Rozdział 33

215 40 15
                                    


Jimin został uwięziony we własnym domu. Już od tygodnia dusił się w czterech ścianach. Matka bardzo spokorniała, niewiele się odzywała, nie robiła mu wyrzutów. Za to Ryun walczył za całą ich trójkę. Dzień w dzień podnosił ich z łóżek, stawiał na stole śniadanie, usprawiedliwiał nieobecności na uczelni i w pracy. I nie miał dosyć. Udawał lub nie, ważne jak bardzo się starał.

Jimin popadł w apatię. Odebrano mu telefon, a na jego osobę została nałożona jakaś specjalna kwarantanna. Brat pilnował go przez całą dobę, a nie miał już siły, żeby szukać drogi ucieczki.

Zimno wpadało do kuchni przez otwarte okno. Mimo to siedział w koszulce z krótkim rękawkiem i od czasu do czasu upijał łyk zimnej już herbaty. Z naprzeciwka, jak na niedawnym przesłuchaniu, obserwował go Ryun.

- Zimno – wychrypiał. Wstając, nie odrywał oczu od brata. Zamknął szczelnie okno i usiadł z powrotem – Powiesz mi wreszcie o co pytał?

- O Tae – dźwięk cichutko przefrunął nad stołem.

- Powiedziałeś wszystko co wiesz?

- Powiedziałem, że nie wiem gdzie jest.

Ryun zrobił wściekły dziubek z ust i zmarszczył czoło.

- Prosiłem cię, żebyś nie kłamał..

- Nie kłamię, nie wiem gdzie jest.

- Agent Kim skarżył mi się, że nie chcesz współpracować. Jeśli to zrobisz, pomogą ci go znaleźć. Chyba chcesz się z nim zobaczyć?

- Chcę.

- Więc...

- Nie doprowadzę do niego policji. Zabiorą go, zamkną, a on nie jest niczemu winien.

- Wszyscy jesteście niewinni – zironizował.

- W takim razie mnie też zamknij, skoro odczuwasz taką potrzebę sprawiedliwości.

- Wiem, że jesteś niewinny.

- Nic nie wiesz. A może to ja zabiłem kilku z nich, może miałem broń, wymierzyłem im w głowę i nacisnąłem spust...

- Grasz Jimin. Nie zrobiłeś tego.

Blondyn zaczesał zbyt długie włosy do tyłu i odchylił się na krześle, jakby zrobiło mu się niedobrze. Szybko poruszył powiekami, żeby odgonić tworzące się łzy.

- Nic nie powiesz, prawda?

- Nic – przyznał mu rację młodszy.

- W takim razie – westchnął Ryun i podniósł się z krzesła – Jutro wyjeżdżamy.

- Co?

- Ty, ja i mama. Wyjeżdżamy z Korei. Jedziemy do mnie, do Europy.

- Nie! – gwałtowny ruch przewrócił krzesło w tył. Drewniane oparcie głośno huknęło o płytki podłogi.

- Nie ma dyskusji. Do jutra masz być spakowany. Już wszystko ustaliłem z mamą, zamieszkacie ze mną w Londynie.

- Nie możesz... jestem dorosły.

- Mogę cię nawet ubezwłasnowolnić jeśli taka będzie potrzeba, jesteś zagrożeniem sam dla siebie. Spójrz w dół, ile ważysz?

- A jakie to ma znaczenie do cholery!?

Biała koszula wisiała na jego chudych ramionach, ukazując spod jedwabnego materiału wystające piszczele. Ostatni posiłek jadł wczoraj popołudniu, chyba jogurt... co z tego, skoro nie odczuwał głodu.

Trzy zadania |Bts, Exo| Vmin, Namjin, SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz