Bez słowa wyszłaś z celi, myśląc że znów zbiera się na przesłuchanie.
-Jyugo ty również jesteś proszony.-Powiedział Hajime. Chłopak w milczeniu podszedł do strażnika. Wiedziałaś, że musi być coś na rzeczy. Wymieniliście się przelotnym spojrzeniami. Nikt nic nie mówił. Prócz Hajime, który od czasu do czasu mówił, by przyspieszyć kroku. Nagle podszedł Seitarou, niebiesko włosy chłopak zbliżył się do ciebie.
-Pójdziesz ze mną, dobrze?-Zapytał ciepłym głosem. Kiwnęłaś głową, po czym udałaś się za chłopakiem nie robiąc większych problemów. Wydawał się bardzo pozytywną i miła osobą.
-Przepraszam, wiesz może gdzie jestem prowadzona?- Zapytałaś nieśmiało. Strażnik zatrzymał się i spojrzał na ciebie przez ramie.
-Na arenę, ale nie masz się czym martwić.-Odparł, każde jego słowo było wypowiedziane z taką lekkością i gracją.
-Ale po co?
-Szczerze mówiąc sam chciałbym wiedzieć...Eh, traktują mnie tu jak bym nie był strażnikiem. Nie moja wina, że jestem przystojny.
-Hah. Oczywiście, że nie twoja, udowodnij, im że nie dość, że jesteś przystojny to potrafisz walnąć w stół i wywalczyć co chcesz Baby Boy.-Powiedziałaś z zadziornym uśmieszkiem.
-Baby Boy?-Nie dowierzał w to co słyszy.
-Yep, jestem obcokrajowcem. Ciężko mi zapamiętać wasze imiona i nazwiska. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz oto.
-Ohh. Nie nie nie! Właściwie to jesteśmy już na miejscu. Powiodzenia, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy.-Powiedział uśmiechając się. Odwrócił się i pobiegł w inną stronę niż ty. Nie chciałaś dać po sobie czegokolwiek poznać. Rozpuściłaś włosy i poprawiłaś je. Wciagnęłaś brzuch i luźnym krokiem weszłaś na arenę mając ręce w kieszeniach. Oślepiło Cię nie co światło, gdyż w korytarzach panował półmrok.
-Skoro bez problemu zamroziłaś kilku ludzi, pokaż nam co jeszcze potrafisz.-Rozległ się znajomy ci już głos Momoko. Rozejrzałaś się w około, nie było nikogo na widowni tylko sama Pani Dyrektor w głównym miejscu oraz Samon i Hajime.
-Dlaczego? Czy to coś ważnego?
-Jeżeli pokażesz swoją prawdziwą siłę i w istocie będzie tak ogromna jak piszą dam ci pracę, która skróci wyrok.-Odpowiedziała kobieta bardzo wyraźnie i doniośle.
-Ale mi tu dobrze...-Odparłaś ciepło uśmiechając się do niebiesko włosej.
-Posłuchaj, czy chcesz narażać jego życie?-Zapytała poważnie, a obok niej zjawił się Jyugo. Zapadła grobowa cisza, usiadłaś na ziemi. Rysowałaś palcem po piasku.
-Z całym poważaniem, lecz to Jyugo jest w stanie mnie ochronić, a nie ja jego. W skórce jest silniejszy.-Odparłaś w zamyśleniu.
-A co z resztą więźniów? Strażnicy nie są w stanie powoli chronić więzienia skoro do środka ktoś się wkradł. Nie sądzisz? Chcesz mieć na rekach krew kolejnych osób?-Głos kobiety się zmienił z miłego i przyjemnego do chamskiego i bezczelnego.
-W takim razie może należy wymienić strażników.-Powiedziałaś pełna spokoju.
-Wymienię ich, lecz najpierw, któreś z was odda życie. W końcu pozbawiłaś go tyle osób, więc co ci szkodzi.
-Bezczelność...-Wyjąkałaś. Dotknęłaś ziemi pod sobą, skóra do wysokości łokcia zrobiła się śnieżno biała. Chciałaś pokazać zimę stulecia. W głowie miałaś obraz molestowanego chłopaka. Złość w twoim ciele coraz bardziej gromadziła się. Lód stopniowo podnosił twoje ciało z ziemi, gdy byłaś już na wysokości samej pani Dyrektor podniosłaś się na równe nogi. Popatrzyłaś na nią z pogardą. Te wszystkie lata, upokarzania! Patrzenia na rzeczy w taki sposób jaki się chce! Kiedy nadejdzie koniec? Kiedy ludzie przestaną dostrzegać w tobie potwora. Kiedy?! Kiedy do cholery spojrzysz w lustro bez tego znamienia na duszy i ciele?!