Po rozmowie w gabinecie księcia, Florian udał się w kierunku kuchni, by przekazać zaufanym służącym prośbę Leona. W drodze do pomieszczenia kuchennego, poprosił zaprzyjaźnione pokojówki, aby posprzątały jadalnię i nakryły do stołu, oraz udało mu się przekonać jednego z kamerdynerów, do zasadzenia i podlania nowego nabytku oranżerii. Przekraczając próg kuchni, rozłożył ręce i pełen energii wykrzyczał.
- Dzień dobry Corinne! Albertine! Witaj najdroższa!
Po czym podszedł do obu kobiet i pocałował każdą w policzek.
- Florian. Co jest powodem twojego dobrego humoru i wizyty w naszych skromnych progach?- spytała zaciekawiona Albertine.
- Książę Leon wraz z małżonką poprosili, abyśmy przygotowali dla nich oraz hrabiego Armanda z córką kolację na dzisiejszy wieczór.
Rozejrzał się dookoła, po czym wskazującym palcem zasygnalizował, aby kobiety do niego podeszły by ledwo słyszalnym głosem powiedzieć
- Podobno mają nam do przekazania jakąś ważną wiadomość.
- Oczywiście, że mają nam coś ważnego do powiedzenia - stwierdziła Albertin, uderzając przyjaciela mokrą ścierką w plecy. – W innym wypadku księżna Juliette nie zjadłaby posiłku w towarzystwie hrabiny Helen. Przecież wszyscy w pałacu wiedzą, że nie darzą się jakąkolwiek sympatią.
- Racja. W takim razie postarajmy się z całych sił, aby posiłek nie zepsuł im atmosfery.
- Otóż to Corinne. Florianie – skierowała swój wzrok na mężczyznę – czy są jakieś życzenia odnośnie posiłków na dzisiejszy wieczór?
- Książę stwierdził, żeby przyrządzić dania typowe dla kuchni prowansalskiej. Na deser najlepiej twoją popisową szarlotkę melonową.
- Dobrze. Do tej szarlotki potrzebuję wysuszonych jadalnych kwiatów - powiedziała bardziej do siebie.
Po chwili podeszła do blatu, złapała do ręki małą miseczkę i kierując się w stronę przyjaciela zapytała:
- Byłbyś tak miły pójść do spiżarni i przynieść mi dwie garści kwiatów z koszyka obok gabloty z konfiturami?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Przejął naczynię od kobiety, po czym w teatralny sposób ukłonił się i z szarmanckim uśmiechem opuścił kuchnię.
- Podobasz mu się – podsumowała radośnie Corinne.
Albertine spojrzała na dziewczynę z uniesionymi brwiami, dając jej do zrozumienia, że nie ma pojęcia o co jej chodzi. Jednak po chwili wybudziła się z transu strzepując z fartucha niewidzialny pył, po czym z oburzeniem odpowiedziała:
- Też coś, tylko amory mu w głowie, a przecież musimy się wziąć do pracy!
- Przecież każdy wie, że obydwoje darzycie się szczególnym uczuciem. Tylko nie rozumiem, dlaczego nie chcesz ich ujawnić.
- Brednie opowiadasz Corinne. Życie to nie bajka. Nie istnieją dobre wróżki, syreny czy smoki. A już tym bardziej nie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego spojrzenia, czy żyli długo i szczęśliwie. Poza tym – westchnęła – spójrz na mnie. Jestem za stara, żeby wyjść za mąż. W moim wieku raczej myśli się o trumnie, a nie o zakładaniu rodziny.
- Bzdury opowiadasz moja droga! – przerwała jej rozzłoszczona Corinnne. – Miłość to nic złego! Możesz się zakochać w każdym wieku. Poza tym, nie jesteś stara tylko w kwiecie wieku, co oznacza, że do pewnych spraw podchodzisz z dystansem i bardziej dojrzale dzięki życiowemu doświadczeniu.
CZYTASZ
La Bella e la Bestia
Hayran KurguMaurice Dubois, kapitan i właściciel statku handlowego ma dwie córki: starszą Evelyne i młodszą Bellę. Z powodu niepowodzeń w interesach, rodzina popada w długi, które ojciec zaciągnął u księcia Leona.