Rozdział 26

5.5K 477 775
                                    

(Harry)

Nikt nie wie, jak się czuję i sądzę, że to ta gówniana część.

Nawet Louis czasami nie wie.

Byłem w domu i siedziałem na łóżku, swój telefon miałem przed oczami i wpatrywałem się w niego.

Patrzyłem przez dziesięć minut, klikając na ekran, gdy odrobinę przygasł. Nie wiedziałem dlaczego, ale musiałem widzieć jak Louis pisze, tylko po to, by wiedzieć, co może powiedzieć.

Oczekuję naszego rozstania. Naszego końcowego punktu, który pewnie spowoduje jakieś okaleczenia dla mnie.

Kto tak naprawdę wie.

Czuję się tak kurewsko smutny.

Bez niego, jego głosu, jego słów... Czym do cholery bez nich jestem?

Nowa wiadomość pojawiła się na moim ekranie i byłem zadowolony, że wyłączyłem potwierdzenie odczytu. Mogłem w ten sposób patrzeć na litery przez pięć minut, pragnąc, by uformowały się w inne zdania z innym znaczeniem.

„Kocham cię" byłoby teraz fantastyczne.

Wszystko, co zawiera miłość byłoby w zasadzie fantastyczne.

Co masz na myśli?

Jezus Chrystus. On żartuje. Przecież nie napiszę mu o tym jak jakiś ostatni gnojek.

Pogadamy, kiedy wrócisz ze szkoły. Jestem w domu. Przyjedź po mnie. Nie zadawaj pytań.

Nie jestem asertywną osobą. Rzadko kiedy się złoszczę, chyba że coś naprawdę oburzającego to spowoduje.

Więc możliwe, że kiedy to wysłałem, powinienem być nieco spokojniejszy w tonie... Ale wiecie, Louis musi wiedzieć o jaką sprawę chodzi.

Ponieważ kurwa, ja go kocham. I potrzebuję go.

Potrzebuję go w seksualny sposób, dobra? Osoba jak ja, nie może wytrzymać tak długo. Dosłownie.

Poprzedniej nocy myślałem o Louisie tak dużo, że doszedłem nietknięty. I nie, to nie było spokojne, nastoletnie drżenie, tylko raczej jęczenie na cały głos i chwytanie się pościeli. Strasznie próbowałem nie krzyczeć, ale to było takie...

Czasami orgazmy są fajne. Czasami.

Tylko, kiedy wyobrażę sobie Louisa obciągającego mi, heh.

Ale powinienem być raczej wściekły na niego.

Teraz nadchodzi wściekły Harry w akcji.

(Ale szczerze, jak długo to potrwa?)

Była dopiero czternasta trzydzieści cztery, kiedy usłyszałem trąbienie z zewnątrz, ale moja mama była w pracy i na szczęście nie mogła tego usłyszeć.

Louis naprawdę nie może podejść do tych pieprzonych drzwi? Naprawdę?

Co następne? Pieprzone gwizdanie, jakbym był psem?

Zdaję sobie sprawę, że lekcje kończą się o czternastej dwadzieścia pięć, a to oznacza, że Louis przejechał trzy razy czerwone światła, jeden znak stopu i prawdopodobnie przejechał kota po drodze.

Ahhh, kochanie. Już na początku powoduje wypadki, zabójstwa i rozdziera serca.

Jak miło.

- Serio? Nie mogłeś podejść do moich drzwi? To jakieś żarty, wyłaź.

Rzucił mi spojrzenie, totalnie zdezorientowany, jakby nie oczekiwał, że to się stanie. Wyszedł z samochodu, kiedy podszedłem do drzwi i go wyszarpnąłem.

You Put the O in DisOrder PL (Larry)Where stories live. Discover now