[40] 2/3

1.5K 188 45
                                    

- Masz na imię Miyoon, prawda?

Nastolatek nie raczył nawet doktora krótkim spojrzeniem. Wciąż wbijał wzrok w stolik przed sobą, zaciskając szczelnie usta, jakby bał się je otworzyć. I w sumie nic dziwnego. Bo chyba miał czego się bać, zważywszy na dalsze wydarzenia.

- Choi Miyoon. - lekarz spojrzał jeszcze na akta pacjenta, które trzymał. - Lat 16. - z miłym wyrazem twarzy zetknął się z młodym człowiekiem, siadając naprzeciw niego. - Miyoon, chciałbym ...

- Gdzie on jest?

Mężczyzna przez moment zawahał się nad dalszą odpowiedzią.

W głowie chłopaka kłębiły się myśli. Od jakiegoś czasu nie umiał. Po prostu nie dawał już sobie rady. Od kiedy Jungkook wyjechał nic nie było takie same. Wrócił strach. Wróciły dawne lęki. Ataki. Paranoja. I coś nowego, obsesja.

On już nie żył z dnia na dzień, tak jak każdy. Żył tylko dla tego jednego momentu. Tego, momentu, o którym obiecał sobie, że nastanie. Żył dla momentu, w którym znów zobaczy jego twarz.

- Spokojnie, Miyoonie. Nikt cię już nie skrzywdzi.

- Chcę go zobaczyć. Tęsknie za nim. - zacisnął paznokcie na swoim brzuchu, zaraz po tym jak włożył dłoń pod koszulkę. - Chcę go zobaczyć.

Doktor jakby przestał rozumieć. W jego głowie z początku pojawiło się nazwisko mężczyzny, przez którego na dobrą sprawę nastolatek się tu znalazł. Ale chłopak wyraźnie dał do zrozumienia, że brakuje mu tego kogoś. W takim razie w grę wchodziły trzy możliwości. Pierwsza, pacjent musiałby chorować na syndrom sztokholmski, ale to od razu też wykluczył. Przecież Miyoon go zabił. Nie zabiłby kogoś, na kim by mu zależało. Druga opcja, mówiąca o tym, że nastolatek ma na myśli kogoś innego. Oraz trzecia, podobna do drugiej, ale różniąca się czymś diametralnie. Chłopak mówił o kimś, kto nie istniał.

***

- Schizofrenia paranoidalna. - oświadczył wchodząc do pokoju swojej przyjaciółki, z którą zazwyczaj pomagali sobie wzajemnie z pacjentami. Może nie było to zbyt profesjonalne podejście, ale zdawało każdą próbę.

- Ten twój nowy gagatek? - zaśmiała się lekko. - Za co tu trafił?

- Zabił mężczyznę, który się nim zajmował w sierocińcu. - mężczyzna podał lekarce kolejną teczkę, w której dokładnie miał być zapisany protokół sprawy sądowej, w jakiej uczestniczył chłopak.

- Niech zgadnę, molestował go? - kobieta upiła łyk kawy, otwierając aktówkę, której już pierwsze słowa upewniły ją co do tego.

- Niejednokrotnie. Prawdopodobnie trwało to od początku jego pobytu w domu dziecka. - usiadł naprzeciwko, kiedy już skoczyły się mu papiery, jakie miał zamiar przekazać owej. - Uprzedzając, trafił tam po tym jak jakaś sąsiadka znalazła go płaczącego w mieszkaniu. Jego rodzice leżeli martwi na podłodze. Zaćpali się. Chłopiec miał pięć lat.

Kobieta westchnęła, pocierając brodę, wciąż zaczytana w papier przed nim. Dokładnie lustrowała odpowiedzi chłopaka na pytania zadawane mu zarówno przez prokuratora, jak i przez jego mecenasa. Widziała sens i połączenia z tym co mówił lekarz prowadzący. Ale wciąż czegoś jej brakowało.

- Kto to jest 'on'? - w protokole często przewijało się to słowo. Właściwie w każdym zdaniu jakie składał nastolatek. Chory czy nie, na pewno jego wywody miały jakąś logikę. I to właśnie zadaniem psychiatry było ją odkryć.

porozmawiajmy o jiminie                                              [jjk x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz