Rozdział 4

178 8 0
                                    

Od poprzednich wydarzeń minął tydzień, a Kasia dalej się do mnie nie odezwała. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Mimo wszystko, starałem się pracować nad moim nowym projektem jak najlepiej potrafię. Musiałem jakoś zająć umysł. Koniecznie czymś innym niż rozmyślaniem o mojej żonie. Niestety, nie było to łatwe... Wszystko, dosłownie wszystko mi o niej przypominało. Mimo tego, w mojej głowie rodziły się coraz lepsze pomysły dotyczące nowej serii. Ciągłe przebywanie w biurze miało też minusy. Znacząco odbiło się to na moich relacjach z Mikołajem. Może i odzywał się do mnie, ale tylko w sprawach dotyczących pracy. Chciałem porozmawiać z nim, zapytać co z tą dziewczyną, z którą się przespał, lecz pierw musiałem nawiązać jakąkolwiek rozmowę, bo inaczej byłoby mega drętwo. Całe szczęście, sam wczoraj zaproponował mi spotkanie w knajpie. Przygotowałem się do niego jak najlepiej. Dokładnie wszystko przemyślałem, co powiem, co zrobię, jak długie będą przerwy pomiędzy wypowiedziami. I tak właśnie doszło do tego, że czekam na Mikołaja już od dziesięciu minut. Nie zawsze był punktualny, ale już się niecierpliwiłem. Nie lubię czekać. By czas leciał szybciej, zacząłem przeglądać telefon. Co ukazało się moim oczom po wejściu w jedną z popularniejszych aplikacji? Oczywiście, wulgarnie ubrane fanki z opisem "dni". Tak, tego potrzebowałem, zdecydowanie... Najchętniej usunąłbym tę aplikację, ale fani by mnie zlinczowali.

Przeglądałem różne aplikacje, mając nadzieję, że Mikołaj niedługo się zjawi. Cóż, zdążyłem zaserduszkować wszystkie zdjęcia, na których mnie oznaczono, a jego dalej brakowało. Miałem ochotę wyjść z tej restauracji. Już zbierałem się do wyjścia, gdy przyszła do mnie wiadomość od Madziulki:

Kasia mi wszystko opowiedziała, musimy pogadać.

Prosto, zwięźle i na temat, tak, to ona. Tłumaczenie, co się wydarzyło to ostatnie, na co mam ochotę. Tym bardziej, że nie wiem, co Kasia jej powiedziała. Pewnie postawiła mnie w złym świetle, a nie powinna tego robić. Szybko odpisałem Madziulce:

Co ci powiedziała?

Chciałem wiedzieć, na czym stoję. Nagle zamiast dźwięku esemesa, usłyszałem piosenkę Mandaryny.

-Tak?

-Nieważne jest to, co mi powiedziała, tylko to, co ty mi powiesz - usłyszałem zdecydowany kobiecy głos.

-Nie muszę ci nic mówić. Nie powinnaś wtrącać się w nie swoje sprawy - Wziąłem łyk wody.

-Co ci się stało, Kacper? Zmieniłeś się - wysyczała. Jeśli ona mówi do mnie takim tonem, to ja nie będę dłużny.

-Nie odzywałaś się do mnie przez parę miesięcy i dziwisz się, że nie mam ochoty ci się spowiadać? - naskoczyłem na nią. Parę osób spojrzało się w moim kierunku, więc ściszyłem głos.

-Dobrze wiesz, dlaczego nie miałam czasu. Nie pamiętasz, jak mówiłeś, że będziesz mnie wspierać? Odkąd Kasia wyjechała, nawet Mikołaj stwierdził, że się zmieniłeś. - Tylko tego brakowało.

-Rozmawiałaś z nim o mnie?

-Nie - skłamała, było to słychać. Nie miałem ochoty na kłótnie z nią, więc przeszedłem do sedna.

-Po co dzwonisz? - Czułem, że szykuje się bardzo długa rozmowa. Żeby nie siedzieć w restauracji bez zamówienia, zawołałem kelnera, by przyniósł mi sok z mangostanu.

-Żeby ratować ci tyłek. Nie mam zamiaru prawić ci morałów, po prostu mnie wysłuchaj. - Nie odpowiedziałem. Czekałem na rozwój sytuacji i przy okazji na mój napój.

- Nie będę Ci mówić, jak bardzo nieodpowiedzialny jesteś. Z chęcią powiedziałabym coś, co usłyszałam od Kasi, ale nie mogę. Szkoda, bo od razu byś się ogarnął. - Moje szare komórki zaczęły chodzić na pełnych obrotach. O co może chodzić?

I'm Mr KOSmo, babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz