Rozdział 39

3.5K 394 215
                                    

(Louis)

Słuchać.

To wszystko, co tak naprawdę ludzie potrafią robić.

Wciąż pamiętam odgłosy na plaży na mojej pierwszej 'randce' z Harrym.

Rozbijanie się fal o brzeg plaży wydawało się śpiewać jakąś znajomą piosenkę. Tą, której teraz słuchałem.

Creep"

Głębokie oddechy, Louis. Głębokie oddechy - powiedziałem do siebie, drepcząc po mojej sypialni.

Dzisiaj jest ten dzień. Nareszcie.

Wszystkie moje notatki, opowieści, a co najważniejsze - moje przemyślenia zostały połączone w jedno wielkie, wspaniałe portfolio.

Myślę, że czekanie jest najtrudniejszą częścią. Ponieważ wszyscy patrzyli na mnie, szeptali ze sobą i wewnętrznie zawstydzali się na myśl o szczegółach, jakie mogę wyjawić o moim uroczym, chorym chłopcu.

Wszyscy wiedzieli , dlaczego nie ma go dzisiaj w szkole. Wiedzieli także, dlaczego nie było go wczoraj. Wszyscy wiedzieli.

Każdy.

Chcę perfekcyjnego ciała...

Mogę.

Chcę perfekcyjnej duszy...

Mogę to zrobić.

Chcę, żebyś zauważył, gdy nie będzie mnie blisko...

Zauważam, Harry. Zauważam.

Pieprzyć pozostałych.

Chciałbym być wyjątkowym...

Jesteś wyjątkowy, Harry.

Jesteś tak kurewsko wyjątkowy...

Nie. My jesteśmy kurewsko wyjątkowi.

***

Moje palce drżały, kiedy na podium układałem sobie wszystkie papiery i ustawiałem projektor, by wyświetlić moje slajdy.

Byłem bałaganem.

Czy ludzie mogli to zobaczyć?

Oczywiście, że mogli.

To jest właśnie problem, jeżeli jest się ostatnim do prezentacji. Ta agonia czekania sprawia, że myślisz o wszystkich możliwych najgorszych zakończeniach.

Kiedy wszystko było przygotowane, światła zgasły, a ja pozostałem w twardej, niekomfortowej ciszy.

Dopóki jej nie przerwałem.

- Orgazmy - wypowiedziałem, chwytając drewniane brzegi mównicy tak mocno, że moje knykcie były zupełnie białe, jak śnieg na dworze.

Projekt miał być dopiero na lato, ale pan Hanna postanowił, że to zbyt długi czas. Zgadzałem się. Nie chciałem spędzać swoich ostatnich tygodni w szkole, badając Harry'ego na papierze.

O wiele bardziej wolę ten fizyczny rodzaj badania.

Jeżeli wiecie, co mam na myśli. (Szkoda, że nie mogę mrugnąć oczkiem w książce, huh?)

Po tym nastąpiło kilka parsknięć śmiechem, a na stołach pojawiło się kilka głów. Ja także wolałbym spać w tym momencie, będąc szczerym.

Ale robię to dla Harry'ego.

Muszę zrobić to dla Harry'ego.

Jeżeli jest to ostatnia rzecz, jaką kiedykolwiek zrobię.

- Śmiejecie się, wiem - powiedziałem, wyświetlając slajd z pierwszym zdjęciem.

You Put the O in DisOrder PL (Larry)Where stories live. Discover now