Rozdział XXXI

381 17 7
                                    

Trzy miesiące później

Stałam przed lustrem i starałam się dobrać odpowiednią kreację, na dzisiejszą rozprawę. Policja zajęła się tym od razu, a sama sprawa od razu trafiła do sądu. Dzisiaj miałam stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który zapewnił mi tyle stresu, bólu i negatywnych emocji. Ze zwykłym zwyrodnialcem. Cholernie się stresowałam, choć nasz adwokat silnie przekonywał, że rozprawę na pewno wygramy. Kilka dni wcześniej przekazałam mu wszystkie dowody.

Zdecydowałam się na czarną, dopasowaną spódnice i klasyczną, biała bluzkę. Włosy związałam i założyłam czarne szpilki. Byłam gotowa pod względem fizycznym. Mentalnym - niekoniecznie. Stres mnie wykańczał, bolał mnie brzuch i miałam coraz mniejszą ochotę iść tam, gdzie trzeba. Usłyszałam trąbienie. Piotrek dawał znać, że pora wyjeżdżać, bo się spóźnimy. Cieszyłam się z tego, że zdecydował się mi towarzyszyć w takim ważnym dniu i tak okropnej chwili.

Przemierzaliśmy ulice Neapolu, kiedy ruch został wstrzymany, przez dwóch mężczyzn, którzy postanowili stanąć na środku ulicy i urządzić pogawędkę. Żeby nie było - to żadna nowość, ale wyjątkowo nam się spieszyło. Zieliński zaczął trąbić, a jego mięśnie wyraźnie się napięły. Był wkurzony i to jeszcze jak. Kiedy jeden z winowajców utrudnienia ruchu odwrócił się, aby zobaczyć, kto trąbi tylko szeroko się uśmiechnął, pomachał koledze i odjechał. Wizerunek lokalnego piłkarza ułatwiał wiele rzeczy, choć Piotr nigdy z nich nie korzystał. Zawsze płacił, ale nigdy nie odmówił zdjęcia, czy krótkiej rozmowy. To bardzo szanowana osoba w tym mieście, która wzbudza respekt.

Na szczęście nie spóźniliśmy się. Przed wejściem na salę sądową, zamieniliśmy kilka słów z adwokatem, który również dał nam wsparcie i przysięgał, że zrobi wszystko, abyśmy wygrali rozprawę.

Około godziny trwała batalia Adriana o swoją rzekomą niewinność. Nie udało mu się. Dostał wyrok w zawiasach i miał nam zapłacić pół miliona, o co postarał się nasz reprezentant. Gdy wyszedł z sali zaczął rzucać gorzkie słowa w naszą stronę, szczególnie w moją. Ochrona go sprawnie odciągnęła. Uderzyła we mnie fala gorącego powietrza, brzuch bolał mnie jeszcze bardziej, kręciło mi się w głowie. Zdążyłam tylko powiedzieć Łap mnie do Piotrka i straciłam przytomność.

Obudziłam się w szpitalu. Moją dłoń trzymał Piotr, który zasnął. Delikatnie się podniosłam i próbowałam przypomnieć sobie, co się stało. Zrobił to jednak za mnie lekarz, a Zieliński się przebudził.

- Dzień dobry, jestem ginekologiem i nazywam się Luigi Sannino. Jest pani w trzecim miesiącu ciąży. Z racji silnego stresu, o którym wspominał pani narzeczony, o mało pani nie poroniła. Udało nam się jednak uratować sytuację, dziecko powinno się rozwijać prawidłowo.

- Naprawdę jestem w ciąży? - zadałam pytanie retoryczne i spojrzałam na mojego mężczyznę, który zamknął mnie w ciasnym i szczerym uścisku. Odwzajemniłam go.

- Jeśli pani nie ma nic przeciwko, jestem gotowy prowadzić pani ciążę. Mam prywatny gabinet, tam jest zdecydowanie lepsza opieka.

- Tak, myślę że to dobry pomysł - rzekł Piotrek. Czytał mi w myślach.

- Tutaj jest moja wizytówka, później się umówimy na wizytę. Proszę odpoczywać i dbać o siebie. Niedługo przyjdzie pielęgniarka i da wszystkie wskazówki, dotyczące ciąży. Do widzenia - mężczyzna wyszedł, a ja spojrzałam na Zielińskiego.

- Powiadomisz rodzinę? - zapytałam

- Jeszcze się pytasz? - uradowany wziął telefon w rękę i zadzownił najpierw do swoich rodziców, a później do moich.

Zgodnie ze słowami lekarza - przyszła pielęgniarka. Zaczęła nam opowiadać o tym, jak prawidłowo przebiega ciąża, o tym, co powinnam spożywać, a czego nie, żeby dziecku było jak najlepiej i wszystko co powinni wiedzieć przyszli rodzice. Informacja o ciąży, bardzo mną wstrząsnęła - w ten pozytywny sposób, rzecz jasna. Nie spodziewałam się, że w tym wieku będę oczekiwać dziecka, ale może nawet to lepiej. Nie martwię się o opiekę, bo Piotr da mi wszystko co najlepsze, a ja odpłacę mu się miłością, bo chyba tylko ona w takich sprawach reguluje wszystkie długi.

Kilka dni później wróciłam do domu. Momentalnie rzuciła się na mnie Mia. Tęskniła. I to bardzo. Była do mnie silnie przywiązana, do Piotrka również tyle, że ja się nią najwięcej opiekowałam. Chociaż w ostatnich dniach to się zmieniło. W ostatnich dniach tak właściwie zmieniło się wszystko. Na lepsze oczywiście. Przerażał mnie fakt, że o mało nie straciłam tego dziecka, ale już będzie dobrze. Musi tak być, bo wystarczająco z Zielińskim przeszliśmy. Zaczynał się pisać nowy, piękny rozdzial życia, który da wzrastać następnemu.

••••••••••••••••••••••••••

heeej, wiem że dawno mnie nie było, ale jeśli lubicie romansy i wampiry to zapraszam was do mojej nowej, wattpadowej książki Tajemnica Rosa🥰

Vero amore, tesoro ||| Piotr Zieliński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz