Rozdział 8

615 16 5
                                    

-Niech państwo usiądzie..mam dla państwa zła ale i dobrą wiadomość..
----------------------
-Proszę zacząć od tej dobrej -powiedział Leon bez zastanowienia..
-Dobrze..jest nadzieja, poprzedni lekarz się przeliczył..nie został Pani tylko miesiąc..ale to idzie ze złą..pani jest w ciąży...a chemioterapia może , ale nie musi zaszkodzić dziecku...-Jak to..nie dosyć, że umrę to mogę uśmiercić moje dziecko...wyszłam z gabinetu..kiedy już wychodziłam. Nagle Leon mnie przyciągnął do siebie i przytulił..
-Kochanie..usuniemy ciąże..poddasz się chemioterapii wszystko będzie dobrze..?
-Czy ty siebie słyszysz..?!Nie usunę własnego dziecka..!-odepchnęłam go od siebie..po moich policzkach spłynęły łzy..
-To ty chcesz umrzeć..nie chcę cię stracić..!
-Będziesz miał Niki i nasze dziecko...!
-Nie chce tego dziecka jeśli cię zabije..! - uderzyłam go w policzek..i wyszłam.. jak on mógł. Pomimo wszytko urodzę to dziecko..  Po około 20 minutach byłam w domu, kiedy zdejmowałam buty wszedł ktoś za pewne Leon
-Violu proszę Cię..- dotknął moje policzka..
-Nie..nie usunę dziecka..to jest mała istotka..którą pragnę urodzić..
-Nie rozumiesz..że możesz umrzeć.?! Ja nie wybaczę sobie tego..
-Leon słuchaj po pierwsze to się nie unoś..a po drugie przecież wiesz..Mam szanse.. Tak chciałeś drugie dziecko..a teraz myślisz,że mi jest łatwo jestem matką..w tym momencie próbujesz się pozbyć problemu jakim jest nasz synek lub córka..Może i masz te głupie 22 lata , ale zachowujesz się nie odpowiedzialnie..I tak czeka mnie śmierć więc prędzej czy później nie ma to różnicy...ale chcę umrzeć z myślą , że moje dzieci są bezpieczne..- po moim pliczku spłynęły łzy- To moje maleńkie słonko..tak jak Niki..Też chciałabym być z wami..ale nie moja wina..Błagam zaopiekuj się nimi kiedy mnie już nie będzie..Kocham was..

-chcę abyś była..zawsze z nami..-wyszedł...myśli, że mi też jest łatwo.. Zadzwoniłam do  rodziców Leona poprosić by wzięli Niki do siebie na noc..  Oczywiście zmartwili się, ale powiedziałam  że coś mnie złapało i nic chciałabym zarazić jej..na całe szczęście..zgodzili się..

*5 godzin później
była 20:34 , czekam na Leona.. W końcu słyszę jak ktoś próbuje wejść..obróciłam się tam był Leon ledwo c o chodził..podeszłam do niego i mu pomogłam..nie lubiłam jak za dużo pił.
-Kochanie co ty zrobiłeś..ze sobą..- zaprowadziłam go do łózka.
-Ja..sobie..nie poradzę... z dwójką dzieci..bez ciebie..-wymamrotał..po chwili mogłam już słyszeć jego chrapanie..mam nadzieję że przejdzie mu ..
---------------------------------
Hello tu znów ja ♡♡ Jak myślicie czy Leonowi to przejdzie i zaakceptuje decyzje Violi...? komentujcie , głosujcie♡♡ Bajo do następnego ♡♡

Leonetta bo o miłość trzeba walczyć pomimo wszystko..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz