Kiedy tak wspomnieć tamte chwilę, to było to strasznie dawno temu, heh, jakieś dwa lata wstecz. Mamy rok 2020, a ja ciągle pamiętam to wszystko jakby się stało wczoraj.
Od dwóch lat nie piję, od dwóch lat nie zachowuje się jak małpiszon. Dzięki Filipowi, stałam się ucywilizowanym człowiekiem. Rzecz biorąc, to on praktycznie nic nie zrobił, a jednak zawdzięczam mu tak wiele. Nie spotkałam go już nigdy więcej, chodź moje serce ciągle chcę do niego, próbowałam kilka razy się z nim zobaczyć, ale ciągle mnie unika. Rozumiem że ma mało czasu, ale próbuję się z nim skontaktować, jeszcze Kuba go ciągle broni. Eh, Kuba nigdy już nie będzie taki sam. Zmienił się, jest teraz jak Justin Bieber. Uważa się ,że jest niewiadomo kim. To boli, zawsze był dla mnie jak Brat, a teraz tak bardzo oddaleni od siebie. Możliwe że mnie już nie pamięta, kto to może wiedzieć co właśnie robi. Pewnie liczy swoje banknoty. Jego fanbase jeszcze bardziej się zepsuł.
Brakuje mi towarzysza na wieczory, mojego jedynego brata, członka rodziny, bez niego, to jak bez ręki...Piłam kawę przy swoim kuchenny m stole, myśląc o nim. Nie miałam nawet sił mrugnąć, od kiedy zniknął Kuba, zniknęła moja nadzieja w życiu, był moim Promykiem światła. Teraz go nie ma. Musiałam się z tym pogodzić. Czas wyrwać się z tych Nostalgicznych odczuć. Wstałam powolnie krzesła, zostawiając kubek na stole. Wlokłam się do drzwi, nie miałam pojęcia czemu tam idę, poprostu to robiłam, nie myśląc nad sensem. Za wszelką cenę, chciałam przestać myśleć o Filipie i Kubie. Muszę skończyć tą parodię, źle na mnie wpływają. Tylko jak mam przestać myśleć....
Stanęłam pod drzwiami, zawachałam się. To kilkunastu sekundach chwyciłam za klamkę. Zimny wiatr poruszał moimi rozpuszczonymi włosami. Pierwszy krok, postawiając gołą stopę na chodnik, przeszedł mnie dreszcz. Jakby za chwilę miało się coś stać. Mimo tego że była późna jesień, mi było gorąco. To pewnie przez emocje. Nieśmiało stąpałam zdłóż ścieżki. Mimo to że znajdowałam się we własnym ogrodzie, czułam się jak zupełnie obcym mi miejscu, wszystko było takie nieswoje, zimne i tajemnicze. Pojedyńcze liście spadały mi przed stopy. Coś zaciągało mnie do lasu, za moim ogrodem. Tam zawsze było Ciemno i tajemniczo. Słyszę tam często ryki różnych zwierząt. Kto wie, może tam jest pedofil, a los chcę, skrócić me cierpienia. Byłam już przy płocie, nie był zbytnio wysoki, bez zbędnych ceregieli, nieco Niesfornie przeskoczyłam płot. W lesie panowała mroczna atmosfera, która przejęła mój umysł. Wlokąc się po lesie, zboczyłam ze ścieżki. Coś mnie obserwował o, nic dziwnego, w końcu to był Las, gdzie ludzie się raczej nie Zapuszczali. W głębi krzyczałam ze strachu, ale pomimo to szłam, dzielnie dreptałam w tych krzakach. Prawie nic nie widziałam. Więc, gdyby jakiś pedofil na mnie wpadł, to było by nieciekawie. Znikąd czułam niemiłe mrowienie po karku. Ktoś tu był. W panice chciałam uciekać, tylko gdzie. Obsesyjnie szukałam strony, gdzie było chodź garść światła. Nic z tego.
Ta postać zbliżała się nieubłaganie. Biegłam przed siebie. Potknęłam się o własną nogę, z hukiem spadłam na podrażniającą moje ręce ziemię. Nie było już drogi ucieczki.
Ciemna istota stała prze de mną. Zapach był skądś znany. Po chwili zrozumiałam że nade mną ,stoi on...
-___________________________
Niespodziewanie jestem.
CZYTASZ
Brak sił | Taco Hemingway
FanfictionA co jeśli wszystko jest nierealną rzeczywistością? Co jeżeli to co się wszystko wokół dzieje jest zwykłą iluzją, żeby nas złapać w sidła i zabić? Może właśnie w tej chwili jesteś na haju i zaczynasz wymyślać różne rzeczy? Ta dziewczyna właśnie tego...