8. Nawiedzony dom

970 108 32
                                    

~Eleven~

Obudziłem się na kanapie w moim domku. W pomieszczeniu nie było żywej duszy, jeśli nie liczyć Arti. Trochę kręciło mi się w głowie, ale ogólnie czułem się nie najgorzej. Ostatnie, co pamiętam, to zabranie diamentu. Potem Dark użył teleportacji, a mi urwał się film. Wygląda na to, że odstawił mnie do mieszkania i do tego prawdopodobnie wezwał lekarza. Nikt inny nie mógł tego zrobić. Czyli jednak nie odsunął od siebie wszystkich pozytywnych uczuć, skoro okazał serce na tyle, żeby mi pomóc. Mam nadzieję, że nie zrobił tego wyłącznie z powodu mojej potrzebności do jego tajemniczego planu. Dalej nie wiem, na czym miałby on polegać, ale planuję w najbliższym czasie się tego dowiedzieć. Prędzej czy później spotkam się z klonem, wtedy go zapytam. Tak czy tak będzie musiał mi kiedyś powiedzieć, a chyba lepiej, żebym zawczasu wiedział, co mnie czeka. Póki co wypadałoby uzupełnić itemki. Może i kaktusy prawie mnie zabiły, ale ja też pokonałem sporo i nazbierałem trochę złota. Mogę ruszać do sklepu.

Stanąłem przed drzwiami i dopiero zorientowałem się, że zamiast moich starych ciuchów, mam na sobie garnitur, dokładnie taki sam, jak w oryginalnej grze. Super, będę najbardziej stylowym złodziejem, jakiego widział ten świat. Wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę sklepu. Wiedziałem, że w plecaku nie mam nic, bo wszystko zużyłem wczoraj. Przejrzałem partnerów i okazało się, że zostali wyleczeni razem ze mną. Tym lepiej, nie będę musiał uzdrawiać ich ręcznie. Po chwili dotarłem do celu. Wszedłem do budynku i od razu udałem się do kasy. Kupiłem wszystko, czego potrzebowałem, po czym wróciłem do siebie. Teraz czekała mnie podróż w kosmos, ale najpierw powrót do Jaskini Złych Snów po tajemniczą część i rozmowa z tą dziewczyną, która straciła męża. Ach, prawie zapomniałem o Bestingtonach. Szykuje się wstęp do FNaF'a. Dobrze przynajmniej, że w nawiedzonym domu nie było animatroników. Może od tego zacznę? Skoro wiem, gdzie szukać części, to po co mam się później wracać? Tak, wiem, mogę teleportować się za pomocą telefonu, ale jak już wspomniałem, nie cierpię tego robić. Wobec tego ruszajmy ocalić doggo.

Poszedłem na zachód, przeskoczyłem przez płot i kilka minut później stałem przed drzwiami domu rodziny Bestingtonów. Wszedłem pewnym krokiem do środka. Rodzeństwo nie zwróciło na mnie szczególnej uwagi. Od razu podszedłem do stojącego przed lustrem chłopaka. Klepnąłem go w ramę, a on odwrócił się zaskoczony.

- Cześć Maestro Cappuccino, czy jak ci tam było. Jestem Eleven. Nie zgubiłeś czegoś ostatnio?

- W rzeczy samej - odezwał się, ignorując zupełnie mój niechętny ton i niezgodność tekstu - Zostawiłem bardzo ważną rzecz w nawiedzonym domu niedaleko stąd. Sowicie cię wynagrodzę, jeśli mi ją zwrócisz. Pamiętaj, na twoich barkach spoczywa los naszej ojczyzny, a może i świata!

- Gdybyś tylko wiedział, że się nie mylisz – mruknąłem, ale hrabia już tego nie słyszał, ponieważ natychmiast wskoczył do łóżka, zasypiając chwilę później.

Stwierdziłem, że daruję sobie rozmowę z jego siostrą, a potem po prostu oddam jej zgubę. Wyszedłem z chatki i od razu udałem się na zachód. Kilka minut później byłem już na miejscu. Szybko znalazłem ukryty w kwiatku przycisk otwierający drzwi i wszedłem do środka. Na ekranie to się wydawało stanowczo mniej straszne. Nie dość, że było dziwnie chłodno, to jeszcze ciemno jak w dupie. Pierwsze, co zobaczyłem, wchodząc do środka, to ten złowieszczy wentylator. Darowałem sobie zabawy dźwigniami i komputerem, bo i tak zapewne nie zadziałają. Ruszyłem na lewo przez kolejne pomieszczenia, potem ponownie skręciłem w lewo, przeszedłem obok sceny, po czym dotarłem w okolice łazienek. Szybko znalazłem „przedmiot" Bestingtona, który nie wiedzieć jak, przeniósł się do mojego plecaka, gdy tylko go dotknąłem.

Ruszyłem więc w drogę powrotną do wyjścia. Nie zdążyłem nawet wyjść z pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowałem, gdy usłyszałem szmer. Zastygłem na chwilę, czekając, czy dźwięk się powtórzy, ale nic takiego się nie stało. Powoli i możliwie najciszej szedłem przed siebie. Gdy byłem koło sceny, ponownie coś usłyszałem, tym razem głośniej. Czyżby animatrony jednak tutaj były? Nie no, tak się nie robi. Przecież nie powinno ich tu być. Jedyną opcją na przeżycie jest dostanie się do drzwi. Przeszedłem do kolejnego pokoju, w którym znajdowały się stoły przykryte białymi, długimi do samej podłogi obrusami. Spojrzałem na jeden z nich, i odniosłem wrażenie, że materiał się poruszył. Teraz to już serio zaczynam się bać. Nie, stop, spokojnie Elek, to tylko twoja wyobraźnia. W grze nikogo tutaj nie ma, prawda? Prawda. Więc weź się w garść i wynoś się stąd, póki jeszcze możesz. Naładowany tymi pozytywnymi myślami, zrobiłem krok do przodu. Więcej nie zdążyłem, bo coś chwyciło mnie za ramię, a drugą ręką zakryło usta. Zastygłem w zupełnym bezruchu, nawet nie oddychałem. Tak przerażony to ja chyba jeszcze w życiu nie byłem. Poczułem ciepły oddech tego czegoś na karku.

- Puszczę cię, a ty nie krzycz i nie uciekaj, tylko powoli się odwróć. Rozumiesz? – usłyszałem niski, przyciszony głos.

Pokiwałem tylko głową, zresztą z niemałym trudem. Obracałem się najwolniej jak tylko potrafiłem. Nawet nie wiecie, jak wielką ulgę a jednocześnie wkurw poczułem, gdy zobaczyłem przed sobą Darka. On tylko się zaśmiał.

- Jak śmiałeś? Ja pierdolę, teraz to przegiąłeś. Chciałeś, żebym zawału dostał?

- Nie, no coś ty, martwy do niczego byś mi się nie przydał. Na żartach się nie znasz? Żałuj, że nie widziałeś swojej miny – znów zaczął się śmiać.

- Nie wierzę w ciebie – westchnąłem – A tak na marginesie, skoro już wspomniałeś o mojej przydatności, to na czym w ogóle ma polegać ten twój plan?

- Wkrótce ci wyjaśnię. Na razie musisz zostać Mistrzem, po czym wrócić do placówki SCP i znów się sklonować.

- I ta nowa kopia to dalej będziesz ty? – to dopiero byłoby dziwne.

- Tak, spokojnie, wszystko ogarnę. Ty musisz tylko zrobić to, o co cię proszę. Teraz wybacz, muszę znikać. Zobaczymy się w ośrodku badawczym.

Gdy tylko skończył zdanie, zniknął. Nie wierzę, przyszedł tutaj wyłącznie po to, żeby mnie przestraszyć? Jak dalej tak będzie, to nie dość, że zwariuję, to Darkuś jeszcze na tym ucierpi. No cóż, nie ma co się chrzanić. Pójdę oddać pieska, a potem rozprawię się z kolejnym ciemnym i zimnym miejscem. Nie ma jak dobra zabawa. Jaskinio Złych Snów, nadchodzę!

~Dark Eleven~

Zdaję sobie sprawę, że z jego perspektywy mój żart był okropny, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać. Póki co niewiele z nim przebywam, ale w kosmos polecę wraz z nim. Nie przepuszczę możliwości wspólnego siedzenia w tej jakże niewielkiej „rakiecie". Cieszę się, że już czuje się lepiej. Przez chwilę myślałem, że naprawdę przesadziłem i stało mu się coś poważnego. Jak widać, niepotrzebnie się martwiłem. Trochę mi przeszło i czuję się bardziej jak w jego wymiarze. To dobra wiadomość, bo chęć krzywdzenia go przy każdej okazji nie działała na mnie specjalnie pozytywnie. Wczoraj w piramidzie, po całym zajściu nie wiedziałem już na kogo jestem bardziej wkurzony, na niego czy na siebie. Ale na szczęście nic mu nie jest. Gdyby tutaj zginął... Lepiej niech o tym nie wie. Zapewne myśli, że wróci do domu i niech tak zostanie. Jego nie ma w tamtym wymiarze, przeniosłem go tutaj w całości, razem z ciałem. Nie jest w śpiączce ani nic takiego, po prostu go nie ma. Jeśli coś pójdzie nie tak, to już nigdzie go nie będzie a ja nigdy go już nie zobaczę. Nie wybaczyłbym sobie, ale inaczej nie dało się tego przeprowadzić. Musi przetrwać, a jak go znam, na pewno mu się uda. Jest silny i nie da się tak łatwo pokonać, a jakby coś, zawsze mogę mu pomóc. Dawniej bawiło mnie jego cierpienie i strach, widoczne w oczach. Tylko na tym mi zależało. Teraz jedyne czego pragnę, to znów leżeć na łóżku w jego pokoju i wpatrywać się w te cudowne błękitne tęczówki do końca świata.
Oby tylko po drodze nic się nie spieprzyło.

~~~

Wiem, że nic konkretnego się nie działo, ale spokojnie, już niedługo nasi bohaterowie polecą w kosmos. Elevenek wciąż nie do końca wie, jaki Darky ma plan, a ten z kolei zaczyna się martwić, czy wszystko na pewno pójdzie po jego myśli. Jak myślicie, martwi się słusznie?
Wybaczcie, że nie odpisuję na komentarze, ale po prostu nie wiem, co mogłabym tam pisać. Uwierzcie jednak, że wszystkie czytam i zawsze mam przy tym zaciesz. To super mieć świadomość, że komuś podoba się to, co robię.
Tak więc dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna i do następnego.
Ata

Po drugiej stronie ekranu |Eleven x Dark Eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz