Rozdział 27

7.3K 422 134
                                    


POV Alan

Przerzucałem pogniecione kartki, szukając na nich jakiejkolwiek pomocy. Czegoś, co pomogłoby mi to naprawić. Przeczytałem wszystko trzy razy i wciąż nie miałem żadnego pomysłu oprócz tego, który w ogóle nie wypalił. Mimo wszystko postanowiłem próbować. To była moja jedyna szansa. 

Usłyszałem drzwi wejściowe. Schowałem zapiski do szafki i wyszedłem z pokoju. Na korytarzu nikogo już nie było, a w całym mieszkaniu panowała ciemność. Podskoczyłem, kiedy drzwi obok mnie głośno trzasnęły. Były od pokoju Rosie, oczywiście. Podszedłem do nich i chciałem je otworzyć, jednak nic mi to nie dało. Zamknęła się od środka, a ja zastanawiałem się czemu to zrobiła? Ostatnio była tak cholernie humorzasta. Wiem, że to częściowo przeze mnie, ale głównie przez Lucasa. Kiedyś się przyjaźniliśmy, a teraz nie mogłem o nim chociażby myśleć. 

- Rosie? - lekko zapukałem w jej drzwi. Nie otrzymałem jednak żadnej odpowiedzi. - Chciałem pogadać - powiedziałem.

- Jestem zmęczona - odpowiedziała dopiero po kilkunastu sekundach.

Odpuściłem. Nie chciałem jej męczyć, bo wiedziałem, że nie kłamała. Była na nogach od rana do nocy. Wróciłem do siebie i położyłem się do łóżka. Wstawanie o szóstej w ogóle mi nie służyło, więc zasnąłem kilka minut później, wciąż rozmyślając o sytuacji w jakiej się znajdowałem.

POV Rosalie

- Nie zasypiaj - usłyszałam obok siebie cichy głos.

Rozbudziło mnie dopiero pstryknięcie palcami tuż przed moją twarzą. Otworzyłam oczy i beznamiętnie spojrzałam w drogę przed siebie. Byliśmy kilka minut od miejsca docelowego.

- Nie wyglądasz za dobrze - powiedział Alan, a ja przewróciłam oczami.

- Dzięki, Alan - oparłam głowę o szybę.

- Nie o to mi chodziło - poprawił się od razu. - Po prostu wyglądasz na zmęczoną. Jesteś pewna, że chcesz jechać dzisiaj na wykłady? - spojrzał na mnie.

- Muszę - odpowiedziałam.

Zack i Miranda wyjechali dzisiaj wcześniej, więc byłam skazana na dotarcie na uniwersytet z Alanem. Na całe szczęście nie mówił nic o wczoraj. Atmosfera była do zniesienia.

- A co z pracą? Też dzisiaj idziesz? - spytał, a ja kiwnęłam głową. - Wymęczysz się tam - westchnął, a ja wzruszyłam ramionami.

Miał rację. W ogóle się nie wyspałam. Wróciłam do mieszkaniu o północy, a do drugiej czytałam swoje notatki i starałam się cokolwiek z nich zapamiętać. Musiałam jakoś godzić pracę i studia, ale w ogóle mi to nie wychodziło. Nie miałam pojęcia jak wytrwam dzisiejszy dzień.

Alan zaparkował na tym samym miejscu co zawsze. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę odpowiedniej sali. Mieliśmy wspólny wykład, więc szliśmy ramię w ramię przez długie korytarze. Nagle na plecy Alana wskoczyła Chloe, posyłając mi po drodze nienawistne spojrzenie.

- Hej kotuś - powiedziała, a on zdjął ją ze swoich pleców.

Spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok i ruszyłam przed siebie, tym razem sama, zostawiając zakochaną parę gdzieś w tyle. Pod salą zastałam dyskutujących o czymś Ellie i Evana. Przywitałam się z nimi i razem weszliśmy do środka, zajmując nasze standardowe miejsca. Wykład rozpoczął się kilka minut później. Alan się na nim nie zjawił. Chloe również nie.

--------------------------------------------

Włożyłam w swoje uszy słuchawki. Usiadłam na przystanku i cierpliwie wyczekiwałam autobusu, który miał mnie zawieść do pracy. Oparłam głowę o ściankę i zamknęłam oczy. Byłam wykończona i jedyne na co miałam ochotę to sen. Pomimo głośnej muzyki w moich słuchawkach, bardzo dobrze usłyszałam klakson samochodu. Otworzyłam powieki i ujrzałam przed sobą stojący w zatoce samochód Alana. Otworzył okno ze strony pasażera i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. Wyjęłam słuchawki z uszu i udawałam, że nie widzę spojrzeń jakie rzucała mi reszta osób czekających na autobus.

Naucz mnie wybaczać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz