Rozdział Ósmy

4.4K 298 324
                                    

Harry i Draco rozmawiali, siedząc na łóżkach, gdy do pokoju wpadła zaniepokojona Narcyza. Oczy kobiety były duże jak spodki.

- Musisz się schować, Harry! Czarny Pan jest w drodze!-złapała Pottera za ramię i pociągnęła go do kuchni.

To było jedyne z miejsc, w które Tom Riddle się nie zapuszczał. Jednak na wszelki wypadek Harry usiadł w kącie za szafkami. Tam z pewnością nikt go nie zauważy, pomyślał. I miał rację. Nie zauważył go nikt, po za pewnym domowym skrzatem. Zgredek opuścił uszy i podszedł do niego.

- Co tu robisz, Harry Potterze?- zapytał zaciekawiony.

- Muszę się ukrywać, Volde- Zgredek przerwał mu, zakrywając jego usta swoją dłonią.

- Nie wolno wymawiać!- pisnął cicho przerażony skrzat.

Potter przewrócił oczami i pokiwał głową na znak, że rozumie. Dopiero wtedy Zgredek zabrał dłoń. Usiadł po turecku obok czarodzieja.

- Harry Potter nie jest tutaj bezpieczny- odparł szeptem.- Czarny Pan może zabić Harry'ego Pottera!

- Daj spokój, Zgredku. On niedługo sobie stąd pójdzie- odrzekł gryfon.

Skrzat spojrzał na swoje dłonie, zastanawiając się czy może coś powiedzieć. Po paru minutach ciszy i wahania zabrał głos.

- A-ale Czarny Pan nie zabije Harry'ego, bo jest zły. Czarny Pan nie jest zły. On zabije Harry'ego Pottera, bo on chce chronić innych...

Zdziwiony czarodziej zmarszczył brwi, przyglądając się Zgredkowi. Co miał na myśli, mówiąc że Voldemort nie był zły? O co chodziło z tym, że Czarny Pan chce chronić innych? A przede wszystkim, co on miał z tym wspólnego? Tyle pytań i na żadne nie było odpowiedzi.

- Co miałeś na myśli...?- zaczął, lecz nim dokończył pytanie, skrzata już nie było.

Gryfon przeklął pod nosem i oparł się potylicą o ścianę. Teraz będzie go to dręczyć.

~*~

Kiedy tylko Voldemort opuścił Malfoy Manore jeden ze skrzatów zaprowadził Harry'ego do pokoju Dracona. Nastolatek usiadł na kolanach swojego ukochanego i oparł się plecami o jego pierś. Młody ślizgon objął go ramionami w pasie i podparł podbródek na jego ramieniu.

- Chyba musimy pogadać, Harry- zaczął poważnym tonem Draco.

Żołądek Pottera ścisnął się boleśnie. Naprawdę obawiał się, że chłopak postanowił z nim zerwać.

- Chciałbym, żebyś został śmierciożercą, tak jak ja- odparł, podciągając rękaw i pokazując znak.- Dumbledore nie jest tym, za kogo go masz

Harry zamknął oczy i wciągnął powietrze nosem. Czuł się teraz jak noworodek. Nie mógł nic zrobić ani powiedzieć. Był całkowicie bezbronny, podatny na zadawanie ran przez społeczeństwo.

- Draco, czy ty siebie słyszysz?- spytał po cichu gryfon.- On zabił mi rodziców.

Drżenie jego głosu było wyczuwalne gołym uchem.

- To nie był on! Czarny Pan jest dobrym człowiekiem! Dumbledore spiskuje przeciw niemu!

Harry odsunął się od niego i zmrużył oczy.

- No jasne- syknął sarkastycznie.- A nazywa się Czarnym Panem, bo chce pokazać, że czarni nie są gorsi od białych!

Malfoy zamknął oczy na parę sekund i wziął głęboki oddech.

- Po prostu mi zaufaj, okej?- poprosił.- Porozmawiaj z nim jutro. Sam na sam.

Gryfon niechętnie przystał na jego propozycję. Może faktycznie wyjdzie mu to na dobre?


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Okej, macie rozdzialik, bo dwadzieścia komów było. Teraz muszę napisać jakiś rozdział na zapas (bo mam tylko jeden już xD) Z tego powodu daje wam trudniejsze wyzwanie xD

35 komentarzy = next


edit; zmniejszyłam wam xDD

Christmas suprise of Harry Potter | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz