Rozdział 10

172 10 11
                                    

-Kasiu, poznaj moją koleżankę z liceum. - Wymyślanie kłamstw na poczekaniu było moją mocną stroną.

Odsunąłem się od Adriany i jakby nigdy nic, posłałem jej serdeczny uśmiech.

-Zamówiłem nam czekoladowe lody z bananami, zaraz będą gotowe. - Spojrzałem na Katarzynę, lecz jej podejrzliwy wzrok mówił sam za siebie.

-Kasiu, to jest Adriana. Pamiętasz, jak opowiadałem ci o moim liceum?

-Nie. - Bo nie opowiadałem.

-Na pewno coś ci świta. Siedziałem z nią w ławce, zawsze pozwalała mi ściągać - zaśmiałem się.

-Przecież mówiłeś, że uczyłeś się bardzo dobrze - powiedziała oschłym głosem.

-Nie uczyłem, tylko miałem dobre oceny, właśnie dzięki niej. - Spojrzałem na moją dawną miłość. Patrzyła na mnie z pogardą i chciała jak najszybciej zakończyć ten cyrk. Było mi przykro, że musiałem odstawić taką szopkę po tylu latach rozłąki.

-Cześć Kaśka, ja was już zostawię i zaraz przyniosę zamówienie. - Odeszła.

-Szmata. - Katarzyna była straszną zazdrośnicą, a do tego nienawidziła, gdy ktoś mówił do niej przez s z kreską. Dobrze, że powiedziała to pod nosem, a Adriana była zbyt daleko, by to usłyszeć. Ja tylko spojrzałem na żonę i posłałem jej pocieszający uśmiech.

Po zjedzeniu przepysznych lodów Kasia od razu wyszła z restauracji, a ja podszedłem do lady, by zapłacić. Nie chciałem nawiązywać z kelnerką dłuższej rozmowy, ale z jednej strony wiedziałem, że jestem jej winny wyjaśnień.

-Przepraszam cię, że musiałem tak skłamać. Nie mogłem powiedzieć jej prawdy, nie teraz.

-Nie mam ci tego za złe. Jesteście ze sobą wiele lat, po ślubie, pewnie planujecie dziecko... - Nie potrafiłem wychwycić emocji, jakie przechodziły po jej twarzy z każdym następnym wypowiedzanym słowem. Była na pewno bardzo rozdarta.

-My... Nie chcę jej denerwować. Jesteśmy na wakacjach, mamy odpocząć od tych stresów, kłótni, pracy. - Nie chciałem mówić jej o ciąży. Sam nie wiedziałem, jak mam się zachowywać w takiej sytuacji. Z jednej strony, miałem jej tyle rzeczy do powiedzenia, a z drugiej nie chciałem się już do niej odzywać. Zwykłe przepraszam nie wystarczy, a coś jej się należy. Może chce pieniądzy?

-Kacper, jesteśmy dorosłymi ludźmi. Łączy nas dziecko, które... Kacper, mamy sobie coś do powiedzenia, ale to nie rozmowa na teraz. Powinieneś o tym wiedzieć, jako... Ojciec. - Ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło, a ja ze wstydu spuściłem głowę. - Proszę cię, spotkajmy się jak najszybciej.

-To nie takie proste. Ja... Będziemy tu jeszcze przez parenaście dni. To moja wizytówka. - Wyciągnąłem z portfela karteczkę, przy okazji kładąc na blat okrągłą sumę pieniędzy, znacznie większą, niż powinienem. Zakończyłem rozmowę cichym "Reszta dla ciebie" i odszedłem, zostawiając w tyle kobietę, której nigdy nie chciałem spotkać.

Wyszedłem z kawiarni i spojrzałem w kierunku plaży, ale Katarzyna zmierzała do naszego hotelu. Podbiegłem do niej.

-Nie idziemy na plażę? Jest taki piękny dzień.

-Później. Teraz mam ochotę spać, źle się czuję. - Spojrzałem na nią i ujrzałem jej bladą twarz.

-Skarbie, wszystko w porządku? Wyglądasz słabo. Niepotrzebnie się stresowałaś. - Złapałem ją za ramię, w obawie, że może zemdleć.

-Pierdolę tą kelnerkę. Chcę się teraz położyć. - Głośno wypuściła powietrze.

Nie chciałem jej męczyć, więc w spokoju dotarliśmy do hotelu. Kasia położyła się spać, a ja oglądałem telewizję, co jakiś czas wchodząc do sypialni i sprawdzając, co u niej. Po pewnej chwili postanowiłem zadzwonić do Mikołaja.

I'm Mr KOSmo, babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz