[6]

2.6K 310 162
                                    

I powtóreczka z rozrywki aka małe déja vu.

Znowu stałem pod szkołą, czekając na resztę ekipy, wbijając swoje oczy w zapatrzonego w niebo Jimina.

Po raz kolejny trzymał na nogach ten swój plecak, przytulając go tak mocno, jakby w stoku miał conajmiej jakieś zwłoki.

- A on znowu sam. - westchnąłem do Taehyunga, który wpatrywał się w telefon.

- Hmm? - oderwał znad niego oczy, mierząc się ze mną.

Znaczy chyba, bo nie patrzyłem na niego.

- Jimin. Znowu siedzi sam. - powtórzyłem tępo.

Dlaczego jestem taki.

Nawet nie znam dobrze tego nowego, a fakt, że jest chory i mnie lubi, sprawia, że czuję jakieś przywiązanie do niego, którego być nie powinno.

Jakbym miał obowiązek się nim zająć, bo mnie sobie na ten cel 'wyznaczył'.

Nie wiem w jakim stopniu te słowa to prawda, ale tak czułem. Dlatego właśnie uczucia są porąbane.

- Daj spokój. Pewnie czeka na rodziców, czy kogoś. - wrócił do światu internetu Tae, zostawiając mnie znów samego z moimi myślami, które momentami nie dawały mi żyć.

Bo ta bardziej logiczna część mnie kazała mi dać sobie spokój i czekać tak dalej na resztę, a ta bardziej autystyczna i pojebana część mnie kazała mi podejść do Jimina.

- Słuchaj Tae, ja się go spytam, czy on nie chce z nami wracać. - oświadczyłem, poprawiając torbę na barku, a sam zaczynajac iść w jego kierunku.

- No spoko. Ale żebyś potem znowu nie robił takich schiz. - rzucił za mną.

Że zaraz schiz.

Ja po prostu się przestraszyłem wtedy. Nie codziennie gubi się niepełnosprawnego psychicznie chłopaka. Takie coś może człowieka zmartwić. To normalne.

- Weź. - parsknąłem na koniec.

Podszedłem do Jimina, zatrzymując się wprost przed nim.

- Cześć Jeon Jungkook. - uśmiechnął się tak, jak zawsze do mnie, przymrużając oczy, wprost w które świeciło mu słońce.

- Cześć Jimin. - też się uśmiechnąłem, ale ja bez takiego entuzjazmu jak on.

Kurde. On naprawdę musiał mnie lubić, że tak się cieszył na mój widok.

- Nie miałbyś może ochoty wrócić ze mną i moimi przyjaciółmi?

- Z przyjemnością. - uniósł ramiona, prawie że przyciskając je sobie do policzków.

No cóż. Co by o nim nie powiedzieć, czasem wyglądał słodko. Jak szczeniaczek.

- No to chodź. - machnąłem ręką, czekając aż się podniesie i zacznie iść wraz ze mną.

Tak więc wstał, po czym udaliśmy się do Taehyunga, który nie był już sam, ale w towarzystwie Namjoona i Seokjina.

- Mój dziumdziuś! - wyrwał się ten drugi, oplatając mnie szczelnie swoimi ramionami.

- Mam być zazdrosny? - zaśmiał się Namjoon, kiedy Jin postanowił mnie już puścić, po czym przybił mi żółwika. - Siemka Jungkook. - spojrzał w bok, natykając się ze zdziwieniem na Jimina. - I siemka kolego Jungkooka.

- Przyjacielu Jungkooka. - poprawił go Jimin niemal natychmiastowo.

Wszyscy popatrzyliśmy na niego i jego mgłę na twarzy. Dopiero kiedy przerzucił wzrok na mnie uśmiechnął się tak, jak wcześniej.

porozmawiajmy o jiminie                                              [jjk x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz