Rozdział 9

118 5 3
                                    

-Znowu będzie powtórka z rozrywki?! - krzyczałem z sypialni, wciągając na siebie pierwsze spodenki jakie chwyciłem.
Zbiegłem na dół, skacząc stopień po stopniu i starając się założyć skarpetki. Zacząłem rozglądać się, gdzie zostawiłem swój wczorajszy podkoszulek.

-Przecież zaraz będę gotowa! Co ty się tak stresujesz! - odpowiedziała mi, wychodząc z łazienki.

-Może dlatego, że już drugi dzień nie zdążymy na śniadanie i będziemy chodzić po jakiś budkach! - Powoli nie wytrzymałem. Niech ma te swoje humorki, ale nie pozwolę jej sobą pomiatać.

-Ale nie krzycz! Ubieram buty i jestem gotowa, to ty masz na sobie koszulę od piżamy.

Nie odpowiedziałem, choć gotowało się we mnie. Nie chciałem rozpoczynać kłótni, tym bardziej na wakacjach. Cierpliwie poszedłem po ubranie, by wreszcie móc wyjść coś zjeść.

Zapach niesamowitych potraw poczułem już parę metrów przed wejściem. Sala bufetowa wyglądała zjawiskowo. Może nie była ona przystrojona najdroższymi firanami czy wazonami z najwyższej półki, ale sprawiała wrażenie przytulnej, nadmorskiej, dużej, otwartej przestrzeni z widokiem na piękne klify, na które o tej porze dnia padały promienie słoneczne. Słychać było szum fal, które pieniły się, odbijając się od skał. Kolor wody był zupełnie inny niż w Polsce. Ocean był przejrzysty i intensywnie niebieski. Byliśmy tu już dwa dni, a nadal nie wybraliśmy się na plażę. Siedząc przy szklanym stole i jedząc przepyszne posiłki, zacząłem:

-Chyba zmienimy plany na dziś - powiedziałem, biorąc ogromnego gryza miękkiej bułki.

-A my w ogóle jakieś mieliśmy? - Spojrzała na mnie pytająco.

-Mieliśmy iść na miasto. Przecież ci wczoraj mówiłem. Ale spójrz na ten widok za oknem. - Wskazałem na ocean. - Bierz strój kąpielowy, raz dwa zjemy śniadanko i lecimy. Tak piękny dzień nie może się zmarnować. - Pocałowałem ją w czoło.

Plaża wyglądała jeszcze lepiej niż się spodziewałem. Gorący piasek parzył w stopy, więc razem z Kasią pobiegliśmy od razu do wody, rzucając niedbale nasze rzeczy. O dziwo, było tu dużo miejsca, a ludzi nie ciągnęło na tę stronę plaży, więc mogliśmy swobodnie się poruszać.

Nawet nie zauważyliśmy, gdy minęły dwie godziny. Czas zleciał na chlapaniu się wodą i opalaniu się. Biegaliśmy po piasku, skakaliśmy do wody, no przynajmniej ja, bo Katarzynie nie pozwoliłem. Po tych wszystkich zabawach oboje stwierdziliśmy, że jesteśmy głodni. Nie chcieliśmy iść na coś ciężkiego, więc uznaliśmy, że lody w pobliskiej kawiarence będą odpowiednią decyzją. Droga do niej minęła bardzo szybko. 

Kawiarnia sprawiała wrażenie przytulnego miejsca. Kanapy zamiast krzeseł były bardzo dobrym rozwiązaniem dla osób, które zmęczone całym dniem pragnęły odpocząć. Kwiaty w wysokich, białych wazonach stały koło okien. Pomieszczenie było dobrze naświetlone, a jasne ściany i lustra optycznie powiększały kawiarnię. 

Usiedliśmy zaraz przy wyjściu i złapaliśmy za menu.

-Jakie lody? - zagadnęła.

-Jeszcze wybieram, a ty?

-Ten sorbet pomarańczowy z dodatkiem jadalnych kwiatów. - W tracie jej wypowiedzi, zadzwonił telefon. Wyciągnęła go i dała znać ruchem ręki, że wychodzi.

Po tym, jak Katarzyna opuściła lokal podeszła do mnie kelnerka. Zdziwiłem się. Nie wiem, czy to po wczorajszej traumie mam dziwne skojarzenia, czy po prostu wariuję. Kobieta wyglądała zupełnie jak sprzedawczyni z budki. Co za tym idzie - prawie identycznie jak ona. Jej oczy świdrowały moją twarz. Czułem się przy niej bardzo skrępowany, nie wiem czemu. To przecież zwykła dziewczyna. W nocy za dużo rozmyślałem o tym, co zdarzyło się parę lat temu. Nie powinienem rozpamiętywać tego na wakacjach, ale to było silniejsze ode mnie. Najbardziej było mi głupio z jednego powodu - żyłem normalnie, cieszyłem się, śmiałem, płakałem, narzekałem, żartowałem i nigdy nie pomyślałem o niej. Adriana nie powinna być tak potraktowana. Byliśmy młodzi. Jeszcze świeżo po tej sytuacji zastanawiałem się, czy aby na pewno dobrze robię. Co za głupstwo. Oczywiście, że właśnie wtedy popełniłem największy błąd swojego życia. Może myślę o tym ze względu na ciąże Kasi. Może ja też wariuję. Może to kurwa jakiś żart. Powinienem codziennie zadawać sobie pytanie "Dlaczego". Może to podniosłoby mnie na duchu, ta myśl z tyłu głowy, że nie zachowałem się jak skończony dupek. Ale niestety, nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Takich ludzi jak ja powinno się karać. Kurwa, nawet jej nie płacę. Nawet nie wiem, jak ono wygląda. Czy żyje...

I'm Mr KOSmo, babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz