Zieleń twych oczu

26 3 0
                                    

Nigdy nie potrafiłem dostrzec innych kolorów niż czerń i biel. Cały świat dla mnie był spowity odcieniami tych kolorów. Tylko te barwy chciały mi się ukazać. Nigdy żadne inne kolory nie odważyły mi się objawić. Aż do pewnego czasu. Kiedyś na przerwie do mojej ławki podeszła pewna dziewczyna. Gdy spojrzałem na jej twarz pewien z nieznanych mi kolorów pokazał się. Zastałem w szoku. Przez długi czas gapiłem się na jej oczy, które błyszczały inną barwą. Kiedy się ocknąłem z tego transu spytałem się jej jaki to kolor. Trochę zdziwiona odpowiedziała, że zielony. Zielony. Zakochałem się w tej nowości. Zakochałem się w jej oczach. Byłem bardzo wdzięczny, że zieleń dała mi szansę. Nie zawiodę cię, zieleni. Powtarzałem tak sobie za każdym razem gdy ją widziałem.

Od tamtego momentu minęło już sporo czasu, a ja ciągle nie mogłem o niej zapomnieć. Chciała tylko pożyczyć długopis, a zabrała też w swych oczach me serce. Zacząłem ją obserwować. Każdy jej ruch wydawał mi się niebywale interesujący. Przy każdej sposobności przyglądałem jej się. Chciałem się do niej zbliżyć. Próbowałem wszelkimi sposobami, ale nic nie skutkowało. Byłem już na skraju załamania, lecz na ratunek przybył mi projekt szkolny. Nauczyciel losował nam w pary, a ja akurat byłem z nią. Byłem szczęśliwy, jak nigdy. Dziękowałem opaczności za ten prezent. Na pewno nie zmarnuję takiej szansy na zbliżenie się do niej, powtarzałem. Ustaliliśmy na przerwie, że spotkamy się w weekend u mnie. Był poniedziałek, więc miałem cały tydzień na przygotowanie się na jej przybycie. Poza zakupieniem odpowiednich rzeczy do projektu, musiałem jeszcze posprzątać cały dom. Ten tydzień był dla mnie4 męczarnią. Nie mogłem się skupić na żadnej lekcji i zawaliłem kartkówkę z fizyki, ale nie przejmowałem się tym. Nie to w tej chwili było dla mnie ważne. Czekałem z niecierpliwością na jej przyjazd w dniu spotkania. Przygotowałem już wszystko i pozostało mi już tylko czekać. Kiedy w końcu usłyszałem dzwonek do drzwi pobiegłem, jak najszybciej mogłem mało, co nie przewracając się na schodach. Otworzyłem jej i poszliśmy do mojego pokoju na strychu.

- To co? Zaczynamy? - spytała swoim aksamitnym głosem, którego mogłem słuchać przez wieczność.

- Pewnie. - odpowiedziałem.

Tak zaczęliśmy robić projekt. Przyglądałem jej jeszcze uważniej niż zwykle. W końcu mogłem ją oglądać z bliska. Dokładnie chłonąłem każde jej słowo, a w głowie zapisywałem każdy ruch. było to fascynujące doznanie. Z bliska dostrzegłem, że ma drobny pieprzyk pod lewym okiem. Cieszyłem się, że mogę tyle na niej dostrzec. Pracowało nam się dobrze, lecz po godzinie stwierdziliśmy, że przyda nam się przerwa. W tedy zaczęłyśmy rozmawiać. Najpierw dialog się nie kleił, ale po chwili rozmawialiśmy zafascynowani, każdym tematem. Znaleźliśmy wspólny język. Było to dla mnie, jak sen, ale w pewnym momencie spytała:

-Gdzie są twoi rodzice?

- Spokojnie niedługo ich spotkasz - odpowiedziałem. W tedy czar prysł. - Chcesz coś do picia? - spytałem.

- Poproszę wody - odparła.

Przyniosłem jej wodę i poczekałem aż wypije. Osunęła się w pół przytomna, a po cichu powtarzała moje imię. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do piwnicy, którą dokładnie przygotowałem dla mojego gościa. Przykułem ją do krzesła i czekałem aż się obudzi. Przy tej dawce obudziła się po pół godzinie. W tedy zacząłem moją zabawę. Chciałem by była przytomna, gdy to robiłem. Chciałem by się wyrywała i krzyczała gdy wydłubywałem jej oczy. Chciałem by ta piękna zieleń została ze mną na zawsze, a teraz mogłem patrzeć na nią codziennie. Mogłem rozkoszować się jej pięknem o każdej porze dnia i nocy. Nikt by mi nie zabronił wpatrywać się w zieleń. To było cudowne uczucie. Chciałem zatrzymać te piękne oczy przy sobie na zawsze, lecz nie dane mi było. Teraz już nie widuję zieleni. Teraz już otacza mnie tylko biel i kaftan.

Opowieści na DobranocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz