Rozdział XIX

345 16 4
                                    

Ślub i wesele, Pawła oraz Mariki był cudowny. Piłkarze klubu SSC Napoli i chłopaki z polskiej reprezentacji, zrobili szpaler z... piłek. Pierwszy raz w życiu, widziałam szpaler utworzony z piłek, ale wyglądało to bardzo oryginalnie i ładnie. Suknia panny młodej, była przepiękna, jak sama właścicielka w tym dniu. Marika miała delikatny, podkreślający jej rysy twarzy makijaż i duży, zgrabny kok, który w połączeniu z jej welonem, wyglądał bardzo ładnie. Natomiast suknia, była na wzór balowy, z lekką koronką, która okrywała jej ramiona. Jej stopy, zdobiły białe szpilki. Paweł był ubrany, w elegancki garnitur i czarne buty. Czerwona muszka, miała za zadanie pokazać, kto tu jest panem młodym.

Wesele trwało do rannych godzin, a poprawiny również były świetne. Przez sporą część imprezy, rozmawiałam z Kat- żoną Driesa Mertensa. Była to zabawna kobieta, jak z resztą jej luby. Tak jak ja, pracowała jako dziennikarka i również na ten temat, ucinałyśmy pogawędki. Zespół, który śpiewał, w perfekcyjny sposób zabawiał gości. Chciałabym, aby oni grali na ślubie moim i Piotra. Chwila, co? Czy ja przez chwilę, pomyślałam o wspólnej przyszłości, mojej i Zielińskiego? Nie powinnam, tak wybiegać w przyszłość. Nawet nie wiem, czy ten związek, ma jakieś większe szanse na przetrwanie, a co dopiero wylatywać ze ślubem. Ciągle się boję tego, czy ułoży się mi i Piotrkowi. Czy my, aby na pewno jesteśmy sobie pisani? Z tego co wiem to Laura, Zielińskiego nie odpuszcza. Pisze do niego SMSy, wydzwania, wysyła listy, czasami przychodzi pod jeg... znaczy się, nasz dom. Pora pokazać suce, kto tu jest jego kobietą.

Obudziłam się, w ramionach Piotrka, z ogromnym bólem głowy. Kac morderca, nie ma serca. Początkowo zastanawiałam się, co to za pokój, w którym spałam, kiedy po dłuższym namyśle i logicznym myśleniu, doszłam do wniosku, że to sypialnia, w której teraz powinnam kłaść się do łóżka, aby odbywać należny odpoczynek. Kłaść się tutaj z Zielińskim... Zasypiać i budzić się w ramionach mężczyzny, którego kocham... Podoba mi się to.

Udało mi się wstać z łóżka, w taki sposób, aby nie obudzić Piotrka, który dalej spał. Zeszłam do kuchni, z myślą znalezienia jakiś tabletek na ból głowy i zrobienia czegoś, do jedzenia. Szybko znalazłam to, co szukałam. Po krótkim namyśle, zdecydowałam się zrobić gofry, które po odnalezieniu odpowiednich składników, zaczęłam przyrządzać.

Gdy gofry się już zrobiły, położyłam je ostrożnie na dwóch talerzach (były okropnie gorące) i polałam bitą śmietaną. Po tym wszystkim, zaczęłam układać na nich owoce, kiedy czyjeś ręce, przywarły do mojej talii. Myślałam, że w tamtym momencie zejdę na zawał. Uspokoił mnie zaraz, tak dobrze znany głos, który należał do Piotra.
-Myślałem, że jesteś mniej strachliwa, kochanie... - powiedział całując mnie w policzek

-A ja myślałam, że prawdziwy mężczyzna powinien ratować damy w opałach, a nie je straszyć.

-Ratować damy w opałach? To coś, ci się dzieje? Grozi ci jakieś niebezpieczeństwo? Stało się lub może stać się, coś strasznego?

-Tak - rzekłam pokazując mu, złamany paznokieć

-Hy, tragedia! - krzyknął teatralnie

-Dobrze, że wybrałeś piłkę nożną, bo aktorem za dobrym, byś nie był - powiedziałam, kładąc talerze z goframi, na stole. Zieliński tylko machnął ręką, wziął szybko tabletkę, również na ból głowy i usiadł naprzeciwko mnie.  Złapał mnie za ręce i rzekł:
-Takie śniadania, z taką kobietą, mogę mieć codziennie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piotrek wyszedł na trening, a ja zostałam, aby posprzątać trochę w domu. Tylko Paweł miał dzisiaj taryfę ulgową i z racji, swojego ślubu, nie musiał iść na stadion. Nie mam pojęcia, ile razy będę to powtarzać, ale ten dom, nie dość, że jest przeogromny, to jest jeszcze przepiękny. Brakuje tutaj jednak kobiecej ręki. Teraz to wszystko się zmieni...

Zaraz po tym, jak skończyłam sprzątać, na kawę wpadła dziewczyna Arka Milika- Jessica Ziółek. Była to cudowna, przesympatyczna dziewczyna, z niezwykłym poczuciem humoru i otwartością na świat. Mogłam z nią pogadać na każdy temat. Zadeklarowała się, że będzie mnie oprowadzać po Neapolu, mówić o historii tego miasta, o tym co warto zwiedzić i tym podobnych rzeczach. Chociaż to wszystko już wiedziałam, gdyż jako mała dziewczynka, bywałam tutaj, w Neapolu chętnie takimi rzeczami, odświeżyłabym sobie pamięć, a Jess ma ewidentnie ogromną wiedzę, na te tematy. Obiecała mi również babskie wypady, babskie wieczory i takie tam. Jej komunikatywność i bycie otwartą na świat, jest godne uwagi i podziwu- nie każdy taki jest, a przynajmniej nie w takim stopniu.

Vero amore, tesoro ||| Piotr Zieliński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz