Myślałam, że serce mi zaraz, wyskoczy z piersi. Zaraz, spotkam swoich idoli. Zaraz spełnię marzenie. Choć mam na swoim koncie, spotkane takie osobistości jak Michał Kwiatkowski, którego spotkałam na Velo Toruń, czy Kamila Stocha, z którym przeprowadzałam wywiad na LGP w Wiśle, to nie czułam tego czegoś, co czuję tutaj.
Piłkarze SSC Napoli po podejściu do nas, zaraz wzięli się za przywitanie nas. Uśmiechnęli się szeroko, na moją wzmiankę, że Azzurrim kibicuję już ponad dziesięć lat.
Moja miłość do tego klubu, do tego miasta i do tych chłopaków, rozpoczęła się tak dawno, ale pamiętam wszystko, tak jakby to było wczoraj. Przyleciałam do Neapolu, razem z dziadkami, w ramach prezentu komunijnego. Jedną z atrakcji, tego wyjazdu, miała być nasza obecność na meczu, tutejszego klubu. Babcia, okropnie kręciła na to nosem. Z góry uznała, że na pewno mi się nie spodoba i dziewczynki nie powinny, zajmować się rzeczami dla chłopców. Była taka stereotypowa... Dziadek się jednak uparł i wziął mnie na mecz. Siedzieliśmy na trybunie Curva B. To było niezwykłe uczucie, poczuć tą prawdziwą, neapolitańską, atmosferę. Wydawało mi się, że żadna inna trybuna, nie przeżywa wszystkiego tak bardzo, jak ta, którą zajmowaliśmy. Zakochałam się. Zakochałam się w sporcie, zakochałam się w piłce nożnej, zakochałam się w Napoli... Dla porównania jeszcze tego, jak odczuwają kibice mecz, na innej trybunie, niż Curva B, poszliśmy z dziadkiem, na jeszcze jeden mecz i wybraliśmy wtedy Tribuna Posillipo. Nie odczułam, tej magicznej atmosfery, jak wtedy, na tamtym sektorze. Samo spotkanie mi się podobało, ale nie ta atmosfera. Pragnęłam, podziwiać partita z Curva B. Chciałam odczuć to, jak neapolitańczycy przeżywają mecz. Te krzyki, przyśpiewki, podskawiwanie z emocji, na krzesełkach... To tam, to wszystko się zaczynało.
Z racji, że meczów Azzurrich, nie było wtedy w telewizji, musiałam informację czerpać od znajomego, mojego dziadka. Pan Grzegorz był Polakiem, który w Neapolu mieszkał już kilka lat. Często bywał w Polsce, bo miał tutaj swoje dzieci i wnuki (o dziwo, całkiem niedaleko mojego miejsca zamieszkania), a co najważniejsze było wtedy, dla mnie- bardzo często bywał na meczach Napoli i to on mi opowiadał, jak ekipa z Neapolu grała mecze, jak sobie radziła.
Mertens i spółka, okazali się być bardzo przyjaźni, towarzyscy i zabawni. Świetnie się przy nich bawiłam. Moja mama, była zafascynowana Arkiem Milikiem. Ja rozumiem, że można mieć na czyimś punkcie fioła, że można być czyjąś hotką, czy psychofanką, ale to co ona robiła, przechodziło ludzkie pojęcie. Wypytywała się Arka jaki ma rozmiar buta, jaką ma objętość w barkach, pytała się go, czy aby na pewno dobrze układa mu się z Jessicą oraz czy może, podotykać jego mięśnie, przez co spotykała się ze surowym wzrokiem taty, a mi było za nią wstyd. Na całe szczęście Arkadiusz okazał się być wyrozumiały i ze spokojem oraz rozbawieniem, przyjmował wszystkie pytania i komplementy.
Nie mam pojęcia, jakim cudem, zagadaliśmy się do tego stopnia, ale musieliśmy się już zbierać. Pożegnaliśmy się z Driesem, Lorenzo i Frello, bo swoje domy, mieli w całkiem innym miejscu, niż Paweł. Zielu i Milik z tego co się dowiedziałam, mieszkali kilka domów dalej, od mieszkania Pawła. Zapowiadała się długa podróż, a ja szczerze współczułam Arkowi. Towarzystwo mojej mamy, na pewno mu się nie uśmiecha.
Szliśmy w szyku, gdzie nasz "peleton" prowadziła mama z Arkiem, za nimi szedł tata, który bacznie obserwował moją rodzicielkę, następni byli Paweł z Mariką, a ja szłam na końcu, razem z Piotrem.
-Jak ci się podoba, Neapol? - spytał Zieliński-Jest cudowny. Niewiele się zmieniło, od mojego ostatniej wizyty tutaj... Mam wrażenie, że to jest moje miasto. Że to jest miasto, w którym powinnam żyć.
-Ehkem... Chodź na chwilę, ze mną...
-Gdzie? Po co? - zarzuciłam go małą falą pytań
-Po prostu, chodź ze mną - pociągnął mnie za rękę
Przemierzaliśmy, w miarę sprawnie, wąskie uliczki Neapolu, kiedy dotarliśmy do Via Toledo. Jest to miejsce, gdzie warto udać się na nocny spacer. Ta część miasta, tętni życiem o każdej porze dnia i nocy. Jest tutaj pełno butików, restauracji, miejsc gdzie można kupić pamiątki... Taki targ pod gołym niebem.
Zieliński stanął przede mną, ujął moje dłonie, w swoje ręce i zaczął patrzeć mi się w oczy. Mogłabym w nie patrzeć godzinami... Były takie piękne. Przebijał się przez nie spokój i zdecydowanie. Miały w sobie również coś niezwykłego i tajemniczego...
-Marianno, czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał.Dobra, gola Zielu nie strzelił, ale rozdział, tak w ramach bonusu, ponieważ Napoli rozpykało Torino, aż 3:1, a Piotrek zaliczył swój setny występ, w barwach Azzurrich💙
CZYTASZ
Vero amore, tesoro ||| Piotr Zieliński
RomanceMiłość pomiędzy zaczynającą dziennikarką sportową, a bardzo dobrze zapowiadającym się młodym piłkarzem- Piotrem Zielińskim. Miłość na całe życie, czy może zauroczenie oraz przelotny romans? Uczucie, które z każdym dniem będzie się pogłębiać, czy po...