Chwila piąta.

1.4K 153 19
                                    

Chłopak aktualnie znajdował się w centrum handlowym, a wchodząc w szczegóły, był w sklepie spożywczym. Była godzina szesnasta, a on jeszcze nie przeczytał listu, który znajdował się w jego kieszeni od południa. Nie miał na to okazji, ponieważ jego przyjaciel, który organizował mu wieczór kawalerski, nie dawał mu odejść nawet na sto metrów. Co chwilę pytał go, jaki alkohol, albo przekąski wybrać, a Harry wzruszał ramionami, chcąc już wrócić do domu. Było mu to obojętne. Z resztą, jeśli organizuje to Mike, to, dlaczego on musi wszystko wybierać? To naprawdę nie jest ważne. Ważny jest list, a właściwie jego treść. Słowa, które May kierowała do niego.

Brunet chodził obojętnie pomiędzy regałami, zastanawiając się, czego będzie dotyczył dzisiejszy list. Chciał wiedzieć, które chwile najbardziej wryły się w pamięć siedemnastolatce, które były dla niej najcenniejsze. Przechodząc obok lodówek z napojami, uśmiechnął się na widok coca-coli, dzięki której poznał dziewczynę. Czasami zastanawiał się, co robiłby teraz, gdyby nigdy jej nie spotkał. Czy teraz byłby bardziej zainteresowany swoim wieczorem kawalerskim? Miałby wątpliwości, czy powinien brać ślub? Wcześniej wiedział, że chce spędzić życie wraz z Emily, ale teraz naprawdę nie był tego taki pewien. A co jeśli popełni błąd? Wiedział tylko to, że w obu sytuacjach ryzykuje. Śmieszne, że tak naprawdę wpadł na May, dzięki Emily. Gdyby nie to, że wtedy odpisywał na jej wiadomość, zauważyłby, że ktoś przed nim stoi i po prostu wyminąłby dziewczynę przy lodówce. Czy właśnie tak miało być? Miał wtedy na nią wpaść? Ciekawe, jak zareagowałaby jego narzeczona na informację, że zostawił ją, bo dzięki niej poznał kogoś innego. Oczywiście, gdyby tak się stało. Z naciskiem na gdyby.

Po upływie piętnastu minut, zaczął przeklinać niezdecydowanie jego przyjaciela. To przecież kobiety są niezdecydowane! Podszedł do regału i sam sięgnął po pierwszą lepszą butelkę alkoholu i włożył ją do koszyka. To samo uczynił z pozostałymi produktami, które znajdowały się na karteczce w ręku jego przyjaciela. Gdyby pozwolił kontynuować Mike'owi, zakupy trwałyby jeszcze przynajmniej półtorej godziny, a tak tylko dziesięć minut. Stojąc przy kasie, nie odezwał się ani jednym słowem. Zabijał wzrokiem sprzedawczynię, która, co chwilę miała jakiś problem i wołała swoją koleżankę, a na końcu musiała zmienić papier do drukowania paragonów. Gdy przyszła ich kolej, szybko spakował wszystko do siatek i pospieszając kolegę, skierował się do auta.

Będąc w domu, zignorował chłopaka, który zaczął coś do niego mówić i przepraszając, poszedł do łazienki na piętrze.

Kochany Harry!

Lepiej? Cóż, nie jestem zbyt kreatywna. W książce pt. "Jak pisać listy?" było jeszcze "Czcigodny", ale to, jak do księdza. Kochany jest o wiele lepsze. Zwłaszcza, że jesteś kochany. Nawet bardzo. Nie jestem tylko pewna, czy chodziło im o kochany - przez kogoś, czy w takim kontekście "Ooo, ale jesteś kochany. Serio zrobiłeś to dla mnie?" W każdym razie, oba do Ciebie pasują. Odpowiedziałeś na moje wczorajsze pytanie? Wiem, że kazałam Ci odpowiedzieć przed samą sobą, ale jestem taka ciekawa. Chciałabym poznać odpowiedź. Nawet, gdyby było nią słowo "wkurzająca". Jednak, nie masz, w jaki sposób mi jej przekazać. No nic, jakoś to przeżyję, bo co mam zrobić? Jakoś nie uśmiecha się do mnie wizja pocięcia się, bo nie wiem, co o mnie sądzisz. Nie, nie jestem tym typem osoby. Mogę tęsknić i płakać. Mogę chodzić z głową w chmurach, odtwarzając w myślach wspomnienia i nie kontaktować, przez to ze światem, ale nie będę się okaleczać.

A właśnie! Widziałam dzisiaj w telewizji program, w którym uczestnicy musieli robić ekstremalne rzeczy, aby przezwyciężyć swój lęk. Był tam jeden chłopak, który strasznie bał się wysokości. Dlatego, jego dziewczyna wymyśliła, że skacząc na bungee, go przezwycięży i wtedy coś mi się przypomniało. Tobie też?

10 chwilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz