Rozdział XXI

345 12 27
                                    

Mia nadzwyczaj szybko rosła i uczyła się nowych rzeczy. Była grzecznym i spokojnym psem, ale jak to każdy szczeniak- lubiła również psocić. W ostatnim czasie polepszył się mój kontakt z Laurą. Nie sądziłam, że będę się kiedykolwiek, z nią tak dobrze dogadywać... Codziennie widywałam się z Jessicą i Arkiem. Tworzyli wspaniałą parę. Tylko ozdobić ich w ramkę i dać ludziom do naśladowania. Szybko wyjaśniali wszelakie konflikty, często mieli podobne zdanie i poglądy, dogadywali się i co najważniejsze- szczerze się kochali.

Właśnie wstawiałam pizzę do piekarnika, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Z reguły, jak ktoś chce przyjść to się zapowiada, więc byłam nieco zdziwiona. Udałam się do korytarza, aby następnie otworzyć drzwi.
-Adrian...? - zapytałam z otwartą buzią

-Więc tak teraz żyjesz - powiedział szeroko się uśmiechając

-Co?

-Wpuścisz mnie do środka?

-Tak, jasne wchodź...

Kiedy chłopak przekroczył próg, ja zamknęłam drzwi i udałam się w stronę salonu, gdzie on już siedział. Czuł się całkiem jak u siebie...
-Nie spodziewałam się ciebie - przyznałam zupełnie szczerze

-Mój przyjazd do Neapolu, tak naprawdę był spontaniczny. Chciałem cię po prostu odwiedzić, zobaczyć... Od jakiegoś roku, się nie kontaktowaliśmy. Znaczy się, ja do ciebie pisałem, dzwoniłem, tylko ty mnie miałaś w dupie i nie odpowiadałaś - rzekł z wyrzutem i żalem

-Zmieniłam numer telefonu, przepraszam, że cię o tym nie poinformowałam. Ale chyba nie przyszedłeś tutaj po to, aby wypominać mi te rzeczy, prawda?

-Fakt - zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Trzymaj dystans kurwiu, bo inaczej to się dla ciebie, źle skończy - Chcę ci coś powiedzieć, a raczej wyznać...

-Jeśli chcesz mi mówić, o tym, o czym ja teraz myślę, to jak zapewne wiesz, mam chłopaka - zdecydowanym ruchem ręki, dałam mu do zrozumienia, aby się odsunął i przestał się do mnie zbliżać

-Kocham cię, naprawdę. Kiedy przeczytałem w internecie, że jesteś z Zielińskim jakoś mnie to nie zdziwiło, ale cholernie zabolało. Uwierz mi, że wtedy w szkole, jak na ciebie wpadłem poczułem coś, czego nie można opisać słowami. Tego co czuję przy tobie, nie czuję przy żadnej, innej kobiecie. Jesteś dla mnie, bardzo ważna. Jesteś dla mnie osobą, z którą chcę się zestarzeć. Przeżywać wzloty i upadki. Proszę, jeden pocałunek i odejdę - ujął w swoje dłonie, moją twarz

-Nie! - krzyknęłam i odskoczyłam od niego - Co ty sobie myślisz? Że przyjdziesz, powiesz mi kilka miłych słów i będziemy razem?! Że zostawię dla ciebie mężczyznę, którego szczerze kocham?! Wiesz co? Jesteś śmieszny. Wyjdź stąd. Nie chcę cię widzieć.

-Ale...

-Wyjdź! - ponownie podniosłam głos. Zaraz obok mnie zjawiła się Mia, która zaczęła ostro i zaciekle, szczekać na chłopaka. Moja mała kruszynka...

Adrian, tylko spuścił głowę i opuścił mieszkanie. Co on sobie, tak właściwie myślał? Byłam dla niego za surowa, za mało wyrozumiała, ale on był bezczelny. Moje myśli przerwał dźwięk dzwonka w telefonie. Pora wyciągnąć pizzę...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedziałam z Piotrem, przy kominku. Byłam w niego wtulona, a on nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Co się dzieje? - spytał z niemałą troską w głosie

-Nic... - cicho odpowiedziałam

-Przecież widzę, że coś jest. Opowiedz mi o tym. Jestem tutaj po to, aby między innymi być twoim wsparciem. No już, opowiadaj - cmoknął mnie w czoło.

Ułożyłam sobie wszystko, po kolei w głowie i zaraz ze szczegółami, opowiedziałam Zielińskiemu całą sytuację. Jego reakcja, była taka jakiej się spodziewałam. Na początku zaczął go wyzywać i przysięgać sobie, że obije mu przy jakiekolwiek okazji mordę, później chciał się upewnić, czy aby na pewno go kocham, a na końcu zdecydował, żebym Adriana ignorowała i jakby był za bardzo nachalny, zaraz do niego dzwoniła. Przemoc, nie była najlepszym rozwiązaniem. Tylko pogorszyła by sytuację. Nakręciła chłopaków do rywalizacji, która mogła być w skutkach tragiczna. Znałam ich obydwu i wiedziałam, że żaden z nich nie lubi odpuszczać. Szczególnie jeśli chodzi o coś, co jest dla nich ważne. A dla nich ważna jest moja miłość. Problem jest taki, że nie można kochać dwóch osób naraz. Prawdziwa miłość jest tylko jedna. Kocha się tylko raz. Nie zawsze jest ona udana, nie zawsze kończy się happy end'em. Ale to nie znaczy, że nie można kochać. Kochać można kogoś jak rodzeństwo, nie jak osobę, z którą chcę się spędzić życie. Ważne żeby takiej miłości ze sobą nie mylić. Bo choć niewiele się od siebie różnią, wybranie tej niewłaściwej, dla jednej osoby będzie udręką i nieszczęściem do końca żywota. Ponieważ są ludzie na tym świecie, którzy czyjeś dobro, cenią bardziej od swojego. Wyrzekają się przyjemności, na rzecz innych. To się nazywa, dopiero poświęcenie...

Vero amore, tesoro ||| Piotr Zieliński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz