Rozdział XXII

370 15 8
                                    

Siedziałem w barze pijąc następny kieliszek wódki. Choć alkohol nie jest najlepszym rozwiązaniem, to nie miałem innego pomysłu na odreagowanie. W końcu kobieta moich marzeń, dała mi jasno do zrozumienia, że nie ma ochoty mieć ze mną do czynienia. Zachowałem się jak ostatni palant i dupek. Zamiast jakoś to przemyśleć, mądrze rozegrać to praktycznie prosto z mostu, powiedziałem jej o swoich uczuciach, względem niej, dobrze wiedząc, że ma chłopaka. Przecież to było oczywiste, że nie rzuci mi się w ramiona... Już w liceum, ponad połowa szkoły kibicowała im. Ja byłem w tej nielicznej grupie, która chciała żeby jednak im nie wyszło. Taa, kierowała mną wtedy, tylko i wyłącznie zazdrość. Choć powinien cieszyć się jej szczęściem, nie potrafiłem. Nie mogłem znieść myśli że, ona gdzieś tam teraz jest i u boku Zielińskiego, marnuje najlepsze lata swojego życia. Sam teraz zamieszkam we Włoszech. Może nie w Neapolu, ale w Rzymie. Podpisałem kontrakt z Lazio. Wiem, że chciałem założyć warsztat samochodowy, ale odkryłem w sobie pasję i talent do gry w piłkę. Zacząłem go rozwijać (stosunkowo późno, ale jednak) i stało się tak, że będę grał w naprawdę dobrym klubie.

Nie wiem ile kieliszków wypiłem i jakim cudem doszedłem do hotelu, ale mam nadzieję, że nikt z dziennikarzy mnie nie widział, ani nie rozpoznał, bo byłby gorący artykuł na pierwszą stronę. Świeżo upieczony piłkarz Lazio topi smutki w alkoholu. Najpierw robię, później myślę, ale to dla mnie typowe. Skacowany wziąłem tabletkę na ból głowy i popiłem sporym łykiem wody.
☆☆☆☆☆
Przechadzałam się uliczkami Neapolu, razem z Mią. Wzięłam ją na spacer, nie ma sensu siedzieć w domu. Tym bardziej, że dzisiaj jest wyjątkowo ładna pogoda. Ta sprawa z Adrianem nie dawała mi spokoju. Teraz jak tak sobie o tym myślę, to głupio wyszło. Zamiast mu wytłumaczyć, że to Piotr jest dla mnie najważniejszy i zaproponować przyjaźń (tak, tak, inaczej rzecz mówiąc, założyć mu friendzone), ja się na niego wydarłam i wyrzuciłam go z domu. Z drugiej jednak strony, miałam powody, aby to zrobić. Ewidentnie się do mnie "kleił". Nie potrafił nad sobą zapanować, emocje wzięły górę. Bo cóż w końcu znaczy rozum, kiedy człowiekiem kieruje miłość... On się po prostu nieszczęśliwie zakochał, zupełnie tak jak Laura. Tyle, że Słowiak potrafiła odpuścić, co okazało się dobrą decyzją, bo obecnie układa sobie życie u boku faceta, który szczerze ją kocha. A Adrian? Znam go już trochę i wiem, że on nie odpuszcza, a sam bardzo lubi rywalizację.

Wyciągnęłam z kieszeni telefon, bo dostałam powiadomienie z Messengera. Razem z Martyną, Jessicą, Mariką i Laurą utworzyłyśmy grupę na owej aplikacji, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Świetnie się wszystkie dogadujemy, a żeby się gdzieś umówić, zamiast dzwonić jak to było kiedyś, po kolei, jedna do drugiej, to wystarczy tylko dać znać na grupie i jesteśmy umówione. Okazało się, że Martyna napisała wiadomość, aby powiadomić nas o transferze Adriana do Lazio.

Chwila, co? Czy to, aby na pewno on? Przecież on chciał otworzyć własny warsztat samochodowy, a nie grać w piłkę... Aż z Rzymu, pofatygował się tutaj, do Neapolu żeby powiedzieć mi, że mnie kocha?

