*od momentu zakończenia 16 rozdziału*
~Eleven~
Zamknąłem oczy, czekając na zaplanowane zapewne na niedaleką przyszłość pierdolnięcie, ale nic się nie wydarzyło. Rozchyliłem powieki i spojrzałem zdziwiony na Darka, ale on także wydawał się nie wiedzieć o co chodzi. Byłem przekonany, że po naciśnięciu zielonego guzika zostanę wysłany do domu, świat zostanie jaki był i tyle w temacie. Tymczasem okazuje się, że nie dzieje się zupełnie nic. Wpatrywałem się w klona, a on patrzył na mnie. Czyżbyśmy właśnie się uratowali? Gdyby coś się zjebało, brałbym na siebie całą odpowiedzialność. W końcu to ja wcisnąłem przycisk. Nie miałem pojęcia, na ile realna jest ta szansa, ani czy decyzja na pewno będzie lepsza, ale musiałem spróbować. Możliwe też, że mam ciut zbyt wysoką moralność, jeśli chodzi o takie rzeczy i ciężko było mi skazać na śmierć ich wszystkich, a do tego cały wymiar na unicestwienie, skoro istniała możliwość, żeby przejść przez to jakkolwiek pozytywnie. Nagle Dark oderwał ode mnie wzrok, kierując go na Serce Świata, a ja zaraz za nim zrobiłem to samo. Z konstrukcji wydobywało się światło, białe i okrutnie jasne. Po chwili przed oczami miałem już mroczki, więc je zamknąłem. Nieważne co to, ani jak działa, mogłem iść w zakłady, że chce mnie zabić. Po chwili poczułem dotyk dłoni na ramieniu, więc otworzyłem oczy. Miałem ochotę się roześmiać. Przed nami w całej okazałości stał Tarkopies.
- Witajcie, Elevenie i Dark Elevenie - odezwał się bardzo oficjalnie.
- Cześć Tarkuś - odparłem wesoło - Już nie jesteś na mnie wkurzony? - zaśmiałem się, a po chwili zastanowienia dodałem - I właściwie czemu rozumiem to, co mówisz?
- Bo nie jesteśmy całkowicie w świecie gry. I nie, nie jestem wkurzony. Przepraszam za to, co mówiłem o was na psiej planecie. Mimo twojego opętania, podjąłeś słuszną decyzję i nie skazałeś wymiaru na unicestwienie. Dziękuję ci. Zapewne spodziewałeś się czegoś innego, ale skutki są takie. Wszystko toczy się dalej, jak należy. Teraz masz dwa wyjścia: wrócić do domu, tego prawdziwego i żyć normalnie, albo zostać zdominowanym przez skrypt i myśleć po swojemu, jednak zostać tutaj na zawsze bez możliwości ucieczki. Decyduj.
- Mogę mieć pytanie? - zapytałem głupio, unosząc rękę niczym dziecko z podstawówki - Czy istnieje opcja zachowania Darka przy życiu? Skoro i tak skończyłem fabułę, to czy nie mógłby normalnie funkcjonować? Wiem, że w grze technicznie powinien nie żyć, ale no... - przerwałem, nie wiedząc co jeszcze mógłbym powiedzieć.
- Jeśli zostaniesz tutaj - odparł Tarkuś po chwili namysłu - mogę to zrobić. Jeśli pełnoprawnie staniesz się postacią z gry, włamię się do Serca i dopiszę dla was jeszcze jeden skrypt. Z tym, że z chwilą, gdy to zrobię, Dark umrze jeszcze raz a ty będziesz musiał ponownie się sklonować, żeby go stworzyć. Wystarczy kilka poprawek, a ten jeden duplikat będzie trwały, niestety w dalszym ciągu pozostanie czarny.
- Dla mnie to nie problem, przyzwyczaiłem się - odparłem, spoglądając na klona, który tylko kiwnął głową - Więc zgoda, zostanę. A skoro już włamujesz się do systemu, mógłbyś przesłać Erkaesowi i reszcie jakiś mail z wyjaśnieniem?
Tarkopies skinął głową, po czym rozpłynął się w powietrzu. Po chwili to samo spotkało klona, ja natomiast poczułem, że podłoga znika mi spod stóp, a już po sekundzie cały świat wirował, jak przy teleportacji. Zanim zdążyłem się zorientować w sytuacji, leżałem już na drewnianej podłodze mojej chatki. Natychmiast wstałem i wybiegłem z pomieszczenia, kierując się w stronę lasu. Musiałem jak najszybciej dotrzeć do placówki SCP. Nie cierpię tego miejsca, ale to jedyna droga, żeby odzyskać Darka. Po niecałych piętnastu minutach wchodziłem już do windy, a po pięciu kolejnych stałem przy drzewie. Nagle zaczęły targać mną wątpliwości. A co jeśli się nie uda? Jeśli to już nie będzie ten sam klon? Może stracić wspomnienia albo w ogóle się nie pojawić. Mimo wszystko muszę spróbować. Zresztą, nie mam nic do stracenia. No chyba że sobowtór przypomni sobie, że miał mnie zabić, a ja nie mam jak uciec, bo stałem się postacią z gry. Może być słabo, ale w sumie co mi tam. Raz się żyje, czyż nie?
Pokrzepiony tą jakże pozytywną myślą zrobiłem krok do przodu i dotknąłem dłonią pnia. Po chwili fala energii odrzuciła mnie pod przeciwległą ścianę. Była silniejsza niż ostatnio, więc może to dobrze. Podniosłem się, otrzepując z piachu i spojrzałem w stronę rośliny. Obok niej na podłodze siedział klon. Znalazłem się przy nim w trzech krokach. Wyglądał normalnie, dokładnie tak samo, jak każdego wcześniejszego dnia. Położyłem mu dłoń na ramieniu.
- Darky? - podniósł na mnie wzrok - Jak się czujesz?
- Właściwie całkiem dobrze - odparł wstając - Rzekłbym, że czuję się zadziwiająco żywy - uśmiechnął się zupełnie szczerze - Jesteś gotowy na nową przygodę?
- Ale przecież to koniec - odparłem zdezorientowany - Fabuła przeminęła, możemy żyć jak nam się podoba.
- I właśnie stąd moja propozycja - rzekł tajemniczo, łapiąc mnie za rękę - To jak, gotowy?
- Z tobą zawsze - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, uśmiechając się lekko.
Znowu zakręciło mi się w głowie, a świat zawirował, dosłownie. Dwie sekundy później, staliśmy już w moim domku. Minęła chwila, zanim doszedłem do siebie. Nie cierpię teleportacji nawet wtedy, kiedy jestem na nią przygotowany i się jej spodziewam. Teraz czułem się gorzej niż zazwyczaj. Gdy minęły trochę mroczki przed oczami, zobaczyłem przez sobą klona. Stał w odległości dobrych trzech metrów, ale nie zajęło mu nawet sekundy, żeby znaleźć się tuż przy mnie i złączyć nasze usta. Odwzajemniłem natychmiast ten nieprzewidziany gest, wplątując palce w jego włosy, podczas gdy jego dłonie błądziły już pod moją koszulką. Kilka minut później leżeliśmy na czarnej kanapie w samych spodniach. Nagle coś strzeliło mi do głowy.
- Czekaj, a właściwie gdzie Arti? - zapytałem między kolejnymi pocałunkami. Byłby niezły przypał, gdyby tu wparowała i jeszcze może nas nagrała.
- Ten gameboy? Zamknąłem ją w szafie. Czy takie rozwiązanie cię satysfakcjonuje? - uśmiechnął się zawadiacko.
- Wiesz, że nie - odpowiedziałem uśmiechem, po raz kolejny przywierając do jego ust.
Witaj nowa przygodo.~~~
I witajcie moi drodzy. Wybaczcie, że tak późno, ale dopiero go skończyłam i czułam niewyjaśnialną potrzebę, żeby wstawić go jeszcze dziś. Mam nadzieję, że podoba wam się dobre zakończenie. Jak widać lepsza decyzja rzeczywiście była lepsza.
Dziękuję, że byliście ze mną podczas tworzenia tej, drugiej już, części historii Elka i Darka. Teraz to oficjalne zakończenie, a nawet dwa, które się komu bardziej podoba. Ja osobiście upodobałam sobie sad endy, bo znakomita większość zakończeń jest pozytywna, a ja jakoś nie zawsze jestem do nich przekonana.
Tak czy tak, dziękuję serdecznie za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze. Były dla mnie ogromną motywacją. Gdyby nie wy wszyscy, zapewne odpuściłbym, ale udało mi się doprowadzić to do końca. Tak więc dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna.
Trzymajcie się ciepło.
AtaA tutaj taki mały bonusik w postaci mojej nowej tapety. 😁😉😎
CZYTASZ
Po drugiej stronie ekranu |Eleven x Dark Eleven|
Fiksi PenggemarMateusz Eleven Gajewski chciał znów zobaczyć swojego klona, który pomieszkiwał w jego wymiarze przez dwa tygodnie. Ciężko było mu się pogodzić z jego zniknięciem. Dostał szansę, aby móc znów z nim przebywać, którą wykorzystał zupełnie nieświadomie. ...