"Harry, pośpiesz się! Jak zaraz nie wyjedziemy to naprawdę się spóźnimy!" - Chłopak usłyszał melodyjny głos swojej siostry, dobiegający z pomieszczenia na niższym piętrze, ale zdecydował się to zignorować.
"Mówię serio!" - za drugim razem przewrócił oczami i podszedł do drzwi, a następnie zszedł schodami na dół.
Nie zwracając uwagi na swoją siostrę, która przyglądała mu się z podniesionymi brwiami, ponieważ zamiast garnituru miał na sobie zwykłe jeansy i czarny T-shirt, chwycił swoją kurtkę i kluczyki od auta, a potem wyszedł na zewnątrz. Przez chwilę stał na podjeździe, zastanawiając się, co dalej, jednak przerwała mu Gemma, która znikąd pojawiła się obok.
"Wsiadaj do auta, albo sama Cię do niego wepchnę" - zaczęła. – „Myślę, że oboje wiemy, że nie chcesz i nie powinieneś się żenić, co nie zmienia faktu, że musisz to wyjaśnić."
~*~
„Jezu Harry! Gdzie ty byłeś? Jak tak można? Nie wypada, spóźnić się na swój własny ślub"
„Mamo, ja.."
„Idź szybko do księdza, a ja powiem Em"
„Mamo, posłuchaj mnie!" – przerwał jej. Kobieta zmarszczyła brwi, ale zamilkła. – „Przemyślałem coś i doszedłem do wniosku, że nie chcę wziąć tego ślubu"
„Co ty dziecko gadasz? Jasne, że chcesz. To normalne, że masz wątpliwości. Jesteś młody."
„Ale kocham kogoś innego" –dokończył, a stojąca przed nim brunetka w średnim wieku, w jednej sekundzie zamilkła i otworzyła szerzej oczy. – „Przepraszam mamo, ale muszę znaleźć Emily" – Harry nie czekając za żadną odpowiedź ze strony kobiety, odszedł w poszukiwaniu swojej narzeczonej.
Praktycznie musiał przejść przez cały kościół, aby dostać się do zakrystii. Szedł przed siebie z podniesioną głową, próbując zignorować to, że wszyscy zaproszeni goście patrzą na niego, nie wiedząc, co się właściwie dzieje. Na pewno nie wyglądał jak ktoś, kto jest szczęśliwy z zaślubin, które planowo powinny już trwać od siedmiu minut. Za nim szła, a właściwie biegła truchtem, jego siostra, która jednocześnie próbowała dogonić brata i uspokoić najbliższą rodzinę, a w szczególności babcię ze strony mamy, która chyba była najbardziej zdezorientowana ze wszystkich zebranych na sali ludzi.
Dziewczyna stała pod ścianą, obrócona tyłem do Harry'ego, więc nie zauważyła, że przyszedł. Wzdrygnęła się pod jego dotykiem i szybko zablokowała ekran swojego telefonu, na którym można było dostrzec jakąś konwersację.
„Z kim pisałaś?"
„Z nikim. Spóźniłeś się." – szybko zmieniła temat, a chłopak nie zamierzał być dociekliwy.
„Tak, to prawda, ale przyszedłem, żeby Ci coś powiedzieć." – zaczął niepewnie, ale wtedy nie było już odwrotu. Coś mu podpowiadało, że to co robi, jest właściwe. – „Emily, ja po prostu nie mogę się z tobą ożenić." – spuścił swój wzrok na buty, ale szybko go podniósł, bo uznał, że jednak chce zobaczyć jej reakcję.
„Czy to ma coś wspólnego z May Flores?" – zapytała, a żołądek Harry'ego obrócił się kilkukrotnie po tym, jak usłyszał wymienione imię. Kiwnął głową, a następnie poczuł, że dłoń dziewczyny zderzyła się z jego lewym policzkiem i szczerze mówiąc, nie miał jej tego za złe. Zachował się, w stosunku do niej, jak bezuczuciowy idiota. Pomijając wszystko, znali się od dzieciństwa i byli przyjaciółmi.
„Przepraszam Emy. Ja Cię kocham, ale tak samo, jak kochałem mając 14-lat. Jesteś moją przyjaciółką i nie zaprzeczysz, że odkąd zaczęliśmy być parą, dodatkowo trochę pod presją rodziców, to wszystko się pogorszyło. Staliśmy się bardziej zdystansowani w stosunku do siebie. I pewnie bym tego nie zauważył, gdyby nie to, że poczułem coś innego w obecności May. A te listy..."
CZYTASZ
10 chwil
Fanfiction"Nie wiem, czy pamiętasz tamten dzień, ale wiem, że jest jednym z moich ulubionych. Wiał wiatr, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Pojechaliśmy rowerem nad jezioro. I wtedy tak strasznie bałam się, że zaczniesz się śmiać, jak ci powiem, że nie...