~Eleven~
Huczało mi w głowie, co utrudniało rozeznanie w sytuacji, zwłaszcza, że miałem zamknięte oczy. Próbowałem się skupić na dźwiękach i tym, co czułem, ale miałem wrażenie, jakbym dryfował w nicości a wokół panowała głucha cisza, nie licząc szumu w uszach. Miałem problemy z przyswojeniem, co właściwie się stało. Nacisnąłem guzik, oślepił mnie blask, bijący od Serca, więc zamknąłem oczy. Potem poczułem falę energii, która zapewne odrzuciła mnie do tyłu, a potem nic, dziura. Musiałem stracić przytomność. Postanowiłem zignorować tępy ból w czaszce i powoli rozchyliłem powieki. Rozejrzałem się uważnie dookoła i dotarło do mnie, że rzeczywiście dryfuję w nicości. W zasięgu wzroku nie było zupełnie nic poza nieprzeniknioną czernią. Co dziwniejsze, wydawało mi się, że moje ciało emanuje delikatnym, przytłumionym światłem, bo widziałem sam siebie doskonale. Spodnie i koszulka były potargane w kilku miejscach, ale poza tym nie dostrzegłem ani nie poczułem żadnych poważniejszych uszkodzeń. Każdy ruch był spowolniony a opór był wyraźnie wyczuwalny, jakbym pływał w wodzie, albo czymś jeszcze gęstszym, jak kisiel albo galaretka. Strasznie dziwne uczucie. Mimo to oddychałem zupełnie normalnie, jakby wokół było tylko najzwyczajniejsze na świecie powietrze.
- Jest tu kto? - zapytałem, nie licząc nawet na odpowiedź. Skoro się tu znalazłem, coś hardo się spierdoliło, więc było wielce mało prawdopodobne, żeby ktokolwiek mógł mnie usłyszeć.
- Jestem za tobą Elevenie - odparł dziwnie znajomy głos.
Obróciłem się bardzo powoli, nie tylko dlatego, że miałem drobne trudności z poruszaniem się, ale też dlatego, że bałem się zobaczyć, kto za mną stoi, czy też wisi w powietrzu. Naprawdę kojarzyłem ten głos, ale nie mogłem go dopasować do nikogo konkretnego, mimo że wydawał się tak znany. Gdy udało mi się odwrócić dostatecznie, żeby zobaczyć tajemniczą istotę, która odpowiedziała na moje wezwanie, otworzyłem buzię ze zdziwienia. Tego się nie spodziewałem, chociaż to była najbardziej sensowna i przewidywalna rzecz we wszechświecie. Przede mną dryfował w nicości Tarkopies, także emanując delikatnym blaskiem, dzięki czemu mogłem go zobaczyć. Jego futerko jak zwykle było nieskazitelnie białe. Miałem wrażenie, że się uśmiecha.
- Tarkuś? - zapytałem głupio i nagle poczułem dziwną złość - Ja pierdolę, no nie mogę normalnie. Trzymajcie mnie, bo zaraz pierdolnę. Cóż to się stało, że szanowny anihilator spejsu raczył się tu zjawić, gdziekolwiek jesteśmy? I dlaczego cię rozumiem, mimo że nie mam słuchawek? Co mi, do cholery, zrobiłeś?
- Ciebie też miło widzieć Elevenie - wyraz jego mordki nie zmienił się ani odrobinę - Rozumiesz, co do ciebie mówię, bo nie jesteśmy już w świecie gry. Skrypty przestały na ciebie oddziaływać. Znajdujemy się aktualnie w przestrzeni między wymiarami.
- Ale dlaczego mnie tu trzymasz? - zapytałem już spokojniej - Przecież nacisnąłem guzik, podjąłem decyzję wcześniej, powinienem być gdzie indziej.
- Zatrzymałem cię, żeby coś ci wyjaśnić. Pamiętasz, jak rozmawiałeś ze mną na psiej planecie? Jak mówiłem ci o opętaniu i o tym, że Dark ma na ciebie wpływ? Myślałem, że postąpisz inaczej, ale widzę, że się uparłeś, więc ściągnąłem cię tutaj, żeby dać ci szansę na zmianę decyzji.
Gdy to powiedział, przede mną pojawiły się dwie żółte, świecące ramki. "Kontynuuj" i "Cofnij". Spojrzałem na nie, po czym zwróciłem wzrok z powrotem na Tarkopsa. Wpatrywał się we mnie z wyczekiwaniem.
- Dlaczego cofnij?
- Mogę to zrobić - przysiągłbym, że wzruszył ramionami - Cofnąć czas, żebyś mógł zmienić decyzję.
- Ale dlaczego miałbym to robić? - tym razem ja wzruszyłem ramionami - Mogło ci się wydawać, że zrobię inaczej, ale podjąłem decyzję i nie namówisz mnie do zmiany zdania, nie ważne jakie miałbyś argumenty.
![](https://img.wattpad.com/cover/145312187-288-k810276.jpg)
CZYTASZ
Po drugiej stronie ekranu |Eleven x Dark Eleven|
Fiksi PenggemarMateusz Eleven Gajewski chciał znów zobaczyć swojego klona, który pomieszkiwał w jego wymiarze przez dwa tygodnie. Ciężko było mu się pogodzić z jego zniknięciem. Dostał szansę, aby móc znów z nim przebywać, którą wykorzystał zupełnie nieświadomie. ...