Rozdział Trzeci

4.9K 367 307
                                    

Gdy drzwi zamknęły się za Narcyzą, Draco odczekał jeszcze chwilę, po czym zszedł na łóżko, które zajmował Harry. Potter uśmiechnął się do niego zalotnie i przygryzę wargę. Blondyn usiadł mu na biodrach i przytrzymał ręce nad jego głową.

- Sprawię, że nie będziesz mógł chodzić- wyszeptał i nachylił się nad nim, po czym lekko złączył ich wargi.

Nagle drzwi zaczęły się otwierać, a przerażony Draco razem z rozbawionym Potterem spadł na ziemię. Kiedy drzwi otworzyły się do końca, stanęła w nich Narcyza. Widząc pozę chłopców zachichotała.

- Ile wy macie lat, żeby robić sobie zapasy?- zapytała, a lekko zarumieniony blondyn wstał.

- Tak jakoś wyszło- rzekł Harry, wzruszając ramionami.

Kiedy wstawał coś przeskoczyło mu w kolanie i upadł na Dracona. Blondynka zachichotała.

- Właśnie tak kończą się zapasy!- odparła. Poczekała, aż Potter wstanie i dodała:- Za godzinkę obiad. Wypakuj się Harry, a później zejdźcie na dół.

Nastolatkowie pokiwali głowami, a Narcyza opuściła pokój. Gryfon uśmiechnął się pod nosem i zaczął wypakowywać, specjalnie wypinając się w stronę Malfoya. Dracon klepnął go w tyłek. Po prostu nie mógł się powstrzymać. Okrągłe pośladki Pottera, wręcz przyciągały go do siebie. Często nie mógł się powstrzymać od ich dotknięcia, a gryfon sprawiał wrażenie, jakby mu to nie przeszkadzało. Po trzech minutach i trzydziestu dotknięciach tyłka Harry'ego, chłopcy w końcu zeszli na dół. Lucjusz właśnie zasiadał do stołu, a skrzaty wykładały jedzenie na stół. Narcyza uśmiechnęła się szczerze.

- Siadajcie i jedzcie, bo zaraz wystygnie.- odparła.

Nastolatkowie bez słowa zajęli miejsca i zaczęli jeść. W pewnym momencie do kuchni wleciała Hedwiga. Harry zostawił ją w domu i nie miał pojęcia jak go znalazła. Przecież Malfoy Manor było nienanoszalne, a on sam dostał się tutaj tylko i wyłącznie dzięki swojemu ojcu chrzestnemu. Sowa zostawiła mu list, po czym znów szybko odleciała. Potter zmarszczył brwi i schował kopertę do kieszeni. Zajmie się tym później. Najlepiej jak będzie sam.

Przy stole panowała idealna cisza, którą przerywał jedynie dźwięk sztućców, zderzających się z porcelaną. Nagle Narcyza postanowiła się odezwać.

- Może zaprosisz swoją dziewczynę, Draco?

Młody Malfoy westchnął i odłożył nóż, by mieć pewność, że nie wydłubie oka rodzicielce.

- Ona nie jest moją dziewczyną! To było trzy lata temu! TRZY LATA!- warknął i powrócił do jedzenia.

- Moim zdaniem i tak się kochacie- rzekła nieprzekonana kobieta, a po chwili zwróciła się Harry'ego- Znasz Pansy, prawda Harry?

Gryfon skinął głową i uśmiechnął się pod nosem. Jeśli Draco kochał tego rozjechanego przez traktor mopsa to on był panią z wózkiem w ekspresie do Hogwartu. Reszta posiłku minęła w ciszy. Kiedy skrzaty zabrały naczynia, ktoś zadzwonił do drzwi. Narcyza pobiegła otworzyć. Nawet w jadalni było słychać, skrzekliwy głos gościa. Pansy Parkinson.

Nastolatka weszła do salonu, a chłopcy spojrzeli po sobie. Narcyza to zaplanowała.


------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdzialik xD Mam jeszcze dwa w wersjach roboczych!

Komy+Głosy=Next


Christmas suprise of Harry Potter | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz