Rozdział 1

15.5K 493 242
                                    


Pół roku później


- Jesteśmy na miejscu.

Usłyszałam nad uchem cichy szept, jednak nie zwróciłam na niego większej uwagi. Otworzyłam oczy dopiero wtedy, kiedy ktoś zaczął potrząsać moim ramieniem. Moje powieki ważyły tonę, a ja sama nie miałam siły nawet na uniesienie głowy. Potrzebowałam chwili, aby dojść do siebie. Wczoraj wieczorem obiecałam sobie, że położę się wcześnie spać i wstanę pełna sił, jednak ze stresu nie byłam w stanie nawet zmrużyć oczu. Wyszło więc na to, że nie spałam nawet minuty. 

- Jeszcze chwila - wymamrotałam i wtuliłam się w czyjeś ramie. 

Po zapachu perfum od razu poznałam, że był to nikt inny jak Lucas, który uparł się, że przyjedzie z nami, aby zobaczyć nasz akademik. Jeżeli chodziło o mnie i o niego, to byliśmy razem od kilku miesięcy. Po sytuacji z Alanem nie chciałam się z nikim wiązać, jednak potrzebowałam bliskości, a Lucas zawsze był obok mnie. Nie myślałam o nim w ten sposób i nie planowałam z nim związku, a mimo wszystko skończyło się na tym, że oficjalnie zostaliśmy parą. Nie potrafiłam cieszyć się z tego tak, jak chciałam, jednak to na pewno podniosło mnie na duchu.

- Albo wstaniesz, albo cie stąd wyniosę - zaśmiał się, przez co jego ciało lekko się zatrzęsło.

- Nie ruszaj się - mocniej przycisnęłam głowę do jego ręki.

Chłopak westchnął i niespodziewanie się ode mnie odsunął. Jęknęłam przeciągle i mruknęłam coś pod nosem. Po chwili poczułam jak Lucas unosi mnie do góry i wyjmuje z samochodu jak dziecko, które zasnęło w czasie podróży. Był w tym tak nieporadny, że przez przypadek uderzył moją głową o drzwi samochodu. Złapałam się za bolące miejsce i wyswobodziłam się z jego uścisku. Na pewno nie zrobił tego celowo, jednak widziałam jak cieszył się z faktu, że udało mu się mnie rozbudzić.

- Przepraszam - szepnął i pocałował mnie w miejsce, w które się uderzyłam.

- Tu jest cudownie! - usłyszałam gdzieś niedaleko mnie zachwycony pisk Mirandy. 

Spojrzałam w jej stronę. Stała plecami do mnie i patrzyła się na akademik przed nami. Musiałam przyznać, że był na prawdę ładny i wyglądał o wiele lepiej niż na zdjęciach. Dzielił się na dwie części: damską i męską, przez co wydawał się być gigantyczny. Cały był zrobiony ze ślicznej, czerwonej cegły. Przed nim rozprzestrzeniał się 'mini park'. Było bardzo dużo zieleni i drzew, oraz kilka ławek, aby można było gdzieś odpocząć. Wszystko wyglądało niesamowicie.

- Na prawdę nieźle - wtrącił Lucas. - Zazdroszczę wam, mój akademik wygląda dziesięć razy gorzej - dodał, a ja cicho się zaśmiałam.

- Idziemy do środka? - spytał Zack, na co wszyscy kiwnęliśmy głowami.

- Lucas, moja walizka - zatrzymałam go.

- Idźcie, my was dogonimy - krzyknął do Mirandy i Zacka i wrócił do mnie, wyjmując z kieszeni pilocik do samochodu.

Otworzył nim bagażnik. Podeszłam do niego i złapałam za rączkę od walizki, jednak Lucas niczym bohater w pelerynie zjawił się obok i wyrwał mi bagaż z ręki, posyłając mi przy tym dżentelmeński uśmieszek. Przewróciłam oczami i zaczęłam prowadzić go do wejścia damskiej części akademika. Na korytarzach było pełno ludzi i o dziwo, nie były to same dziewczyny. Lucas skrzywił się na ten widok, jednak nic nie powiedział i byłam mu za to na prawdę wdzięczna. W końcu doszliśmy pod odpowiednie drzwi - pięćdziesiąt jeden - i weszliśmy do środka. Pokój był otwarty, ponieważ w środku byli już Miranda i Zack.

Naucz mnie wybaczać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz