Rozdział 14 (Atlernatywna rzeczywistość)

1.7K 82 15
                                    

-Też cię kocham Thorinie. Cieszę się, że mogłam być w waszej kompani i tak przeżyć kolejną przygodę swojego życia.- Ostatnie słowo wypowiedziałam plując krwią.

-Sam! Mów do mnie! Otwórz oczy!-Krzyczał Thorin trzęsąc moim ciałem.

-Uspokój się idioto!-Krzyknęłam podnosząc się na łokciach.-Chcę tylko odpocząć.

Położyłam się z powrotem na lodzie.

-Odpoczniesz, ale nie będziesz spała na lodzie. Jeszcze zachorujesz.-Powiedział Thorin i wziął mnie na ręce.

-Thorinie nie wiem czy wiesz, ale potrafię sama chodzić.-Powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię.

Krasnolud nic nie odpowiedział. Po jakimś czasie byliśmy w Ereborze. Gdy wchodziliśmy do środka wszyscy ustawili się naokoło nas.

-Sam!-Usłyszałam krzyk Ignisa.

-Nic mi nie jest.-Odpowiedziałam.-Potrzebuję tylko snu.

Thorin zaniósł mnie do jakiegoś pokoju. Położył na łóżku, przykrył kocami i wyszedł. Po chwili usłyszałam skrzypienie drzwi. Uchyliłam lekko oczy i zobaczyłam Felixa.

-Wspaniale się spisałeś.-Powiedziałam.- A teraz chodź tu.

Chłopiec podszedł do łóżka i położył się obok mnie. Przykryłam go kocem, przytuliłam i zasnęłam.

Walczyłam z Azogiem. Gdy już go zatłukłam odeszłam kilka kroków i upadłam na lód. Podbiegł do mnie Thorin i Bilbo. Thorin krzyczał bym nie zamykała oczu, ale było już za późno. Zabrał mnie do Ereboru i zaniósł do komnaty. Był przy mnie Gandalf. Później Elrond i Lady Galadriela. Ale nic już im się nie udało zrobić. Umarłam. Gdy wyszli chwilę później przybiegł do pokoju Ignis. Płakał i mówił, że mnie zawiódł. Później był mój pogrzeb. Pochowali mnie w Ereborze obok królów góry.

Gdy się obudziłam od razu usiadłam. Nie było już przy mnie Felixa. Na szafce była szklanka wody. Szybko ją pochwyciłam i opróżniłam naczynie do końca. Wstałam z łóżka i zamierzałam wyjść z komnaty, ale zauważyłam na podłodze średniej wielkości białą, puchatą kulę.

-Sean?

Biały warg podniósł łeb i zaczął machać ogonem.

-Sean!

Upadłam na kolana i przytuliłam warga. Wstałam z podłogi i wyszłam z Sean na korytarz. Zaczęłam iść w stronę jadalni, gdzie zamierzałam zastać resztę. Pchnęłam podwójne, ogromne, dębowe drzwi. Nie zdążyłam nic zrobić, bo ktoś rzucił się na mnie i przytulił.

-Sam! Cieszę się, że nic ci nie jest! Miałem cię chronić, ale widzę, że sama dałaś radę ochronić siebie i resztę przyjaciół. Wybiłem większość tego ścierwa, ale około dwudziestu pięciu mi uciekło. No cóż elfowie się nimi zajmą. Naprawdę cieszę się że żyjesz!

Ledwie pojmowałam co Ignis do mnie mówi. Byłam zbyt zaskoczona tym wszystkim. Gdy czarnowłosy mnie puścił podszedł do mnie Beorn. Miał na ciele kilka ran, ale nie były groźne.

-Sam naprawdę nie mogę uwierzyć, że jesteś taka nieodpowiedzialna! Nie zważasz na niebezpieczeństwa i pchasz się tam gdzie są najgroźniejsi wrogowie! Chronisz innych ceną swojego życia... I to kocham w tobie najbardziej.

Uśmiechnął się i przytulił mnie. Gdy mnie puścił w moje ramiona wpadł hobbit.

-Sam błagam cie nie rób mi tego nigdy więcej!

-Postaram się.-Powiedziałam i zaśmiałam się.

-Nawet nie wiesz jak się martwiłem.-Bilbo puścił mnie i odsunął się kawałek.

-No cóż, sądząc po tym, że jesteś strasznym histerykiem... To się domyślam. Krzyczałeś na mnie, gdy rzucałam sztyletami w twoim domu, a przecież nic się nie stało.

-Ale zrobiłaś mi dziurę w ścianie.

-Ech... Stary dobry Bilbo.

Baggins odsunął się na bok i podszedł do mnie Gandalf.

-Samantha Pogromca Smoków. 

-Gandalf Mithrandir Szary.

-Wiedziałem, że przydasz się w naszej wyprawie. I jak zwykle się nie myliłem.-Uścisnął mi dłoń.

Uśmiechnęłam się, ale po chwili przybrałam poważny wyraz twarzy.

-Gdzie jest mój koń?

-Jest na łąkach przy twoim domu.-Powiedział czarodziej. 

Uśmiechnął się i odszedł na bok. Teraz przede mną stała dwunastka krasnoludów z Kilim i Filim na czele.

-Chcieliśmy ci podziękować.-Powiedział Kili.

-Dzięki tobie większość nas żyje.-Powiedział Fili

Krasnoludy potakiwały za nimi. Wszyscy okrążyli mnie i przytulili. Na końcu podszedł do mnie Thorin.

-Chciałem ci podziękować.-Zaczął

-Tak jak każdy.-Powiedziałam i uśmiechnęłam się.

-Uratowałaś mnie przed Azogiem, przed śmiercią. Już któryś raz. 

Thorin zbliżył się do mnie i pocałował mnie.

-Czy zostaniesz moją królową pod górą?

-Zastanowię się.-Powiedziałam i przybrałam poważny wyraz twarzy.

Thorin posmutniał.

-Oczywiście, że zostanę!-Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.

Wszyscy zaczęli wiwatować na naszą cześć.

  »»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»» 

Nie mogłam tego tak zostawić, więc zrobiłam wam zakończenie tej historii a alternatywnej rzeczywistości. Kto woli smutne zakończenia ma poprzedni rozdział, a kto lubił Sam i nie chciał by zmarła, to ma ten.

By odzyskać ich dom - EreborOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz