Chwila druga.

1.7K 179 17
                                    

Harry nerwowo stukał palcami o blat drewnianego biurka, pogrążony w dręczących go myślach. Nie rozumiał, dlaczego May odezwała się akurat teraz. Kilka dni przed jego ślubem. Nie chciał dopuścić do siebie tej myśli, ale faktycznie, przez wczorajszy list, zaczął się zastanawiać, czy powinien ożenić się z Emily. Czy nie popełni błędu, którego później będzie żałował. Chłopak kompletnie nie umiał skupić się na pracy. Pił już piątą kawę i jadł drugiego pączka, ale nic nie pomagało mu zejść na ziemię i zająć się rachunkami, które w tym momencie obchodziły go tak bardzo, jak zeszłoroczny śnieg. Nie lubił swojej pracy. Nie umiał cały dzień siedzieć przy biurku i wpatrywać się w ekran laptopa, jednak wykonując jakieś inne, ciekawsze zajęcie, nie utrzymałby małego, zaś przytulnego, domu, w którym mieszkał wraz z dziewczyną. Nie był to szczyt jego marzeń, ale jak na razie wystarczało. Podniósł swój wzrok na elegancko ubraną kobietę, która właśnie stanęła obok niego. Położyła na jego biurku kopertę i poszła roznosić najprzeróżniejsze korespondencje dalej. Zmarszczył brwi. "Kolejny list od May?"

Drogi Harry,

Teraz zapewne zastanawiasz się skąd wiem, gdzie pracujesz. Zapewniam, wcale Cię nie szpieguję. Zdobyłam adres przez przypadek. Tak, tak wiem. "Nachalna małolata, która Cię prześladuje". Wybacz. Dodatkowo, zapewniam, że łącznie dostaniesz ode mnie, tylko dziesięć listów, a potem, przysięgam, dam Ci spokój. Dzisiaj może skupię się na czymś, co wydarzyło się w sobotę. Chyba... Głowy sobie nie dam uciąć. W każdym razie to działo się jakoś na początku naszej znajomości i właśnie wtedy po raz pierwszy pomyślałam o tobie, jak o kimś więcej, niż tylko znajomym. Sama się zdziwiłam, bo kompletnie nie przypominałeś "mojego ideału". Od zawsze lubiłam blondynów, najlepiej z ciemnymi oczami, a ty... Po prostu nim nie jesteś, ale w końcu "Nie oceniaj książki po okładce"

Tamtego wieczoru moi rodzice pojechali na jakąś kolację i na szczęście nie musiałam jechać z nimi. Siedziałam w hotelu i przekręcałam się z boku na bok, czytając jakieś czasopismo. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić i właśnie wtedy dostałam od Ciebie wiadomość. Nie pamiętam jej słowo w słowo, ale pisałeś, że na polu campingowym, na którym nocujesz jest maraton filmowy, a ty nie masz, z kim iść. Kiedy zasugerowałam, żebyś poszedł sam, odpowiedziałeś, że to nie to samo i nalegasz. Pomijając już to, że na dworze było ciemno, a ja miałam do przejścia ponad kilometr i najadłam się trochę strachu idąc przez las, przyszłam. Po drodze oczywiście zgubiłam się kilka razy i wtargnęłam na nie ten camping, ale to również jest dla mnie typowe, więc nie specjalnie się tym przejęłam. Czekałeś przy wejściu. Na przywitanie pocałowałeś mnie w policzek, tym samym mocząc go śliną. Skrzywiłam się i otarłam go rękawem koszuli, a wtedy ty zacząłeś się śmiać i przedrzeźniać moją minę.

Moi rodzice nie wiedzieli, że się z tobą spotykam. Oficjalnie nazywałeś się Monica, byłeś kobietą i poznałam Cię na wieczorku zapoznawczym w hotelu, na który "poszłam" i do tego "świetnie się bawiłam", co w sumie było prawdą, tyle, że podczas jego trwania, byłam z Tobą na plaży, a moja mama wcale się nie zdziwiła, gdy wróciłam do pokoju cała mokra, ale o tym, kiedy indziej. Wracając do maratonu filmowego - wszystko odbywało się w wielkim, białym namiocie na samym końcu obiektu. Ludzie byli w różnym wieku. Młodsi ode mnie, ale również tacy, którzy byli starsi od ciebie. Kiedy weszliśmy do środka, film już leciał. Usiedliśmy na podłodze, gdzieś na końcu, ale wszystko było widać, to znaczy ty wszystko widziałeś, ale ja przy moim 1,57 miałam z tym problemy, a to wszystko przez łysego faceta przede mną, który skutecznie zasłaniał mi widok. Dopiero, kiedy usiadłam na twoich kolanach, byłam w stanie coś zobaczyć. Film skończył się szybko, ale i tak nie zwracałam na niego uwagi. Bawiłam się kilkoma rzemykami na twoim nadgarstku, a to zajęcie pochłonęło moją uwagę w stu procentach i nie obchodziła mnie jakaś marna hiszpańska telenowela. Później włączyli horror, ale był tak straszny, że zasnąłeś, mając głowę na moich kolanach, a ja po raz kolejny nie zwracałam uwagi na film. Tym razem bawiłam się twoimi włosami, przeczesując je palcami, podczas twojego snu. Właśnie wtedy pomyślałam o Nicolasie. Znam go od podstawówki. Był moim pierwszym i jedynym chłopakiem i nigdy, przenigdy nie głaskałam go po włosach. Niby nic, ale naprawdę właśnie taka głupia czynność, jakoś nas do siebie "zbliżyła". Wiedziałam o Emily i o twoich zaręczynach. Wiedziałam, że jestem młodsza o siedem lat, ale na serio zapragnęłam stać się do ciebie kimś ważnym. Z resztą nie zachowywałeś się na te swoje 24 lata. Jakoś nie wyobrażam sobie ciebie w garniturze, palącym fajkę wraz ze swoim szefem na konferencji dotyczącej rynku Europy. To kompletnie nie w twoim stylu i zdziwiłam się, kiedy dowiedziałam się, gdzie pracujesz i co robisz. Lubisz to przynajmniej?

10 chwilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz