- Chłopaki chcą spieprzyć z ostatniej lekcji.
Momentalnie zaprzestałem dotychczas robionej czynności.
Długopis ścisnąłem w dłoni jeszcze mocniej, tym bardziej, że nawet nie musiałem patrzyć na Taehyunga, żeby wiedzieć jaki miał wyraz twarzy, kiedy to mówił.
Takie rzeczy zawsze działały na mnie jak kubeł zimnej wody na twarz. Szczególnie, że to przeze mnie i Tae zawsze w szkole zostawał.
- Zostanę z tobą. - jego ton przybrał delikatniejszy i znacznie milszy odcień.
I znowu ja.
- Nie. - zacząłem, przerywając mu jego litości co do mojej osoby. - Ja też uciekam. - pewnie popatrzyłem mu w oczy.
Chociaż wiedziałem, że będę tego żałować.
Bardzo.
***
- Wróciłem. - na wstępie oświadczyłem, wiedząc już jak bardzo mam przerąbane.
Od początku nie miałem ochoty przychodzić do domu, ale musiałem mieć gdzie spać.
Pieprzone potrzeby fizjologiczne.
- Czy tobie się już całkiem w tej pustej głowie poprzewracało?! - z miejsca napadł mnie wściekły ojciec, wymachując mi przed twarzą dłonią. - Nic nie będziesz miał! Może w końcu zmądrzejesz!
Nawet się nie odzywałem. Nie było warto. I tak moje słowa nic by nie wskórały. Po prostu stanąłem, zacisnąłem rękę na torbie, i starałem się w głowie zniwelować te krzyki. Miałem już ten mechanizm idealnie obczajony. Za dobrze to znałem.
- Jesteś niereformowalny! - matka rzuciła jakąś gazetą o podłogę. - Do grobu nas wpędzisz tymi swoimi wybrykami!
- Przepraszam. - wyszeptałem, patrząc w podłogę.
- Co 'przepraszam'?! - znowu zaczął ojciec. - I spójrz mi w oczy jak do ciebie mówię, gówniarzu! - wskazał na mnie palcem wskazującym.
Chciałem już iść do pokoju.
Zapadła chwila ciszy, kiedy oboje patrzyli na mnie, jak na największą pomyłkę w swoim życiu. A w sumie to ja nią chyba byłem, także to by się zgadzało.
- Dlaczego nie możesz być jak Junghyun?! - matka uderzyła ręką o stół.
Nic mnie tak bardzo nie irytowało jak te ich bezbłędne porównywanie mnie do niego.
- Bo może nim nie jestem? - wzruszyłem ramionami.
Niby miałem się nie odzywać, ale takie rzeczy mnie łamały.Tym bardziej, że moja wola do najsilniejszych nigdy nie należała.
- A szkoda. - wtrącił ojciec, zakładając ręce na krzyż. - A teraz obiad i do pokoju. I nie wychodzisz aż do kolacji. Potem też nie. - dodał już bez krzyków, ale wciąż tym swoim poważnym, rozczarowanym tonem. - Jeszcze raz taka akcja i koniec spotkań z tymi twoimi przyjaciółmi. Z Taehyungiem możesz się przyjaźnić. To jest porządny chłopak. Ale ta reszta ściąga cię na dno. Szczególnie ten chłopak z białymi włosami. - Yoongi.
- Nawet go nie znacie. - dodałem wciąż cichym głosem. Gdybym krzyknął to dopiero by było.
- Żyjemy na tym świecie trochę dłużej niż ty i pewne rzeczy widzimy od razu. - ojciec pokiwał na mnie głową widocznie też już mając dość tej rozmowy.
Moja mama jest taką osobą, że kłóciłyby się do upadłego. Za to tato zawsze znał umiar wszystkiego. To w nim ceniłem.
Zacisnąłem pięść mocniej.
CZYTASZ
porozmawiajmy o jiminie [jjk x pjm]
FanfictionJungkook prowadzi normalne życie licealisty. otoczony grupą przyjaciół oddaje się nudnym zwyczajom nastoletniej codzienności. aż do momentu, kiedy w jego klasie pojawia się nowy chłopak. Park Jimin, względnie zdaniem uczniów cierpiący na upośledzeni...