Pozytywka

18 2 0
                                    

Mała baletnica tańczyła w jeszcze nie doskonałym tańcu. Ćwiczyła swe kroki w rytm cichej melodii pozytywki. Próbowała powtórzyć, każdy krok tak by był idealny. Mimo swojego bardzo młodego wieku była ambitna. Chciała zostać najsławniejszą baletnicą na świecie. Chciała by świat o niej usłyszał. By wszyscy się zachwycali jej idealnymi ruchami, jej gracją, jej urodą, nią całą. Chciała być w centrum uwagi. To było jej marzeniem. Jej celem życiowym i wydawać się może, że nawet jej przeznaczeniem. Lecz później los pokazał, że nie to miało ją w życiu spotkać.

Trenowała długie lata. Dzień w dzień. Nic poza tym. Balet stał się jej obsesją. Czymś, bez czego nie mogła żyć. Nie mogła znieść myśli, że jej treningi mogły się kiedyś skończyć. Jej matka tylko napędzała ją jeszcze bardziej, a ojciec ignorował. Nie miała innego życia poza tańcem. Niechciała się zastanawiać nad swoim życiem, a treningi umożliwiały jej zapomnienie. Dlatego właśnie powtarzała sobie, że nie ma nic poza treningiem. Powtarzała to tak długo, że prawie wylądowała w szpitalu z przetrenowania się. Przez to musiała ograniczyć treningi i dłużej odpoczywać, co nie było dla niej dobrą wiadomością. Z biegiem lat odkryła, że tak naprawdę chciała tylko zapomnieć o domu. Uciec od niego i od wszystkich domowników. Zawsze się bała tam mieszkać. Z zewnątrz wyglądał strasznie, ale nie tak strasznie jak od wewnątrz. Wszystko ją tam przerażało. Chciała uciec, jak najdalej i zapomnieć o wszystkich strasznych rzeczach, jakie zobaczyła w domu. Nie chciała już słyszeć we śnie przerażonego krzyku swojej niani, którą jej ojciec obdarł ze skóry. Była tego jedynym świadkiem. Jej ojciec nie zauważył jej i dlatego przeżyła. To wydarzenie Miało miejsce niedługo po rozpoczęciu przez nią zajęć baletowych. I to właśnie po tym jej obsesja zaczęła się powoli rozwijać. Wszystko tylko nie być w domu. Tylko tyle. O nic więcej nie chodziło. Wmawiała sobie, że potrzebuje być numerem jeden. Do powiała tą frazę by stała się prawdą. Niestety przypomniała sobie o prawdziwym powodzie parę lat po tym wydarzeniu. Wpisz jednak marzyła, jak za dzieciaka o byciu sławną, lecz przeważała chęć ucieczki. Cieszyła się z każdej spędzone godzinie z daleka od domu. To szczęście nie mogło jednak trwać wiecznie. Koniec swój miało, gdy osiągnęła 17 lat. Uczestniczyła w wypadku samochodowym, w którym straciła władzę w nogach. Nie mogła już dłużej ćwiczyć. Nie mogła już uciekać od domu. Została w nim uwięziony, bez jakiejkolwiek nadziei. Mijały tak dni, tygodnie, miesiące, a ona wciąż tkwiła w swoim pokoju. Pewnego wieczoru, jak zwykle nakręciła swoją starą pozytywkę. Wsłuchiwała się w jej kojącą melodię i lekko kołysała się w rytm. Nagle usłyszała krzyk gdzieś w głębi domu. Zamarła. Potem usłyszała kolejny i kolejny. Każdy krzyk był coraz bliżej jej pokoju. W pewnym momencie krzyki ucichły. Najszybciej jak mogła zgasiła świecę stojąca na stoliku nocnym i ukryła się pod kołdrą. Była przerażona. Nasłuchiwała uważnie. Nie chciała pominąć żadnego dźwięku. Usłyszała kroki zbliżające się do jej drzwi. Wstrzymała oddech i zacisnęła mocno powieki. Modliła się w duchu by tamta osoba odeszła daleko. Nagle kroki ucichły i było słychać skrzypienie starych drzwi od jej pokoju. Jej modły nie zostały wysłuchane. Teraz już tylko drobna baletnica w zielonej sukni tańczyła w rytm melodii zagłuszanej przez krzyki bólu. 

Opowieści na DobranocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz