Rozdział 11.

482 60 59
                                    

Następne kilka dni poświęciłem całkowicie Liamowi, często zapominając o tym, że powinienem odezwać się do Nialla. Brunet był naprawdę świetnym kumplem, mógłbym z nim siedzieć kilkanaście godzin, a wiem, że i tak nie miałbym go dosyć. Niall po kilku dniach przestał do mnie pisać i dzwonić, co było dla mnie dziwne. Fakt, zdarzyło mi się nie odebrać od niego kilkanaście razy, bo nie chciałem przerwać rozmowy z Liamem, ale to nie powód, aby od razu urywać kontakt. Zwłaszcza, że byliśmy parą.

Sądziłem, że to tylko chwilowe albo po prostu nie miał czasu. Ja sam nie myślałem o tym, aby skontaktować się z nim, bo przecież byłem zajęty. Następnego dnia, gdy zadzwonił mój telefon na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Szybko odebrałem połączenie.

– Cześć kochanie, już myślałem, że o mnie zapomniałeś – zaśmiałem się do słuchawki.

– Nie, po prostu nie chciałem ci przeszkadzać – odpowiedział Niall.

– Dobrze wiesz, że ty mi nigdy nie przeszkadzasz...

Niall po drugiej stronie cicho westchnął.

– Nieważne... Przyjdziesz do mnie dzisiaj? – spytał z nadzieją w głosie. 

– Dzisiaj nie mogę, skarbie... Umówiłem się już z Liamem, ale może jutro, co?

– Oh, okej... Tak właśnie myślałem, że dzisiaj również będziesz zajęty – powiedział cicho, smutnym głosem – Jutro to ja będę zajęty...

– Dogadamy się w tej sprawie jutro, okej?

– Okej... To do zobaczenia.

– Czekaj! Nie chcesz jeszcze pogadać? Nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez kilkanaście dni – mruknąłem, mając nadzieję, że się jeszcze nie rozłączył.

– Nie. Na pewno musisz się szykować na spotkanie z Liamem, prawda?

Automatycznie spojrzałem na zegarek.

– Faktycznie, masz rację. Cześć kochanie – powiedziałem i nie czekając na jego odpowiedź, rozłączyłem się.

•  •  •
Chce już wakacje...

He was like a flower • ziall ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz