(Harry / przed szpitalem)
Nie wiedziałem, jak to jest być prawdziwie samotnym.
Ponieważ miałem go.
Louis był kotwicą w skłębionym morzu mojego życia, słońcem dla mojej ziemi i duszą mojego serca.
Był.
Był.
Ale teraz wszystko się zmieni.
Gdzieś w środku wiem, że powinienem skończyć tu i teraz, patrząc na żyletkę i opakowanie tabletek. Wyglądały tak znajomo, ponieważ rozważałem to tak wiele razy.
Zapamiętywałem kolor, kształt, nawet powierzchnię tych przedmiotów. Potrzebowałem ich. To była kropla, przepełniająca czarę. Te jedno małe nieporozumienie doprowadzi do mojej śmierci.
A dlaczego? Bo tak. Co jest we mnie dobrego, jeżeli nie potrafię być asertywny? Jeżeli nie potrafię sprawić, że mnie posłucha? Czym dobrym dla niego jestem... Albo dla kogokolwiek? Dla siebie?
Niczym dobrym. Niczym.
Nareszcie.
- H.
Odłożyłem długopis, albo raczej odrzuciłem go od siebie i rozpocząłem procedurę, która była bardzo starannie planowana już od początku tego tygodnia.
Komu potrzebna szkoła, jeżeli ma śmiertelną chorobę o nazwie depresja? Lepiej abym zajął się samobójstwem.
Butelka wódki dołączyła do zestawu i w sumie mogłem się troszkę napić, zanim coś zrobię, prawda? Wszystko odrobinę przyćmię.
Żyletka była zimna, ale doskonale mieściła się między moimi palcami. Nigdy wcześniej się nie ciąłem. Myślałem o tym... Myślę o tym teraz... Ale teraz to koniec, jest za późno.
Gdy już nie czułem kończyn z powodu wódki płynącej w moich żyłach, powoli wykonałem nacięcie. Moja blada skóra rozwarła się, odsłaniając fantastyczną czerwień, na którą patrzyłem z mroczną satysfakcją.
Jedna kropelka, dwie... Moja podłoga w kuchni stawała się czerwona. Tak bardzo czerwona...
Sięgając po opakowanie tabletek, rozrzuciłem połowę z nich, klnąc do siebie, kiedy nadszedł epizod i upadłem bezsilnie na kolana.
- To się nigdy nie skończy – wyszeptałem do pustego domu wokół mnie. - Zostaw mnie w spokoju.
Gdyby tylko ta przypadłość mogła mnie opuścić... Gdyby tylko.
Z trzęsącymi się dłońmi zażyłem garść Lithium (tłum.preparat stosowany w leczeniu niektórych chorób psychicznych), które niedawno przepisał mi lekarz.
Śmiertelny w przypadku przedawkowania.
Perfekcyjnie.
Moja wizja została zamazana, a potem przez przypadek żyletka wbiła się trochę za głęboko.
Specjalnie?
Cholera.
Mimo woli zacząłem się uspokajać, widok został zamglony, by potem połknęła go zupełna ciemność. W uszach dzwoniło mi, dopóki nie mogłem już usłyszeć nawet własnych myśli. Czy tak właśnie się umiera?
Louis.
Sama myśl o nim mnie uspokaja. Kiedy myślę o jego długich rzęsach, jego miękkich ustach, czy głosie słodkim niczym miód. Czułem, jakbym szedł do nieba. Moje ciało było nieważkie.
Wszystko takie było.
Dopóki nie złapałem odgłosu krzyku gdzieś z tyłu umysłu. Kto to?
Zgaduję, że już za późno na zastanowienia.
YOU ARE READING
You Put the O in DisOrder PL (Larry)
FanfictionOrgazm. Widzisz to słowo i myślisz, że to gorące, prawda? Źle. Co jeśli masz go wiele razy dziennie? Przed swoją klasą. Przed swoimi nauczycielami. Swoimi przyjaciółmi. Swoją mamą. Harry Styles jest siedemnastolatkiem z Anglii, u którego właśnie zdi...