3.

912 51 10
                                    

Obudziłam się w łóżku. Było wygodne. Powoli usiadłam, rozejrzałam się. Nic nie pamiętam, na szafce nocnej leżała moja bluzka, którą miałam na sobie. Spojrzałam na swój brzuch. Nie miałam nic na sobie, swojego zdziwienia nie kryłam. Wzięłam do ręki koszulkę, śmierdziała alkoholem. Bezwładnie opadłam na łóżko w takiej samej pozycji jak wcześniej. Znikąd ktoś zaczął mruczyć przesyłam sen, odwróciłam głowę. Na łóżku leżał Kuba jak gdyby nigdy nic. Nie do pasa był zakryty kołdrą. Koszulki nie miał, bez koszulki wygląd tak zajebiście. Zaczęłam zbierać fakty, szybko sobie uświadomiłam co z nim zrobiłam. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Z moich oczu zaczęły napływać łzy. Pobiegłam do lustra zastrzaskując za sobą drzwi. Spojrzałam z obrzydzeniem na swoje odbicie. Jak mogłam z nim to zrobić. Z osobą, którą uważałam za brata. Usiadłam na zimnych kafelkach, opierając się o ścianę. Złapałam kolana i przysunęłam je do mojej klatki piersiowej. Nie chciałam wiedzieć jak się z nim znalazłam w łóżku. Chciałam tylko wyjść i o wszystkim zapomnieć. Chciałam żeby czas się zatrzymał, tak bardzo się bałam jego reakcji. Usłyszałam dźwięk tłuczącej się lampy w momencie przez moje ciało przeszły ciarki. Kroki które wykonywał były straszne. Klamka drzwi zaczęła się ruszać. Zapomniałam zamknąć drzwi, genialnie. Próbowałam się schować. Znieruchomiałam jak skrzypiące drzwi zaczęły się otwierać. Zobaczyłam go, zobaczyłam osobę, która za chwilę zacznie mnie nienawidzieć. Jego wzrok mnie przytłaczał. Zamiast mnie okrzyczeć, powiedzieć że jestem zwykłą suką, zbliżył się i przytulił. Jego miękka skóra była ukojenie dla mnie. Na plecach poczułam jego łzy. Jego dotyk był jak narkotyk, chciałam go więcej o więcej. - Przepraszam... - Cicho wyszeptał. Głos był najlepszą muzyką, był.. Poprostu był niedoopisania. Siedzieliśmy tak w ciszy. Przyglądałam się jego znaką zapytania na karku. Ciągle myślałam tylko o jednym. Czemu jestem w zimnej łazience, zamiast leżeć na kanapie w Fifiego. Jak ja się w ogóle znalazłam, przecież to nie ma prawa bytu. Kuba wziął mnie delikatnie na ręce, jak małe dziecko. Zniósł mnie ze schodów i ostrożnie odłożył mnie na fotel. Usiadł na przeciwko mnie. Jego mija była strasznie poważna. Siedziałam jak na szpilkach. Musiałam się odezwać pierwsza. - Czemu.. - Zasłonił mi buzie ręką, moje mięśnie się skurczyły. Robiło się gorącą. - Wyjaśnie ci wszystko. Kiedy poszłaś spać, ja akurat wróciłem do domu po ciebie. Naprawdę jedyne na co miałem ochotę to seks. A ty mi się podobałaś od dłuższego czasu, ba, działasz na mnie jak narkotyk. Byłem troskę pijany. Przypomniałem sobie że kiedyś wykupiłem od kolesia tabletki gwałtu. Proszę, nie pytaj czemu. Już nie mogłem wytrzymać i chciałem cię poprostu pieprzyć. Nie wiem co mi przyszło do głowy. Kiedy już mocno spałaś, obudziłem cię gwałtownie. Dałem Ci szklankę z tabletką i z wodą, kazałem wypić. Ty na nasze nieszczęście to wypiłaś. No i później się działo, to czego chciałem. - Zamknął oczy.
Ja nie mogąc zrozumieć, poprostu nie wierzyłam że to zrobił. Myśli rozsadzały mi głowę. - Przepraszam.. Jagoda. - Chciał mnie dotknąć, czułam do niego czysty wstręt. Wzięłam pierwsze lepsze coś do ręki i w odbiła to o jego rękę. Była to szklanka, roztrzskała się na milion kawałków, robiąc z jego ręki wodospad krwi. Wszytko było od krwi. Działo się tak szybko. Nie dałam rady na to patrzeć. Słyszałam jego krzyk, a później leżącego go na ziemi. Kałuża krwi z sekundy na sekundę się zwiększała. Ja nie mogąc opanować strachu, wybiegłam do góry wpadając na Filipa, wywróciłam go, jednakże się nie zatrzymałam, tylko biegłan dalej. Filip zbiegł na dół słysząc krzyk Kuby. Zastrzasnęłam drzwi, żeby nikt już nie mógł tu wejść. Uderzyłam z całej siły w pięścią o ścianę. To się nie mogło dziać naprawdę. Powtarzałam sobie to milion razy, ale ilokroć krzyk Kuby rozchodził się po mieszkaniu, czułam ból.
Opadła z sił, wszystko się zaczęło robić takie nierealne, takie rozmazane, jakby to był tylko zwykły sen.

Brak sił | Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz