Rozdział I

1.3K 31 8
                                    

Było nie później, niż 8 rano, a ja już byłam na nogach. Obiecałam bratu, że ten piękny, sobotni poranek nie poświęcę na odsypianie całego, ciężkiego tygodnia, a poświęcę go dla niego i pójdę z nim na jego pierwszy mecz w poważniejszej lidze jaką była sama Ekstraklasa. Ekstraklasa to poważna liga? Aż sama w siebie nie wierzę, że nawet tak pomyślałam. Preferuję Serie A. Podoba mi się ten styl gry, nie będę tego przecież ukrywać. Mimo wszystko, swoje całe serce w tej dziedzinie sportu, poświęcam tylko jednemu klubowi- Napoli. Nawet sama nie wiem kiedy i jak zaczęłam im kibicować, ale moja miłość do nich trwa już dziewięć lat... Chwila. Że co? To już dziewięć lat? Przecież jeszcze niedawno byłam tą dziesięciolatką zapatrzoną w szklany ekran i widziałam panów, biegających w tych pięknych, niebieskich koszulkach... Jeszcze jedna chwila. Że co? Ja już mam 18 lat? Wypadałoby już szukać i wybierać studia, po których wyedukuję się na temat dziennikarstwa sportowego i będę mogła rozpocząć pracę w porządniejszym wydawnictwie, niż to jakim jest gazeta miasta.

Z tych rozmyśleń wyrwał mnie brat, który wręcz wparował mi do pokoju, odpuszczając sobie pukanie...Przecież on dobrze wie, że nie nawidzę tego, jak ktoś wchodzi mi do pokoju prędzej nie pukając.
-Sorry młoda, ale prawie całą noc nie spałem, te nerwy, że dzisiaj razem z klubem zaliczę debiut w Ekstraklasie... To wszystko mnie tak bardzo ekscytuję... - powiedział Paweł rzucając się na moje łóżko
-No tak, pierwszy raz w życiu wyszło coś FC Ferstyncji - odpowiedziałam pogardliwym tonem, a po chwili dodałam- mówiłam, abyś pukał jak do mnie wchodzisz i nie nazywał mnie "młodą", no błagam, jesteś tylko rok starszy...
- Dla mnie zawsze będziesz tą małą Marianką. No tak. W końcu jesteś mała. Z tymi swoimi stu pięćdziesięcioma centymetrami, postrachu jeśli chodzi o wzrost nie siejesz... - zmierzył mnie wzrokiem
- Wyjdź stąd wielkoludzie, bo chcę się ubrać- powiedziałam wypychając za drzwi Pawła.

Co prawda to prawda. Czasami jest mi przykro, bo Bozia mnie hojnie wzrostem nie obdarzyła, w przeciwieństwie do mojego brata... On był bardzo wysoki, miał w końcu ten metr dziewięćdziesiąt, ale to jako perspektywicznemu bramkarzowi, bardzo się przydaje.

Powiedziałam sobie w myślach
-Dobra, koniec już tych rozmyśleń, bo się nie wyrobię...
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej szarą bluzkę. Miała trzy czwarte rękawa oraz nieco przedłużany tył. Wzięłam też ciemne dżinsy z "dziurami", a do tego granatowe adidasy. Szybko się w nie ubrałam i podeszłam do toaletki. W końcu wypadałoby zrobić coś z tą burzą, brązowych loków... Rozczesałam je i założyłam okulary przeciwsłoneczne, które zaraz podniosłam na włosy. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Zjadłam szybkie śniadanie (czyt. płatki z mlekiem) i poszłam na dwór. Mój brat siedział już w aucie i na mnie czekał. Ja niestety musiałam się jeszcze wrócić po aparat fotograficzny do mojego pokoju. Zamierzałam z tego meczu napisać jakiś fajny artykuł, a zdjęcia by się przydały. Gdy już go wzięłam popędziłam do auta i usiadłam na przednim siedzeniu.
-Dłużej się nie dało? Mało brakowało, a pojechał bym bez ciebie - zaczął Paweł
-Przesadzasz... Dobra, weź już jedź, bo się spóźnimy.
Brat przekręcił kluczyki w statyjce i ruszyliśmy. Na stadionie byliśmy po niecałych piętnastu minutach, a podróż minęła nam w ciszy. Zaraz po tym jak wysiedliśmy z auta, Paweł zobaczył trenera z chłopakiem. I to jeszcze jakim chłopakiem. Był bardzo przystojny. Mógł mieć z metr osiemdziesiąt. Miał jasne brązowe włosy ułożone pod górę i niebiesko-szare oczy. Do tego zgrabny, niewielki nos i nieduże usta. Miał szerokie barki i ogólnie był dobrze zbudowany. Aż pożałowałam, że nie jeździłam prędzej z bratem na mecze. Podeszliśmy bliżej dwójki mężczyzn. Paweł się z nimi przywitał, serdecznym uściskiem ręki, a ja zrobiłam to samo. Okazało się, że chłopak, na którego prędzej zwróciłam większą uwagę, nazywa się Piotr... Mhmm, piękne imię.
-Bo wie trener, to jest moja młodsza siostra i ona pisze artykuły o sporcie w gazecie miasta i ten, chciałaby napisać również recenzję z tego meczu i czy dałoby się załatwić coś  w stylu akredytacji? No wie pan, żeby mogła swobodnie chodzić tam gdzie piłkarze i te pe... -zaczął trochę nieśmiało Paweł. Jestem mu bardzo wdzięczna za to co powiedział... Myślałam, że sama będę musiała to-mówiąc już językiem potocznym- ogarnąć, a tutaj proszę, taka niespodzianka, Paweł sam o tym pomyślał.
-Myślę, że nie będzie problemu, coś zaraz wykombinujemy - odpowiedział trener i posłał w moim kierunku serdeczny uśmiech.
♡♡
A jednak, takie ff jest🙄... Zapraszam do czytania i zachęcam do wyrażania opinii w komentarzach! ♡

Vero amore, tesoro ||| Piotr Zieliński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz