AUTOREKLAMA
Kochani zapraszam Was serdecznie do mini serii Bellerke&Beliza, które piszę ostatnio równocześnie z "This is not the end".
Te opowiadania są w pewien sposób połączone, przeplatają się ze sobą, tyle że zostały przedstawione z zupełnie innej perspektywy!
Zachęcam serdecznie jeśli jesteście ciekawi mojej historii o Bobbym i Elizie 😉A teraz życzę miłej lektury 😄 Zostawcie po sobie ślad to naprawdę bardzo motywujące 😊
Clarke
- Możemy porozmawiać Clarke? - usłyszałam znienacka głos Bellamy'ego.
Właśnie przenosiliśmy rzeczy osobiste, które udało się zachować mojej matce i Marcusowi. Nie było tego wiele, a oni tak jak większość ocalałych chcieli jak najszybciej opuścić bunkier by nigdy więcej nie musieć tam wracać.
Nie widziałam bruneta od kilku godzin, jak się domyślałam cały czas towarzyszył Octavii, zaskoczyło mnie, więc jego nagłe pojawienie się. Ton głosu miał na tyle poważny, że wzbudził we mnie niepokój.- Jasne. O co chodzi Bellamy? - zapytałam.
- Wolałbym na osobności. - powiedział krótko, posyłając moim towarzyszom przepraszające spojrzenie.
Mama wydawała się lekko zaskoczona, ale skinęła głową na znak, że nie ma nic przeciwko. Madi natomiast była wyraźnie nie zadowolona, że zostanie wykluczona z rozmowy. Nie odezwała się jednak ani słowem.- Niedługo wrócę. - ścisnęłam dłoń matki, pogładziłam po głowie Madi i uśmiechnęłam się do nich na odchodne.
Szliśmy przez chwilę bez słowa. Zaczynałam się naprawdę niepokoić, ponieważ mój przyjaciel wyglądał na bardzo strapionego. Przyłapałam się również na tym, że rozglądam się nerwowo dokoła szukając wzrokiem wariatki, która mogłaby poderżnąć mi gardło, widząc mnie tak blisko Blake'a.
- O co chodzi Bellamy? - zapytałam wreszcie, zatrzymując się na skraju lasu. Przerażasz mnie.
Chłopak popatrzył na mnie wyzywającym wzrokiem. Dostrzegłam w nim coś jeszcze. Żal i niepokój.
Nie wiem o co do cholery chodzi, ale to nie będzie miła rozmowa. - pomyślałam.- Chcę wiedzieć jedno. Czy masz zamiar poinformować swoją matkę? - wyrzucił z siebie, ważąc każde słowo.
- Ale o czym mam ją poinformować Bell? - zapytałam zaskoczona.
Chłopak prychnął pogardliwie. Dawno nie widziałam żeby zachowywał się tak w stosunku do mnie czy kogokolwiek innego. Nerwowo zmierzwił swoje przydługie już włosy i odparł.
- A więc jednak! Nawet teraz nie masz zamiaru mi się przyznać?! - mówił ze wzburzeniem. - Clarke nie mam ochoty na zabawę w kotka i myszkę. Chce wiedzieć czy bedę zmuszony się za ciebie tłumaczyć i pocieszać twoją matkę kiedy znikniecie, czy może masz na tyle odwagi i sama jej o wszystkim powiesz? - zapytał rzeczowo. W jego oczach tlił się żal pomieszany z wściekłością.
Byłam zszokowana. Jego wybuchem i oskarżeniami. Tym ile złości na mnie wylewa. A przede wszystkim zarzutami, o których nie miałam zielonego pojęcia. Zrobiłam wielkie oczy i zapytałam z przejęciem.
- Co Ty wygadujesz?! Skąd ten pomysł, że mamy zniknąć? Czy tobie rozum odjęło?!
Nadal był wściekły, ale widziałam po jego minie, że moje słowa zasiały w nim ziarno niepewności. Wtedy zrozumiałam.
CZYTASZ
▪This is not the end▪
FanfictionPrzedstawiam Wam dalsze losy Clarke i Bellamy'ego. Zdarzenia, które mają miejsce po ponad 6 latach od Praimfaya. Czy nasi bohaterowie spotkają się ponownie? Czy to jeszcze nie koniec ich wspólnej historii? Postaram się przedstawić Wam moją wizję se...