Nie mogłaś spać w nocy, zastanawiało cię jak długo zagrzejesz tu miejsce. Bałaś się w głębi duszy i tęskniłaś za domem. Pewnie gdyby nie pewna sytuacja z poprzedniego więzienia wciąż byś tam siedziała i gniła patrząc z jeszcze większą pogardą na ludzi. Wszędzie jest tak samo, zawsze znajdzie się tam jedna osoba która będzie słaba. I tam nie było inaczej, siedziałaś w izolowanej celi, w takiej samej tylko na przeciw siedział chłopak. Niczym nie odbiegał od innych, był po prostu słabszy niż reszta. Chorowity lecz szalenie mądry. Weszło do niego dwóch strażników, siedziałaś jak zwykle oparta o ścianę, nie miałaś ochoty patrzeć jak znów podają mu leki.
-N-Nie!-Krzyczał jak zawsze. -Nie dotykaj mnie tak!
To już wzbudziło twoje zainteresowanie, wstałaś po czym podeszłaś do krat mając w kieszeniach ręce.
-Oy! Zostawcie go, on serio jest chory.-Powiedziałaś dość głośno i wyraźnie.
-Morda suko!-Odpsyknął jeden z nich.
Brakło ci wyraźnie nerwów gdy podnosząc wzrok ujrzałaś jak ściągają z niego koszulkę. Złapałaś rękoma kraty, pod denerowana bardziej niż przeciętnie kraty robiły się kruche jak kryształ.
-Powiedziałam coś...-Powiedziałaś oschle, strażnicy zwrócili na ciebie uwagę, a ciszę przerwał dźwięk opadających krat na ziemię.
Podobnie zrobiłaś z kratami do celi chłopaka, znów włożyłaś ręce do kieszeni.
-Czy ja mam problemy z mową? Może powinnam iść do logopedy?
-Oy! Odsuń się! - Krzyknął jeden z nich wyciągając paralizator.
-Marna zabawka Ci powiem.
Drugi z nich wciąż próbował się dobrać do chłopaka. Złapałaś go za koszulę i przyparłaś do ściany, podniosłaś wzrok po czym przyłożyłaś dłoń do lewej strony jego klatki piersiowej. Nagle do twojej szyi przyłożono napięcie rzędu 20 000 Volt. Uczucie było cholernie nieprzyjemne lecz złapałaś rękę trzymającą paralizator. Szybko i ona stała się cudownie biała.
-Posłuchaj mały jak znów będzie cię ktoś krzywdził powiedz im, że tu wrócę. Widzimy się ostatni raz więc powodzenia w życiu Ci życzę.
*
APSIK APSIK PASIK!
-Ugh, kolejny chorowity...
Powiedziałaś pod nosem, kichanie Jyugo przerwało twoją retrospekcję. Dostałaś od Hajime pościel jak każdy więzień. Wzięłaś swoją kołderkę i okryłaś nią chłopaka dość szczelnie, i starannie. Sama potem jakoś zasnęłaś myśląc o domu i o tym, że być może kiedyś tam trafisz.
-Wstawać! - Rozległ się Huk otwieranych krat.
-Hajime...Na litość pańską.-Wybełkotałaś wtulając twarz w podłogę i naciągając na głowę poduszkę. Strażnik stał już w środku celi.
-To nie kurort wypoczynkowy!
-ALE GDY BYŚ DAŁ SIĘ WYSPAĆ, TO BY WZROSŁY MORALE!-Wyjęczałaś.
-Cisza...
-Jest jak ciebie nie ma.-Odparłaś
-Co powiedziałaś gówniaro?!-Strażnik już się gotował w środku. Zwinął dłoń w pięść po czym się do ciebie schylił.
-Uważaj bo ci dysk wypadnie! Jesteś tak stary, by nie słyszeć STA-RU-CHU?-Powiedziałaś podkreślając słowa kluczowe.
-Ty MAŁA WSZO!
Jyugo słysząc wasze krzyki otworzył senne powieki. Było mu ciepło i przyjemnie. Poczuł, że coś go okrywa, otworzył szerzej oczy i dostrzegł, że to twoja kołderka. Zdziwiony tym faktem podniósł się szybko do pionu. Z uwagą patrzył jak się kłócicie, już mało brakowało, a jedno drugie, by za kołnierz trzymało.