Szłam tak, pogrążona w myślach, kiedy zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową.
-Los najwyraźniej chce, żebyśmy byli razem - powiedział szeroko uśmiechnięty Adrian, a ja tylko przewróciłam oczami. Czy on serio, musi być zawsze, tam gdzie ja?

-Alkoholem jebie od ciebie na kilometr, nie mów do mnie, przy ludziach. Jeszcze pomyślą, że mnie coś łączy z takim pijusem.

-Bo łączy nas wspólna przyszłość.

-Chyba chciałeś powiedzieć, że piłka, której i tak nie umiesz kopać. To, że chcieli ciebie w Lazio to zapewne jakaś pomyłka.

-Jesteś wredna - powiedział, układając usta w podkówkę

-A ty bezczelny - rzekłam, orientując się, że jego ręce ciągle spoczywają na moich biodrach. Po chwili je z siebie strzepnęłam

-Jak się wabi piesek? Mia, tak? - skinęłam. Zaczął spoglądać na labradora, aby zaraz się schylić i go, a raczej ją pogłaskać - Naprawdę przepraszam ciebie za wczoraj. Ja sobie wszystko przemyślałem...

-I do jakich wniosków doszedłeś?

-Zrobiłem źle, waląc prosto z mostu, co do ciebie czuję. Było to bardzo nieodpowiedzialne. Wtedy kierował mną zwykły impuls i to był błąd, bo powinienem się zastanowić, jak ci to powiedzieć, w jaki sposób... Ughh, wstyd mi za to. Mam wrażenie, że straciłem swoją szansę na to, aby być z tobą. Ale wiedz, że ja cię ciągle kocham i będę o ciebie walczył, bo mi na tobie zależy. Ja cię po prostu kocham...

-Też cię kocham Adrian - oczy chłopaka zabłysły - ale wydaję mi się, że kocham cię jako brata. Również jesteś dla mnie ważny, ale nie tak ważny jak Piotr. Nie chcę ciebie tracić, ale musisz wiedzieć, że my nie będziemy razem.

-I tak nie przestanę o ciebie walczyć - rzekł dosyć cicho. Szybko cmoknął mnie w policzek i poszedł w swoją stronę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wspólnie z Jess, nakrywałyśmy do stołu. Umówiliśmy się z chłopakami, że obiad zjemy razem, u Zielińskiego. Na talerze zaczęłyśmy nakładać potrawę, kiedy do domu wszedł Milik razem z Piotrkiem. Zieliński trzymał jakąś kartkę w ręku, a sam wyglądał na wkurzonego. Z resztą Arkadiusz, też nie wyglądał, na nieszczęśliwego. Podszedł do mnie, aby mnie przytulić, a ja bez większych skrupułów, zapytałam:
-Co to za kartka?

-W miejsce gdzie trenujemy, dzień w dzień, przychodziła jakaś dziewczyna. Mogła mieć z 15 lat. Chłopaki z klubu, opowiadali mi, że ona kiedyś nękała Insigne, innym razem Hamšika, bo za wszelką cenę, chciała z nimi być, nie patrząc na pryzmat wieku. Niedawno przyczepiła się do Arka, a później do mnie. Wtedy gdy odrzuciliśmy jej zaloty, ta oskarżyła nas o molestowanie, kiedy my jej nigdy w życiu, nie tknęliśmy. Gówniara, sama będzie miała problemy, bo data jaką podała, znaczy się dzień, w którym my niby mieliśmy jej coś zrobić i godzina, pokrywa się z domówką u Laury, więc mamy alibi, ale ona narobiła nam i tak sporo problemów. Będziemy musieli iść i się jutro stawić, na komendzie.

-Skoro wy jej nic nie zrobiliście, a alibi macie, to się rzeczywiście młoda wkopała, ale na co jej to było, takie kłamanie - oburzyła się Ziółek

-Sam, tego nie wiem - wzruszył ramionami Milik

-Okej, juro wszystko się wyjaśni, ale my miejmy nadzieję, że ta dziewczyna wyciągnie z tego naukę.

Vero amore, tesoro ||| Piotr Zieliński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz