o własne nogi. Filip przywił z nim grabę. - To co? Po drugiej rundzce? - Kuba Kiwnął głową i poszedł z Filipem, zostawiając mnie samą. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nikogo nie zauważyłam interesującego. Podobno był tu też zaproszone osoby, które były na feacie z tej dodatkowej płyty. Może ktoś będzie. Zaczęłam się błąkać po domu. Zauważyłam że za mną oblizuje się jakaś para. Szybko z tamtąd poszłam. Nie mogłam już wytrzymać, musiałam się napić czegoś mocniejszego. Podeszłam do baru, nie zważając na nic. Wzięłam czyjegoś drinka, wypiłam, to była rozkosz. Zauważyłam wódkę na stole. Wzięłam ją i poszłam do innego pokoju. Zobaczyłam balkon, to było idealne miejsce żeby się napić. W mgnieniu oka znalazłam się na nim. Zaczęłam pić. Po wypiciu czułam się dobrze.
Popatrzałam na księżyc. Stałam tak, przez jakieś dwadzieścia minut. Zauważyłam że ktoś wchodzi do pokoju. Odwróciłam się, zobaczyłam wąsacza. Wszedł na balkon, stając koło mnie. - Jak ci się podoba impreza? - Spytał cicho, paląc fajkę.
Widać było że się zamyślił. - Fajnie, tylko muszę się ukrywać z wódką, żeby mnie Kuba nie zobaczył. Zdałam sobie sprawę że on też mówił że mam nie pić. - Piłaś?! Obiecałaś że nie będziesz pić! - Wyrzucił zdenerwowany szluga i podszedł niebezpieczne blisko mnie. Przygwodźił mnie do ściany. Nie miałam jak uciec. Podniósł powoli mój podbródek. - Czemu pijesz? - Spytał swoim aksamitny głosem, przez który nie mogłam się oprzeć. W świetle księżyca wyglądał jeszcze bardziej seksowniej. - Nie umiem nie pić... - Spojrzałam na niego błagapnie, gdy spojrzał na mnie dziwnie, to było straszne. Jeszcze bardziej się przybliżył. - Zaufaj mi teraz, dobrze? - Wymruczał to. Zaczęłam się trząść, przełkęłam ślinę. Spojrzałam jeszcze raz na jego oczy. Były piękne. Lekko Kiwnęłam głową. On coś wyjął z kieszeni i wtedy film się zaciął...

Brak sił | Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz