- Jungkook wracamy razem? - zagadnął mnie jeszcze Taehyung.
Właśnie miałem wyjść z sali, po dopiero co skończonej lekcji. Za rękę trzymałem Jimina, więc był to chyba jednoznaczny sygnał, że mam już z kim iść. Tym bardziej, że każdy moment spędzony sam na sam z nim był dla mnie jak czysta poezja. Szczególnie kiedy zaczynał coś sobie nucić. Wiecie jaki on ma cudowny głos? Anielski wręcz. Uwielbiałem go słuchać, sam nie jeden raz się przyłączając, kiedy akurat śpiewał coś, co znałem.
- Znaczy ... wracam z Jiminem. - uśmiechnąłem się nerwowo w jego kierunku. Wcześniej nie musiał się mnie nawet o coś takiego pytać. To, że razem wracamy było tak naturalne, że przychodziło ot tak. Codziennie. - Ale jak chcesz możesz iść z nami. - spojrzałem na Jimina, który uśmiechał się do mnie beztrosko. - Może, prawda? - pogładziłem go po włosach wolną dłonią.
- Oczywiście, że tak Jungkooshie. To w końcu twój przyjaciel.
- I sam nie mogłeś zdecydować. Zgody potrzebowałeś, ta? - Tae zbagatelizował obecność Jimina i ruszył z atakiem na mnie.
No i po co? To chyba logiczne, że się Jimina zapytałem co uważa. Gdybym robił coś wbrew jego woli byłbym złym chłopakiem. A ja chciałem być dla niego jak najlepszy.
- Was też się zawsze pytałem, czy Jimin może z nami wracać. I jakoś on mi z tego tytułu wyrzutów nie robił.
- Dobra ... nieważne. - wstał z ławki, zabierając ze sobą torbę, po czym wyminął mnie, szturchając przy tym barkiem.
- To wracasz z nami? - zapytałem. Chciałem, żeby z nami szedł. Co by nie mówić, to mój najlepszy przyjaciel.
- Sami sobie świetnie radzicie. - nie zatrzymał się.
- Tae! - zawołałem za nim, ale wtedy Jimin zacisnął uścisk na mojej dłoni do tego stopnia, że syknąłem z bólu. - Co jest? - spojrzałem na niego z wyrzutem. Nie to, że byłem zły, czy coś. Po prostu sytuacja z Taehyungiem mnie zirytowała.
- Jesteś zdenerwowany, Jungkook. On cię denerwuje. Nie podoba mi się to. - ani na chwilę nie poluzował swojej ręki. Powoli zaczynałem tracić krążenie. Ale rozmowa z nim była ważniejsza, niż przejmowanie się jakimiś kwestiami fizycznymi.
- To nie tak, Chimchim. - odgarnąłem mu kilka włosów z czoła. - Taehyung to mój przyjaciel i to normalne, że czasem mamy odmienne poglądy. Wtedy dochodzi między nami do takich małych konfliktów. Ale to nic takiego. Mowa. Jutro żaden z nas nie będzie już o tym pamiętał. - chciałem go pocałować w miejsce, które oczyściłem z włosów, ale wtedy on mi przerwał.
- Ale przecież jak szukasz sobie przyjaciół, to szukasz takich, żeby byli do ciebie podobni. Żeby nie było potem kłótni, Jungkook.
No i miał rację. Kiedy chcesz znaleźć sobie towarzystwo, patrzysz na cechy charakteru. Tylko i wyłącznie osobowość się wtedy liczy. Oczywiście, jeśli ta przyjaźń ma być szczera, bo nie będę poruszać tutaj skrajnych kwestii jakich korzyści materialnych lub i nie. W każdym razie, Jimin nie mylił się co do tego, że chcemy mieć w swoim otoczeniu ludzi do nas podobnych. To pomaga uniknąć częstych nieporozumień. Dlatego właśnie to staje się naszym kryterium doboru towarzystwa.
- Ale nie znajdziesz człowieka, który będzie się z tobą zgadzał we wszystkim, Jimin. A życie w głównej mierze polega na tym, żeby to dostrzec i zaakceptować. Wszyscy się różnimy. - westchnąłem, patrząc na niego. Taki zasłuchany w moje słowa.
Często, a właściwie zawsze, kiedy z nim rozmawiałem, zastanawiałem się co on tam sobie myśli. Tak słodko zawsze wyglądał. Na zamyślonego i kontemplującego nad sensem mojej wypowiedzi. Czułem się przy nim naprawdę doceniony.
CZYTASZ
porozmawiajmy o jiminie [jjk x pjm]
FanfictionJungkook prowadzi normalne życie licealisty. otoczony grupą przyjaciół oddaje się nudnym zwyczajom nastoletniej codzienności. aż do momentu, kiedy w jego klasie pojawia się nowy chłopak. Park Jimin, względnie zdaniem uczniów cierpiący na upośledzeni...