Wiązanie sznurówek zawsze szło mi jakoś miernie. Ja wiem, że to umiejetność, której uczą się przedszkolaki i tak dalej, ale nigdy tego nie umiałem. Tak, jak innym szło to raz dwa, tak ja musiałem męczyć się z tym z dobre pięć minut.
A to dużo przy tak drobnej czynności.
W końcu mi się to udało, i z trudem odetchnąłem mówiąc 'ja cię pierdolę' pod nosem.
Wziąłem torbę z ziemi i krzyknąłem 'wychodzę', mimo że w domu od piątej już nikogo nie było. Rodzice lekarze, dyżur od rana. Taka sytuacja.
Otworzyłem drzwi, zamykając je po chwili na klucz, a sam podchodząc do ogromnej bramy, do której też miałem specjalny klucz.
Uchyliłem jej wrota, na starcie przeżywając tachykardię.
- Cześć Jeon Jungkook. - natknąłem się na wesołe oczy Jimina i jego lekki uśmiech.
Nie wystraszyłem się dlatego, że wyglądał jakoś strasznie. Bardziej dlatego, że zwyczajnie się go tam wtedy nie spodziewałem.
Odskoczyłem momentalnie do tyłu, o mało co się nie przewracając, po czym ustabilizowałem się na nogach, znowu przez niego oddychając jak po triatlonie.
- Proszę cię ... - wysypałem. - ... przestań tak robić.
- Ale jak? - przechylił głowę na bok.
- Właśnie tak. Zaczajać się na mnie. - odparłem, uspokajając się już całkowicie.
Jak kiedyś zejdę na martwicę serca, to przez niego.
Spojrzałem na jego twarz, która nie tyle była smutna, co emanowała jakimś lekkim rozczarowaniem lub wytrącaniem z tej jego pozytywnej równowagi.
- No już. - pogłaskałem go po głowie. - Po prostu bardzo mnie przestraszyłeś. Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- Możemy razem chodzić do szkoły, a potem z niej wracać, Jeon Jungkook. - uniósł ramiona, z pełnym już uśmiechem. - Teraz, kiedy już wiem gdzie mieszkasz.
- Przecież mieszkasz po drugiej stronie miasta.
Co by nie mówić, cały ten gest był bardzo miły. Jego dom jest całkiem gdzie indziej, a on z bladego świtu przychodzi do mnie i proponuje coś takiego.
Poczułem ciepło na żołądku, ale i trochę się zaniepokoiłem. Nie wiem, czy to dobrze chodzić samotnie w jego 'stanie'.
- To żaden problem. Wstałem godzinkę wcześniej i jestem. - przymrużył oczy.
Aż godzinę? To aż tak daleko?
- A twoi rodzice nie mieli nic przeciwko? - założyłem dłonie na krzyż.
- Nie pytałem ich. - powtórzył, dalej z tym beztroskim uśmiechem na ustach.
- Jak to ich nie pytałeś?! - teraz to byłem w szoku.
Zacząłem w głowie obmyślać najgorsze scenariusze. Jak to zaraz na chatę wbije mi policja, FBI, czy co tam jeszcze i aresztują mnie pod zarzutem uprowadzenia upośledzonego chłopaka.
CZYTASZ
porozmawiajmy o jiminie [jjk x pjm]
FanfictionJungkook prowadzi normalne życie licealisty. otoczony grupą przyjaciół oddaje się nudnym zwyczajom nastoletniej codzienności. aż do momentu, kiedy w jego klasie pojawia się nowy chłopak. Park Jimin, względnie zdaniem uczniów cierpiący na upośledzeni...