Mask 15

658 126 10
                                    


Jungwoo nie obchodziło zakrwawione ubranie, kiedy otoczyły go silne ramiona, poczuł się bezpieczny, zaciągnął się znajomym zapachem swojego chłopaka. I wtedy ziemia zadrżała, a dookoła pojawił się dym, słyszał jak kawałki szkła spadają na zmienię. Ciepło zniknęło, Lucas znów gdzieś go ciągnął, przez kłęby pyłu widział tylko jego plecy w których utkwione były kawałki szkła z rozbitej kabiny prysznicowej.

Stanęli przy ścianie gdzie kiedyś było okno, a teraz ziała dziura. Nagle od uszu Jungwoo dobiegł dźwięk krzyku. W drzwiach zrobiła się szpara, na tyle duża, że mógł zobaczyć dójkę strażników, którzy próbowali się dostać do środka i to co działo się w głębi pokoju. Na podłodze leżał Donghyuck, a mężczyzna siedział na nim z nożem przytkniętym do jego szyi.

„Tak to tutaj działa, jeśli ty popełnisz błąd, inni będą musieli za niego zapłacić. " usłyszał w głowie głos Marka.

Poczuł dłonie na swoich biodrach, to Lucas chciał go podsadzić do dziury, za którą czekała już tylko wolność.

- Nie! - Krzyknął i chłopak w masce zatrzymał się. - Nie mogę iść bez nich. - Powiedział wskazując na drzwi.

- Nie ma czasu. Wrócę po nich jak będziesz bezpieczny. - Powiedział Lucas i znów złapał go w talii.

- Nie błagam! - Złapał go za ubranie. - Jeśli ucieknę, oni zginą.

Szpara w drzwiach robiła się coraz większa, a napastnicy już prawie byli w środku.

- Nie zostawię cię tutaj! - Głos Lucasa zadrżał.

- Oni ich zabiją jeśli ucieknę. - Powiedział kuląc się w sobie.

- Nie pójdę bez ciebie. - Lucas zacisnął dłoń na jego nadgarstku powodując ból.

- Musisz iść. - Nie mógł pozwolić, żeby Gao zrobił krzywdę jedynej osobie, która tak naprawdę się o niego troszczyła, Lucas po raz drugi udowodnił, że jeśli chodzi o dobro Jungwoo, to nic nie jest w stanie go powstrzymać. Powinien iść, zostawić za sobą wydarzenia z ostatnich godzin i pozwolić się stąd zabrać. Jednak ostatnio zyskał jeszcze dwie osoby, którym na nim zależało i one właśnie były w niebezpieczeństwie.

- Wrócisz po mnie. - Powiedział chwytając jego twarz w dłonie. - Wiem, że po mnie wrócisz. - Szepnął podnosząc jego maskę. W oczach Lucasa zebrały się łzy, nachylił się i przycisnął swoje usta do tych Jungwoo. Pocałunek był szybki, ale jego ciepło napełniło Jungwoo życiem i nadzieją, wiedział że właśnie dostał powód dla którego musi przetrwać.

- Uratuję cię. Całą waszą trójkę. - Szepnął ostatni raz, nasunął maskę na twarz i zniknął w momencie, kiedy ludzie Gao dostali się do środka.

*

Na zewnątrz byli już ludzie Gao, Lucas widział jak zabierają się przy głównym wejściu. Położył dłoń na katanie, a fala złości rozgrzała go do czerwoności. Zapragnął krwi i zemsty, chciał ugasić swój ból ciepłą krwią cieknącą z ich głębokich ran. Obudził się w nim potwór, o którego istnieniu zdążył zapomnieć.

- Lucas! - Krzyk przywołał go do świadomości. Spojrzał w stronę z której dobiegał i zobaczył Tena i Winwina, którzy prowadzili Kuna pod ramiona. Lucas otrząsnął się i wspiął na mur, zablokował nogi i zawisł głową w dół, żeby pomóc wyraźnie blademu i rannemu Kunowi się wydostać. Kiedy Winwin i Ten byli już w połowie wysokości znikąd pojawił się Yuta i rzucił w stronę nadbiegających ludzi Gao trzy puszki, z których natychmiast wydostał się gaz.

- Szybciej. - Powiedział Winwin zeskakując z muru, a reszta podążyła jego śladem. Biegli na tyle na ile pozwalała im kondycja Kuna.

- Gdzie Jungwoo? - Zapytał Ten pojawiając się koło Lucasa.

- Został tam. - Powiedział, a łzy złości znów cisnęły mu się do oczu. Nie powinien słuchać swojego ukochanego, powinien siłą go stamtąd zabrać, ale Jungwoo był istotą tak niewinną i kruchą, że Lucas nie mógł zrobić czegoś co byłoby sprzeczne z jego wolą. Nie mógłby spojrzeć sobie w twarz, jeśli zrobiłby mu krzywdę. Nienawidził się za tę słabość, gdyby nie ona Jungwoo byłby już bezpieczny, a teraz... Wolał nawet nie myśleć o tym co ludzie Gao mogą mu zrobić. Z jego gardła wydarł się bolesny ryk, jak uwięzionego w klatce dzikiego zwierzęcia.

*

Kiedy Lucas zniknął za krawędzią okna, drzwi wypadły ze ściany uderzając Jungwoo w głowę. Upadł na podłogę i ostatni zamazany obraz jaki widział to para czarnych butów, która zatrzymała się tuż przed jego twarzą.

cdn

MASK (Luwoo, Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz