2. Yyy... że co?!

1.2K 136 14
                                    

~Eleven~

Nie wiem, o której się obudziłem. Nie mam tutaj zegarka i mam wrażenie, że czas biega jak chce. Rozejrzałem się dookoła. Wciąż drewniany kronikowy domek. Czyli to nie był sen. Podszedłem do Arti i przywitałem się. Dała mi nowe karty i podała kod na przejście lasu. Przydałoby się zrobić jakieś rotacje w partnerach. Trochę przestawiania, zmiany kart i gotowe. Zajęło mi to dobre piętnaście minut, jak nie więcej. Wyszedłem z chatki. Przed drzwiami czekał już na mnie klon.

- Wreszcie wstałeś - powiedział z uśmiechem - Zdążyłem wcześniej zrobić zakupy, masz pełny plecak. Nawet nie pytaj, jak to działa. Grunt, że działa. Let's go.

Machnął ręką, zapraszając, bym poszedł za nim. Ruszyłem przed siebie bez żadnych pytań. Dotarcie do nieskończonego lasu nie zajęło nam dużo czasu. Paręnaście minut później kroczyliśmy już ścieżką prowadzącą do Dwienkowa. Ach, ten piach w płucach i kaktusy, które chcą cię zabić. Czujecie klimat? Bo ja osobiście nie cierpię tego miejsca. Nie ma sensu łazić po mieście, pójdę od razu do domu Andżeliki. Miałem zamiar zapytać klona, co mam robić, żeby przypadkiem nie unicestwić czasoprzestrzeni, ale dostrzegłem ze zdziwieniem, że nigdzie go nie ma. Ciekawe jak, skoro jeszcze przed chwilą stał obok. No cóż, wychodzi na to, że muszę tam po prostu wejść i zobaczyć co się stanie. W miarę pamiętam jak szła kłótnia, więc nie będę się z tym bawił zbyt długo. Otworzyłem drewniane drzwi i od razu usłyszałem kobiecy głos.

- To on detektywie! To na pewno on! Wiedziałam, że kryminaliści wracają na miejsce zbrodni. Detektywie, aresztuj go!

- Nie pamiętam, żeby była pani moją przełożoną - rzucił z irytacją w jej stronę, po czym zwrócił się do mnie - Jestem...

- Tak, tak, cześć Lance - przerwałem mu - Wiem, co mi powiesz. Andżelika myśli, że ją okradłem, ale mogę cię zapewnić, że to nie ja. Miejmy z głowy całą tę szopkę, nie mam czasu, żeby się z tym chrzanić. Darujmy sobie poszukiwanie adwokatów, sam nim będę. Przejdźmy bezpośrednio do tego, jak każę jej stulić pysk - wyrzuciłem na jednym oddechu. 

To było trooochę wredne, ale jakoś mało mnie to obchodzi. Detektywa i dziewczynę najwyraźniej też, bo bez zbędnych ceregieli, których się zresztą spodziewałem, wyprowadzili mnie na zewnątrz i zaczęła się obrona. Andżelika, jako świadek, zaczęła.

- W środku nocy obudził mnie bardzo głośmy dźwięk. Spojrzałam na zegarek, ale było zbyt ciemno, abym mogła zobaczyć godzinę. Ten odgłos dobiegał z mojej piwnicy, więc zeszłam na dół zbadać sytuację. Po drodze znalazła źródło hałasu, włamywacz zrzucił na podłogę moją tarczę. Usłyszałam czyjś histeryczny śmiech. Zwróciłam wzrok w kierunku przeciwległej ściany i w tedy zobaczyłam ciebie, trzymającego w ręku mój diament!

- No ciekawe jak mnie niby zobaczyłaś, jak nie widziałaś godziny na zegarku? I nie, świeczka niczego nie tłumaczy, bo z nią tym bardziej powinnaś dostrzegać takie rzeczy - przerwałem jej od razu. Po co to przeciągać, skoro to pamiętam?

- Ale nie mówiłam nic o świeczce... - zamyśliła się. Czyżbym za bardzo przyspieszył? - Nie rozumiem. Widziałam cię, to na pewno byłeś ty i trzymałeś mój diament!

- No to opisz wygląd tego zbrodniarza - rzuciłem znudzony.

- Pomimo tego, że w piwnicy było ciemno, bez problemu zobaczyłam złodzieja. Miał roztrzepane, lekko przetłuszczone włosy a na nosie okulary. Zdziwiła mnie długość jego szyi, była naprawdę dłuuuga - Erkaś, jeszcze za to oberwiesz - Nie jestem pewna, co miał na sobie. To nie zmienia jednak faktu, że złodziej wyglądał tak samo jak ty!

- Tak, tak, wiem. Lance, idź od razu do Marcina, zapytaj o to, czy moja piżama jest czarna i miejmy to z głowy.

Detektyw zdziwił się, coś tam mruczał, ale wykonał moje polecenie. Po chwili wrócił, oznajmiając, że czarna nie była. Mogę się założyć, że skrypty w tym momencie już totalnie się porypały i postacie nie bardzo wiedziały, co właściwie powinny robić. Darowałem sobie rozprawy o tym, że Andżelika jest daltonistką, a widzi, że jestem blondynem, przechodząc od razu do wyjaśnienia historii. Gdy było po wszystkim, zszedłem do piwnicy pozbierać dowody, a potem wróciłem na górę.

Po drugiej stronie ekranu |Eleven x Dark Eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz