Mask 7

1K 142 54
                                    


Lucas zdziwił się jak łatwo Jungwoo dopasował się do rutyny jego dnia. Myślał, że Jungwoo obróci do góry nogami cały jego harmonijny świat, ale o dziwo chłopak wydawał się pasować do jego niego lepiej niż ktokolwiek inny. Sesja przytulania na kanapie trwała tak długo, że herbata stała się zupełnie zimna, ale dotyk Jungwoo działał lepiej niż mrożony groszek i Lucas zupełnie zapomniał o bolącym barku. Gdyby nie głód pewnie spędziliby tam cały dzień.

Lucas miał w lodówce tylko mrożonki, ale Jungwoo nie wydawało się to przeszkadzać. Kiedy skończyli jeść Lucas musiał poćwiczyć, żeby rozciągnąć obolałe mięśnie, wyszedł więc na dach ze swoją drewnianą kataną i przypominał sobie wszystkie ruchy jakich się kiedyś nauczył, tnąc powietrze przed sobą. Jungwoo również wyszedł na zewnątrz z pożyczoną od niego gitarą i przebiegał palcami przez struny, patrząc na trening Lucasa zaczął tworzyć muzykę. Kiedy zrobiło się chłodniej wrócili do środka. Lucas podlał swoje bonsai, a Jungwoo starł kurze.

Zrobili sobie herbatę i Lucas usiadł z notatkami, żeby uczyć się na egzamin, za to Jungwoo położył mu głowę na kolanach i czytał pożyczoną od Lucasa książkę. Godziny leniwie płynęły w ich sielance. Lucas co jakiś czas zerkał na Jungwoo jakby nie mógł uwierzyć w to, że chłopak tu jest. Za to z drugiej strony Jungwoo co jakiś czas przychodził przytulić się do Lucasa, jakby chciał mu powiedzieć jak wiele dla niego znaczy.

W końcu, kiedy księżyc stanął wysoko na niebie poczuli znużenie. Żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że Jungwoo mógłby wrócić do siebie. Lucas rozłożył kanapę, kiedy Jungwoo poszedł wziąć prysznic. Wrócił w koszulce Lucasa, która okazała się mieć trochę zbyt głęboki dekolt dla chuderlawego chłopaka i jego szarych spodniach dresowych, których nogawki musiały być kilka razy podwinięte.

- Wyglądasz uroczo. – Powiedział Lucas czochrając jego jasne włosy.

- Wolałbym, żeby mój chłopak uważał mnie za seksownego. – Westchnął siadając na przygotowanym posłaniu. Lucas uśmiechnął się tylko i poszedł zgasić światło. Zasłonił rolety, chociaż i tak światło nocnej latarni dostawało się do środka rzucając na przeciwległą ścianę jasne paski.

W końcu usiadł na rozłożonej kanapie i wsunął się ostrożnie pod koc. Bał się, że jest za mało miejsca i Jungwoo może czuć się skrępowany, ale kiedy tylko znalazł się pod kocem chłopak przylgnął go jego boku, kładąc mu głowę piersi. Lucas uśmiechnął się szeroko, chociaż w ciemności nie dało się tego zobaczyć i zaczął gładzić Jungwoo po plecach. W małym mieszkanku pogrążonym w nocnej ciszy, słychać było tylko ich łagodne oddechy i wspólne bicie serca.

- Dziękuje Lucas. – Przerwał ciszę Jungwoo.

- Za co mi dziękujesz? – Zapytał patrząc w sufit i skupiając się na ciepłych oddechach chłopaka na swojej skórze.

- Wiesz, nikt nigdy o mnie nie dbał, nie troszczył się, nie opiekował... – Jego głos był cichy, ale wyraźnie słyszalny. – Moja mama nie była nawet żoną mojego taty. Zostawiła mnie z nim jak tylko się urodziłem i tak naprawdę nigdy jej nie poznałem. Dla ojca też byłem niepotrzebnym balastem, pomyłką która mu się przytrafiła i przeszkadzała w pracy dziennikarza.

Lucas objął go ramieniem i przyciągnął bliżej siebie, tak jakby miał go już nigdy nie puścić.

- Nawet teraz jest bardziej zajęty swoim dziennikarskim śledztwem, żeby stwierdzić że nie wróciłem na noc.

- Dla mnie jesteś najważniejszy. – Powiedział Lucas swoim głębokim głosem.

- Tak się przy tobie czuję, ale nie wiem czy na to zasługuje. – Szepnął.

- Zasługujesz na wszystko co najlepsze. – Powiedział Lucas obracając się na bok i pocałował go w usta. 

Nie potrzebowali więcej słów, ich dotyk i pożądanie mówiły wszystko. Jungwoo już po chwili stracił swoją koszulkę, czując że usta Lucasa są wszędzie, zostawiając gorące pocałunki na jego bladej skórze. Czuł niewypowiedzianą rozkosz za każdym razem kiedy duże dłonie tancerza przesuwały się po jego ciele. Poddali się pragnieniu łącząc się w miłosnym uniesieniu.


***

Lucas wchodził do budynku uniwersytetu Arts and Performance z ciężkim sercem i głową pełną niechcianych myśli. Po pierwsze nie miał ochoty spotkać się z Tenem, bał się, że na sam widok chłopaka ogarnęłaby go złość.

Z drugiej strony nie mógł się doczekać, aż zobaczy Jungwoo. Kiedy rozstali się w niedzielę rano Lucas był tak przejęty wszystkim co się wydarzyło i tym, że teraz jego życie idzie w zupełnie innym kierunku, że dopiero wieczorem uświadomił sobie, że może wziąć telefon i napisać do Jungwoo. Tak przecież robią pary, prawda? 

Jungwoo mu nie odpisał. Żeby pokazać, że mu zależy napisał jeszcze kilka wiadomości, ale na żadną nie dostał odpowiedzi, zastanawiał się, czy Jungwoo ma mu coś za złe, a może odezwał się za późno, może powinien napisać, jak tylko chłopak zniknął za drzwiami. Nie miał doświadczenia w tych sprawach i nie chciał wyjść na nachalnego z drugiej strony bardzo zależało mu na chłopaku.


Staną przed szatnią i westchnął ciężko, wiedział że spotka tam Tena, zdrada przyjaciela bolała tym bardziej, że gdyby nie on, dojo z japantown nie wiedziałoby o Jungwoo, czyli to konkretnie Ten okazał się największym zdrajcą. Z drugiej strony współczuł chłopkowi sytuacji w której się znalazł, ale nie mógł mu pomóc, bo wiedział lepiej niż ktokolwiek inny, że przemoc nie jest sposobem na rozwiązywanie problemów.

Przeniósł spojrzenie na schody. A może by tak... Pokręcił głową i zamiast wejść do szatni zaczął wspinać się schodami w górę, czuł jak jego obolałe i zdrętwiałe ciało powoli się rozgrzewa przy wspinaczce. 

Kiedy znalazł się na drugim piętrze skręcił w lewo i rozejrzał się. Było tam dużo studentów, ale nigdzie nie mógł znaleźć Jungwoo. Lucas westchnął, nie mając ochoty przeciskać się na oślep przez tłum. Zobaczył wysoką sylwetkę i idealną fryzurę Doyounga, przez moment coś zakuło go w środku na myśl o nim i Jungwoo, ale potrząsnął głową, nie chciał być zazdrosny. Podszedł do Doyounga, który rozmawiał z dwójką dziewczyn i chłopakiem.

- Cześć, gdzie jest Jungwoo? - Zapytał. Doyoung uśmiechem przeprosił osoby z którymi rozmawiał i obrócił się do Lucasa.

- Nie ma go. - Powiedział patrząc lekko zdziwiony na tancerza. - Myślałem, że zaspaliście.

Lucas poczerwieniał, Doyoung musiał wiedzieć o jego zbliżeniu z Jungwoo, pytanie czy sam się tego domyślił, czy to chłopak mu powiedział.

- Nie, nie widzieliśmy się dziś. - Wymruczał.

- Zadzwoń do niego.

- Tak, dzięki. - Mruknął odchodząc.

Stanął za ścianą i wyciągnął telefon, jeszcze raz spojrzał na SMSy bez odpowiedzi i nutka obawy zrodziła się w jego głowie. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.

- abonent jest czasowo niedostępny, prosz...

Lucas zbiegł po schodach, wybiegł z budynku uczelni i puścił się biegiem w dół ulicy... 

cdn

MASK (Luwoo, Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz