Rozdział 6

139 9 0
                                    

-Kochanie, jestem w ciąży - zaszlochała.

-Co? - Jej słowa mnie zszokowały. Domyślałem się, że może chodzić o coś ważnego, ale ciąża? Ostatni raz kochaliśmy się jakiś dobry miesiąc temu... W zasadzie byłoby to jak najbardziej możliwe, ale przecież się zabezpieczaliśmy! 

-Będziemy mieli dzidziusia - zapiszczała i jeszcze bardziej mnie przytuliła.

-Jak to? Przecież miałem prezerwatywę. Ty brałaś dodatkowo tabletki, może nie antykoncepcyjne, ale lekarz powiedział, że będą działać podobnie jako skutki uboczne. Kasia? - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło. Siedziałem jak sparaliżowany. Milion scenariuszy przemykało mi przez głowę...

-Ja też nie wiem, jak to się stało. Po prostu... Chciałam Ci powiedzieć na naszej rocznicy. Od tygodni gorzej się czułam... Do tego od czasu do czasu wymiotowałam. Byłam często zmęczona i bolała mnie głowa. Nie podejrzewałam, że jestem w ciąży. Przecież mogłam po prostu na coś zachorować. Zaniepokoiłam się dopiero wtedy, gdy spóźniała mi się miesiączka. Poczekałam dwa dni, trzy dni i zaczęłam powoli łączyć fakty. Poszłam do apteki po test, wróciłam do domu i... poznałam prawdę. A później zrobiłam dla nas kolację. Nie mogłam się doczekać, gdy ci o tym powiem, dlatego tak bardzo się wkurzyłam, kiedy powiedziałeś, że nie masz czasu... - powiedziała podekscytowana.

-Kochanie, przepraszam... Gdybym wiedział. - Pocałowałem ją w czoło. Dalej to do mnie nie docierało... Ale rozumiałem jej podekscytowanie. Nigdy o tym poważnie nie rozmawialiśmy, bo zawsze ją zbywałem, jednak od pewnego czasu zauważyłem, że daje mi małe sygnały. 

-Kacper, to już czas na malucha. Może dobrze, że wpadliśmy.

-Mam być ojcem - szepnąłem. Dalej siedziałem w bezruchu i nic nie mówiłem. Kasia spojrzała na mnie ze strachem. - Będę ojcem. Kurwa, będę ojcem, będę miał dziecko. - Bardzo powoli docierało do mnie to, co przed chwilą powiedziała moja żona. Wstałem, lekko ją podniosłem i obróciłem. Byłem bardzo szczęśliwy, a strach przed ojcostwem na chwilę zniknął. Dałem ponieść się emocjom i zacząłem całować Kasię, słysząc za drzwiami oddalające się kroki. Domi to bardzo ciekawska kobieta.

Dominika musiała wieczorem schować gdzieś moje walizki, bo gdy się obudziłem nigdzie ich nie widziałem. Może wystarczyło po prostu wstać z łóżka i się dobrze rozejrzeć, ale ja wolałem poleżeć z moją ukochaną. Wyglądała pięknie, kiedy spała. Od razu przypomniałem sobie, o czym się wczorajszego wieczoru dowiedziałem. Maleńki uśmiech wkradł się na moją twarz. Katarzyna wczoraj musiała niedokładnie zmyć makijaż, bo resztki tuszu do rzęs znajdowały się na jej policzku. Kciukiem dotknąłem jej twarzy, a ona lekko uchyliła oczy i powitała mnie ślicznym uśmiechem. 

-Dzień dobry 

-Która godzina? - zapytała lekko zachrypniętym głosem. 

Chciałem sięgnąć po telefon, ale zza drzwi usłyszałem jak Domi krzyczy z dołu "śniadanie". 

-Dobra, jest dziewiąta - powiedziała zmęczona. 

Musiała chyba wstawać codziennie o tej porze, by zjeść posiłek z rana. To musiało być dla niej męczące, bo u nas w domu wstaje około dwunastej, jeśli wieczorem przygotowywuje mi kanapki. Spojrzałem na nią ze współczuciem. Ta tylko od razu wstała i założyła kapcie, by wyjść z pokoju, szurając po podłodze. Z trudem podniosłem się z łóżka i chciałem zrobić to samo, co Kasia, ale pierw sprawdziłem powiadomienia z Facebooka. 

Dominika poczęstowała nas swoimi domowymi wyrobami. Nie ukrywam, że nie za bardzo mi posmakowały, dlatego wypiłem tylko czarną kawę. Brakowało mi w niej pianki, jaką dekorowana była w mojej ulubionej kawiarni, ale nie dałem po sobie tego poznać. Kasia poczęstowała się płatkami z mlekiem. Dawno nie jadłem czegoś tak zwykłego... Prawie zapomniałem, że jako dziecko potrafiłem zjeść kilka misek płatków dziennie. Na stole znajdowały się też warzywa i wyroby mięsne, które wyłożone były na ozdobnym talerzyku. Bułeczki schowane w malutkim koszyku w kolorze beżowym idealnie współgrały ze stołem i serwetkami. Powiedzmy, że najadłem się samym widokiem.

I'm Mr KOSmo, babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz